Dlaczego w ostatnim odcinku tego cyklu akurat o nich? Bo są niezniszczalni. Filmy i rubryki o filmach przeminą, a politycy zostaną. Także jako inspiracja dla kolejnych filmów.
4 stycznia wszedł do kin długo przeze mnie oczekiwany "Władca Paryża" Jeana-François Richeta. Film o żyjącym w XIX w. François Vidocqu (Vincent Cassel), najpierw słynnym przestępcy, potem policjancie i wreszcie pierwszym na świecie prywatnym detektywie, raczej mnie rozczarował, niż zachwycił.
Śmierć Zuzanny Łapickiej walnęła mnie jak obuchem w głowę. Nie cierpię rozczulania się nad sobą, ale jedno wiem na pewno: tak inteligentnej kobiety już w życiu nie spotkam.
W Boże Narodzenie miotają mną zwykle sprzeczne uczucia, z przewagą tych na "nie". Kino może być wtedy sposobem na choćby chwilowe wyrwanie się z niby sympatycznego, a jednak uciążliwego świątecznego nastroju. Oto przykładowa pięciofilmowa bożonarodzeniowa terapia.
Filmy o królach i królowych Anglii seryjnie zdobywały Oscary za najlepsze kostiumy. Warto też jednak pamiętać o aktorskim kunszcie Petera O'Toole'a, Richarda Burtona, Helen Mirren, Orsona Wellesa, Emily Blunt, no i naturalnie Rowana Atkinsona.
Spływają do mnie stopniowo, spisywane z rękopisów, listy pewnego warszawskiego dżentelmena zmarłego przed sześciu laty, które prawdopodobnie będę "przygotowywał do druku". Dziś zajmę się więc filmami z listami - sławnymi, mimo że listy wydają się tak mało filmowe.
1 grudnia w "Wyborczej" niepublikowana rozmowa z Bernardem Bertoluccim. A już teraz - mój hołd dla zmarłego 26 listopada 2018 r. reżysera.
Śmierć Witolda Sobocińskiego, autora m.in. nadzwyczajnych zdjęć do "Wesela" (1973) Andrzeja Wajdy, kazała mi przypomnieć sobie o gronie innych wybitnych operatorów, którzy znacząco przysłużyli się chwale polskiej kinematografii.
Klasycznych, ale trochę dziś zapomnianych. Właśnie przeczytałem książkowy wywiad rzekę z Morricone, który potwierdza, że Włoch napisał muzykę do ponad 500 filmów. Wybrałem pięć z nich, różnych gatunków, bo Morricone różnych gatunków się imał.
Na Dzikim Zachodzie, w prehistorycznej Europie, w rosyjskiej części Dalekiego Wschodu albo na skutej lodem Alasce. Wszędzie tam wybitni filmowcy - od Pollacka, przez Kurosawę, po Inarritu - kazali człowiekowi walczyć o przetrwanie. Przypomnijmy sobie te boje.
Ponieważ spodobała mi się sympatyczna "Bohemian Rhapsody" Bryana Singera o zespole Queen, z dobrze obsadzonym Ramim Malekiem w roli Freddiego Mercury'ego i z uroczą Lucy Boynton w roli Mary Austin, dziś będzie o innych filmach o muzykach: Beatlesach, Doorsach, Pistolsach i nie tylko.
W kinach "Dziewczyna w sieci pająka" Fede Alvareza, czyli sposób na to, jak raz jeszcze zarobić na postaci Lisbeth Salander. A skoro tak, to przyjrzyjmy się innym recyclingom znanych bohaterów w filmach.
Udany "Pierwszy człowiek" Damiena Chazelle'a o zdobywającym Księżyc Neilu Armstrongu (Ryan Gosling) osłabił moją niechęć do filmów o kosmonautach. Zwykle śmieszą i drażnią mnie skafandry, w które się ich pakuje. Dziś będzie o kosmonautach - poza jednym wyjątkiem unikam tytułów aż nadto oczywistych.
Ponieważ długotrwale zajmowałem się filmem Janusza Kondratiuka "Jak pies z kotem" (premiera 19 października), o skomplikowanej relacji między braćmi reżyserami - Andrzejem i Januszem, to dziś będzie o różnych odsłonach braterstwa.
Tłumy walą na "Kler" Wojtka Smarzowskiego. 935 tys. w pierwszy weekend - ciekawe, ile w sumie uzbiera milionów - więc godzenie w duchowieństwo ponownie stało się tematem gorącym. Spójrzmy zatem na wcześniejsze filmy o podobnej wymowie.
Zdaniem krytyków "Kler" Smarzowskiego zasłużył na Złote Lwy w Gdyni, ale ich nie dostał. Po głośnym werdykcie warto przypomnieć festiwale, na których również byli wielcy faworyci, którzy stali się - czy przez kunktatorstwo jury? - wielkimi przegranymi.
Zawiodłem się w tym tygodniu na "Tajemnicach Silver Lake" Davida Roberta Mitchella, które są pokrętnym hołdem dla Hollywoodu. Dlatego dla poprawy nastroju przypominam udane fabuły "dookoła Hollywoodu".
Burt Reynolds zmarł 6 września. Był facetem, który dał się lubić: muskularna sylwetka, owłosiona klata, czarny wąs i łobuzerski uśmiech. Na głowie tupecik, bo włosy szybko mu się "posypały". No i poczucie humoru.
Władysław Pasikowski kręci właśnie "Kuriera" o wojennej misji Jana Nowaka-Jeziorańskiego, więc w tym tygodniu zajmiemy się filmami o kurierach, zresztą nie tylko wojennych.
Ponieważ ostatnio głośno jest o karierach polskich aktorów na Zachodzie - Rafał Zawierucha gra Romana Polańskiego w "Once Upon a Time in Hollywood" Quentina Tarantino, Tomasz Kot ociera się o rolę w nowym filmie o Jamesie Bondzie - tym razem będzie o Polakach za granicą, co nie zawsze musi oznaczać sukces.
Premiera "Księgarni z marzeniami" w reż. Isabel Coixet skłoniła mnie do wyliczenia filmów z księgarniami. Szybko zrozumiałem, że pewnych tytułów nie da się tu uniknąć.
17 sierpnia zaczyna się w kinach pojedynek dwóch filmów o lotnikach z Dywizjonu 303. Dlatego przyjrzymy się wcześniejszym "fruwającym" dziełom.
Od piątku (10 sierpnia) mierzymy się w kinach z szóstą odsłoną "Mission: Impossible", a to przecież fabuła wywiedziona ze szpiegowskiego serialu telewizyjnego. Zatem dziś będzie o innych serialach szpiegowskich, które warto znać.
Przez 25 lat Terry Gilliam próbował nakręcić film o Don Kichocie. Efekt, delikatnie mówiąc, budzi zastrzeżenia, dlatego tu zajmiemy się innymi ekranizacjami legendarnej powieści Miguela de Cervantesa y Saavedry.
Wszyscy znają film Olivera Stone'a "Urodzony 4 lipca" (1989) z Tomem Cruise'em w roli kalekiego weterana z Wietnamu. Idąc tym tropem, dziś serwuję filmy z aktorami urodzonymi 27 lipca. A jest ich naprawdę sporo.
Lato, wakacje, wyjazdy, dworce kolejowe - dziś będzie o filmach rozgrywających się w pociągach. Ograniczona przestrzeń, stłoczeni ludzie, świat przesuwający się za oknami to formuła idealna dla kina.
W finale mundialu będę kibicował Chorwatom, więc dziś pięć filmów, w których Francuzi dostają łupnia na różne sposoby. Na dobrą wróżbę przed niedzielą.
W mundialu zostało osiem drużyn, w piątek i sobotę grają w ćwierćfinałach. Każda pochodzi z kraju produkującego filmy. Anglię, Francję i Szwecję skreślam jako kinematograficznie zbyt oczywiste. Ale dla każdego z pozostałych pięciu ćwierćfinalistów wybieram po jednym rodzimym tytule, który wiele znaczy nie tylko dla tamtejszych widzów.
Polacy na mundialu, co wieszczyłem od dawna, choć wolałbym nie mieć racji, trzeci mecz zagrali wyłącznie o honor. I go zresztą wygrali. Dlatego dziś będą filmy o honorze.
Ostatkiem sił dotarłem do ciepłej plaży. Dlatego tym razem będzie o filmach z plażą. Krótko, bo nad morzem są ciekawsze rzeczy do robienia niż pisanie o filmach.
15 czerwca polską premierę ma "Sweet Country" Warwicka Thorntona, western rozgrywający się w latach 20. XX w Australii. To historia Aborygena, który w samoobronie zabija białego okrutnika, a teraz musi uciekać przed pogonią sierżanta Fletchera. Dlatego tym razem będzie o nieamerykańskich westernach.
Czechy nie powinny się kojarzyć tylko z Bohumilem Hrabalem i piwem w gospodzie. Oto piątka moich ulubionych czeskich fabuł. Wybrałem je z bolesną świadomością, że wolałbym wskazać ich znacznie więcej.
Ponieważ wybrałem się na brytyjski horror "Przebudzenie dusz", który podczas oglądania najpierw mnie zachwycił, a potem jednak zawiódł, tym razem będzie o w pełni udanych filmach o duchach. Albowiem "Przebudzenie dusz" w oryginale nazywa się "Ghost Stories".
Nie przekonał mnie Alden Ehrenreich obsadzony w tytułowej roli w filmie "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" Rona Howarda, więc w tym tygodniu przyjrzyjmy się aktorom występującym w rolach odbiegających od ich standardowego emploi.
W tym tygodniu nadspodziewanie spodobało mi się "Nasze najlepsze wesele" Oliviera Nakache'a i Erica Toledano, więc w tym odcinku będzie o filmach okołoweselnych.
Do kin wchodzi dziś "Prawdziwa historia" Romana Polańskiego, w którym zestresowana pisarka (Emmanuelle Seigner) i jej apodyktyczna fanka (Eva Green) toczą grę o dominację. Z tego powodu w tym tygodniu zajmiemy się filmami o różnorako pojętej damskiej rywalizacji.
Podobno 5 maja Jerzy Skolimowski kończy 80 lat. Podobno, bo z rokiem jego urodzenia - 1938 czy 1936 - zawsze były jakieś niejasności. Ale mniejsza z tym, nawet mężczyzna, zresztą dawniej o urodzie efeba, może chcieć się odmłodzić.
Przez wiele miesięcy pracowałem nad dwiema książkami, zresztą nie swoimi. Było to, delikatnie mówiąc, zajęcie dość uciążliwe. Książki są gotowe, a ja czuję totalny absmak. Dziś na dźwięk słowa "książka" odbezpieczam pistolet. Dlatego tym razem, niejako na przekór, będzie o filmach z książkami w rolach głównych.
Właśnie kończą się zdjęcia do "Zimnej gry" Łukasza Kośmickiego, thrillera szpiegowskiego rozgrywającego się w Warszawie w roku 1962, z Billem Pullmanem w roli głównej.
Odwiedzając Roberta Harrisa, mistrza thrillerów historycznych, nie mogłem nie zapytać go o ulubione historyczne filmy. Przecież wraz z Romanem Polańskim napisał scenariusz "Autora widmo" według własnej powieści.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.