Aktywiści walczący o zakaz hodowli zwierząt na futro przypominają dziś o tym w Warszawie. - Kotka byśmy nie zabili, a norkę, która niczym się nie różni, tak? - pyta Romana Bomba, mieszkanka i działaczka z Wielkopolski. Tłum odpowiada: - Mordercy!
Część pracowników ewakuowano, a część zginęła z rąk Rosjan - ferma futrzarska w Ukrainie, należąca do polskiej rodziny Wójcików, stała się bazą wojsk rosyjskich. Do czasu, aż zbombardowali ją Ukraińcy.
- Na jednej z ferm w powiecie krotoszyńskim badania potwierdziły wystąpienie u norek wirusa SARS-CoV-2 - potwierdza Andrzej Żarnecki, wojewódzki lekarz weterynarii z Poznania. To pierwszy przypadek w Wielkopolsce.
Na antenie TV Trwam o. Tadeusz Rydzyk, skrytykował decyzję rządu o uboju prawie 6 tys. norek na fermie koło Kartuz, wśród których wykryto koronawirusa. Cięgi w telewizji od redemptorysty zebrał minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk, który był gościem audycji.
Koronawirus. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało o pierwszym potwierdzonym przypadku zakażenia koronawirusem u zwierząt futerkowych. Norki pochodzą z fermy na Pomorzu.
O wspólnej inwestycji wartej 60-80 milionów euro rozmawiali ambasador Chin Liu Guangyuan i prezes Związku Polskiego Przemysłu Futrzarskiego Szczepan Wójcik z Radomia, właściciel dwóch ferm norek na terenie regionu radomskiego
Piszczące zwierzęta, miotające się w komorze wypełnionej trującym gazem. Dobijanie norek metalowym prętem, roztrzaskiwanie wciąż żyjących zwierząt o ścianę. To sceny, które rozegrały się na fermie norek pod Lesznem. Szokujące nagranie z uboju opublikowało Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
- W Polsce standardy odnoszące się do zwierząt powinny być nie gorsze, a może nawet lepsze niż w krajach zachodnich. Przyszedł moment, w którym w końcu możemy się tym zająć na poważnie - mówił Jarosław Kaczyński, zapowiadając projekt ustawy. Podobny zgłaszał kilka lat temu, ale nic z tego nie wyszło.
Potentat na rynku hodowli norek na futra Rajmund Gąsiorek oskarżył ekologów o zniesławienie. Bo ujawnili, że na jego fermie norki żyją okaleczone i ściśnięte w klatkach. We wtorek sąd uznał, że publikując drastyczne materiały, nie złamali prawa, działali natomiast w obronie ważnego interesu społecznego.
Skąd pochodzą nasze paski, torebki, futra? Szymon pracował na fermie norek. Przez 2 miesiące chodził do pracy z ukrytą kamerą. - Ten człowiek pokazał nam proces degenerowania się dobrych ludzi, którzy dobrymi byli na początku, ale obcując z całym złem tej prowokacji stają się potworami - mówi Marcin Kącki. O prowokacji Szymona Rozwadowskiego czytaj 28 listopada w Dużym Formacie "Gazety Wyborczej".
Członkowie Stowarzyszenia Otwarte Klatki udokumentowali okropności dziejące się na jednej z największych w Polsce ferm norek. Stanęli za to przed sądem. Hodowca zarzuca im zniesławienie i zapewnia, że na jego fermach zwierzęta nie cierpią
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.