Escape room to popularna rozrywka, w której uczestnicy zamykani są w pokoju, z którego wydostać mogą się po rozwiązaniu zagadek. Opolska policja postanowiła wykorzystać ten motyw i edukować o handlu ludźmi.
Opuszczony Hotel to jeden z ponad 50 pokoi zagadek, które działają we Wrocławiu. W opublikowanym właśnie ogólnoświatowym rankingu escape roomów znalazł się w pierwszej dziesiątce.
Bydgoszcz nie od dziś znana jest z pomysłowych escape roomów. Wraz z międzynarodową platformą Lockme sprawdziliśmy, jakie pokoje zagadek są w obecnie w naszym mieście najpopularniejsze.
"Trzeba wszystko przeszukać, wszystko otworzyć, znaleźć wskazówki do zaszyfrowanych kłódek" - słyszymy, zagłębiając się w escapową kuchnię domu Wojtyłów w Wadowicach
- Pokoje zagadek stają się substytutem droższych wypadów, na które stać coraz mniej osób - uważa właściciel jednego z olsztyńskich escape roomów.
W budynku przejętym przez ośrodek szkolenia nauczycieli, który podlega marszałkowi województwa śląskiego, ma zostać urządzony escape room. - Może być ciekawym urozmaiceniem lekcji - wyjaśnia dyrektor placówki.
Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie zaczął się we wtorek proces czterech osób oskarżonych o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt w koszalińskim escape roomie ToNiePokój. Na pierwszej rozprawie obszerne wyjaśnienia odczytał Miłosz S., główny pomysłodawca i projektant escape roomu.
Trzy lata po śmierci pięciu nastolatek w escape roomie ToNiePokój w Koszalinie zaczyna się proces. Na ławie oskarżonych zasiądą we wtorek, 14 grudnia, cztery osoby. Za stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu osób grozi im do ośmiu lat więzienia.
Wydarzenia pełne grozy, pokazy z motywem dyni, czarownic, wampirów i innych mrocznych postaci z okazji Halloween organizują kina i parki trampolin w Radomiu. Na specjalne halloweenowe wydarzenie zaprasza też escape room.
Chociaż akt oskarżenia przeciwko czterem osobom, które zdaniem prokuratury przyczyniły się do śmierci pięciu 15-latek w koszalińskim escape roomie, trafił już do sądu, rodziny ofiar uważają, że niektóre okoliczności tragedii wciąż są niewyjaśnione.
Łukasz Rynkowski prowadzi w Warszawie Escape Room. Niespodziewanie sam znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Podejrzewa, że jego firma omyłkowo trafiła na czarną listę Polskiego Funduszu Rozwoju, który decyduje o przyznaniu pomocy z tarcz antykryzysowych.
W piątek Prokuratura Okręgowa w Koszalinie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko czterem osobom, których zaniedbania miały doprowadzić do tragedii pięciu przyjaciółek świętujących 15. urodziny jednej z nich w escape roomie.
Opinia biegłych z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego na temat działań podjętych przez służby ratowniczo-medyczne to ostatni dowód w śledztwie dotyczącym głośnej tragedii w pokoju "Mrok" w koszalińskim escape roomie ze stycznia 2019 r.
Escape roomy mają kameralny charakter i bez problemu mogą zapewnić reżim sanitarny. Mimo to od kilku miesięcy pozostają zamknięte.
Dwa lata od dramatycznego pożaru pokoju zagadek w Koszalinie okoliczności śmierci pięciu 15-letnich dziewczyn wciąż nie są do końca wyjaśnione. Prokuratura przedłuża śledztwo. Rodzice na własdną rękę ustalają, dlaczego zginęły ich córki.
- Zamknięcie pokojów zagadek, w których przebywają cztery, maksymalnie pięć osób, przy jednoczesnym otwarciu centrów handlowych w przyciągający tłumy "czarny weekend" jest kolejną absurdalną decyzją tego rządu - podkreślają właściciele escape roomów.
Miłosz S. organizator escape roomu, w którym w wyniku pożaru zginęło pięć 15-latek, kilka dni temu opuścił areszt. Przebywał w nim blisko dwa lata.
W styczniu 2019 r. doszło do tragedii w koszalińskim escape roomie. Wybuchł pożar, zginęło pięć osób. Kontrola w wielkopolskich pokojach zagadek wykazała m.in. brak instalacji wentylacyjnych oraz dróg ewakuacyjnych. Lokale nie były też dostosowane dla osób niepełnosprawnych.
Amelia, Julia, Małgorzata, Karolina i Wiktoria zginęły 4 stycznia 2019 r. w wyniku pożaru escape roomu w Koszalinie. W pokoju zagadek spędzały urodziny jednej z nich. Nie mogły się wydostać.
Koszalińska prokuratura poinformowała, że oprócz Miłosza S., organizatora escape roomu, w którym zginęło pięć nastolatek, zarzuty dostała też jego mama, babcia i pracownik. Całej czwórce grozi kara do ośmiu lat więzienia.
Lista podejrzanych w sprawie pożaru w escape roomie, w którym w styczniu zginęło pięć 15-letnich dziewczynek, wydłuża się o matkę, babcię i pracownika aresztowanego zaraz po tragedii Miłosza S.
28-letni Miłosz S. odpowiedzialny za escape room w Koszalinie, w którym w styczniu zginęło pięć piętnastolatek, powinien pozostać w areszcie - zadecydował we wtorek Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Prokuratura wciąż potrzebuje czasu na długotrwałe badania biegłych, które mają odsłonić scenariusz tej tragedii.
Mężczyzna, w którego escape roomie w styczniu tego roku zginęło pięć nastolatek, decyzją sądu okręgowego kolejne trzy miesiące ma spędzić w areszcie. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury, która uważa, że na wolności mógłby on utrudniać prowadzenie postępowania
Miłosz S., właściciel escape roomu, w którym zginęło pięć nastolatek, pozostanie w areszcie kolejne trzy miesiące. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Koszalinie.
W najbliższą niedzielę, 10 marca, odbędzie się Wroclovescape, czyli pierwszy w Polsce Otwarty Dzień Escape Roomów. Zapraszają na niego wrocławskie pokoje zagadek. - Jesteśmy polską stolicą escape roomów, mamy ich około pięćdziesięciu - mówi Grzegorz Cholewa, współorganizator Wroclovescape.
Na siedem do tej pory działających escape roomów w Rzeszowie aż cztery zawiesiły działalność. W tym najstarszy i jeden z najpopularniejszych, ShareLock. Po tragedii w Koszalinie, gdzie w pożarze pokoju zagadek zginęło pięć nastolatek, branża boryka się z ogromnymi problemami. Szacuje się spadek klientów o około 60, 70 proc. w stosunku do ubiegłego roku.
Właściciele 26 poznańskich escape roomów zrzeszyli się, aby bronić dobrego imienia branży. Po tragedii w Koszalinie ich lokale odwiedza o 20 proc. mniej klientów. - Obawiamy się, że zostaną wprowadzone takie przepisy i takie wymogi formalne, że prowadzenie escape roomów stanie się niemożliwe - mówi Cezary Gieracki, prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Escape Roomów i Pokojów Zagadek.
Przesłuchania rozpoczęły się w tym tygodniu. Co tego tragicznego dnia działo się w pokoju zagadek - odpowiedź na to pytanie mogą też dać wiadomości, które odczytane zostaną przez biegłych z telefonów nastolatek.
Jeszcze zanim kontrolerzy wkroczyli do akcji, z części pokoi wymontowano zamki. Strażacy nie kryli jednak zaskoczenia, widząc, że gaśnice ustawione zostały tuż przy butlach z gazem.
Pięć koszalińskich kancelarii prawnych reprezentuje pro bono rodziców nastolatek, które zginęły w pożarze escape roomu. Adwokaci brali m.in. udział w oględzinach pokoju zagadek po pożarze.
Biznes escape roomów załamał się. Właściciele wyliczają, że mają między 60 a 70 proc. mniej klientów niż w ubiegłym roku. Do tego doszły inne problemy - firmy ubezpieczeniowe i te odpowiedzialne za kontrole przeciwpożarowe i zapewnienie zabezpieczeń odmawiają obsługi albo podnoszą ceny nawet trzy- i czterokrotnie.
W ferie zimowe wcale nie trzeba siedzieć w domu przed telewizorem czy komputerem. W Radomiu nie brakuje miejsc, w których możemy aktywnie i ciekawie spędzić czas.
- Stwierdzone zostało m.in. złe oznaczenie lub brak oznaczenia dróg ewakuacyjnych, niemożność natychmiastowego otwarcia drzwi czy użycie palnych materiałów w pomieszczeniach, a nawet brak gaśnic - wylicza st. kpt. Jędrzej Pawlak, rzecznik łódzkiego komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi.
Podczas kontroli warszawskich escape roomów tylko w jednym obiekcie nie stwierdzono żadnych uchybień. Osiem pokojów zagadek zostało natychmiast zamkniętych.
Piętnastolatki zmarły na skutek zatrucia tlenkiem węgla - wynika z opinii biegłego sądowego z zakresu medycyny.
Nie wytłumaczysz dziecku, że czyjaś śmierć ma sens, bo nie ma. Odłóż telefon, wyłącz telewizor, usiądź przy dziecku i je przytul. Masz szansę na rozmowę o tym, co naprawdę ważne: jak dobrze, że możemy tu sobie razem siedzieć. Rozmowa z psycholożką.
Wrocławski escape room Dom Strachu został w piątek zamknięty po kontroli strażaków. Stwierdzili oni szereg nieprawidłowości.
- Windą potrafi wjechać dziennie nawet 200 osób. Czy to normalne, że takie miejsce jak escape room sąsiaduje z mieszkaniami? - pyta mieszkanka budynku przy Al. Jerozolimskich. I nasyła kolejne kontrole.
- Były w tej przyjaźni razem i w niej pozostaną - mówił podczas czwartkowej mszy ksiądz Wojciech Pawlak, który uczył religii Amelię, Julię, Karolinę, Małgorzatę i Wiktorię
Tylko w weekend i poniedziałek w skontrolowanych przez strażaków escape roomach wykazano 145 nieprawidłowości. 53 dotyczyły warunków ewakuacji. Właściciel jednego z escape roomów: - Kwestie bezpieczeństwa pozostają w gestii właściciela, bo nikt tego nie kontroluje.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.