"Ceny mieszkań są chore. Razem przedstawia dzisiaj propozycję ustawy. To mały test, czy naprawdę chcecie obniżyć ceny mieszkań" - mówił do posłów podczas posiedzenia Sejmu Adrian Zandberg, przedstawiając projekt ustawy o podatku antyspekulacyjnym.
Podatkowy wirus wśród fliperów i spekulantów się roznosi. Pierwszym "zakażonym" były Katowice. Teraz dołącza do nich Kraków. Urząd informuje, że będzie pobierał wyższy podatek od mieszkań, które nie służą zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych. Cel? Więcej mieszkań dla mieszkańców, nie kombinatorów.
Ten, kto nie wierzył, że rząd nałoży podatki, które ukrócą spekulacje flipperów i funduszy inwestycyjnych na rynku nieruchomości, ten... miał rację. Ale okazuje się, że jest inna droga, by taki podatek nałożyć i ściągnąć. I to już się dzieje.
Spowolnienie na rynku nieruchomości daje się we znaki nie tylko deweloperom, ale i flipperom. Wojciech Orzechowski, uważający się za "ojca polskich flipperów", zapewnia, że o żadnej katastrofie nie ma mowy, choć sam nie może znaleźć nabywców na 68 mieszkań. Analitycy studzą jego entuzjazm.
Flipperzy i zwykli Polacy, którzy kupili mieszkania z myślą o zabezpieczeniu emerytalnym i zyskach z wynajmu mogą znaleźć się w finansowej pułapce. Nowy raport Alior Banku po raz pierwszy wskazał tak bliską datę rewolucji na rynku mieszkań.
"Czy to prawda, że ruszają wzmożone kontrole flipperów?" - pyta użytkownik na grupie dotyczącej flipowania mieszkaniami. Jedni potwierdzają, że kontrolę mieli, inni, że urzędnicy nie interesowali się ich działaniami. Wiemy, co dokładnie sprawdzają urzędnicy.
- Klienci są i będą, bo ciągle ktoś się przeprowadza, rodzą się dzieci, ludzie się rozwodzą. Jednak wyraźnie jest to rynek kupującego. Klienci chodzą, oglądają, ale nie spieszą się z podjęciem decyzji, mieszkania przestały schodzić na pniu - mówi flipper. Dodaje, że jednego z mieszkań nie może sprzedać już od siedmiu miesięcy.
"Każdy może zostać flipperem, wystarczy chcieć. Kup dwa mieszkania i żyj jak król" - takie hasła kusiły w ostatnich latach do działań na rynku nieruchomości: kupowania mieszkań do remontu, przywracania im świetności i sprzedawania drożej. Ten, kto robił to na kredyt, dzisiaj ma poważne kłopoty.
"Czuję, że będzie totalny krach", "ci, co brali na krechę, już płyną", "wali się" - narzekają fliperzy na zamkniętej grupie. Zastanawiają się, czy uciekać z inwestowaniem do Dubaju. Czy zwykły kupujący mieszkanie dla siebie też powinien się tak zamartwiać?
Pierwsze było mieszkanie po babci. Gdy dostałem je w spadku, miałem już dom, przeprowadzka nie wchodziła w grę. Wyremontowałem więc mieszkanie i wystawiłem na sprzedaż. Poszło za pieniądze, o jakich mi się nawet nie śniło.
To trochę jak samochód cinquecento z minibarkiem - chciałoby się coś takiego zobaczyć na własne oczy.
Lewica nie odpuszcza podatku antyfliperskiego. Ma na to nowy pomysł i przekonuje do niego koalicyjnych partnerów. - Nie toczymy wojny przeciwko komuś, kto dzisiaj inwestuje. Chcemy przekierować jego zainteresowanie na inny obszar. Kto inwestuje w mieszkaniówkę, działa przeciwko państwu - twierdzi wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski.
Ograniczenie zysków banków na odsetkach, podatek antyfliperski i od pustostanów czy jednolity wzorzec umowy kredytowej. Jest też obietnica zniesienia PCC od zakupu mieszkań i możliwość budowy domów na działkach rolnych - prześwietlamy mieszkaniowe obietnice wyborcze kandydatów na urząd prezydenta.
Oskarża się ich o pompowanie cen mieszkań, podkupywanie nieruchomości osobom, które szukają lokali na własne potrzeby mieszkaniowe i przeprowadzanie powierzchownych remontów. Z fliperami próbuje się walczyć na wiele sposobów. Pytanie, czy ministerstwo rozwoju znalazło wreszcie odpowiednie narzędzie, by realnie coś zmienić?
Kobieta sprzedała cztery mieszkania. O stosowny podatek upomniała się skarbówka. Kobieta go nie płaciła, bo, jak twierdziła, lokale kupowała na własne potrzeby mieszkaniowe. Sprawą zajął się sąd
Deweloperzy i fliperzy rozczarowani rządową propozycją dopłat do kupna mieszkania, czyli programem Pierwsze Klucze. "Na rynek trafią rudery" - słychać głosy. Czy dopłaty są w ogóle potrzebne, kiedy ceny wyhamowały, a nawet zaczęły spadać?
- Rynek nieruchomości w Polsce to teraz istna jazda bez trzymanki. Gdy ktoś wziął pożyczki, żeby kupić kilka mieszkań, a teraz nie może ich sprzedać za tyle, za ile chciał, ma naprawdę pod górkę. Dramat - mówi w rozmowie z Wyborcza.biz fliperka.
Ci, którzy jeszcze nie tak dawno namawiali do flipowania i urządzali szkolenia za kilkadziesiąt tysięcy z "flipów na pierwotnym", z "flipów na udziałach", dziś zeszli z tonu: "Rynek się przytkał. Żeby być w biznesie, trzeba mieć jaja"
- Żul pije pod sklepem i śmierdzi - objaśnia specjalista od mieszkaniowych flipów. On wie, jak takiego żula znaleźć, a potem przekonać, żeby sprzedał swoje mieszkanie. - Można na tym szybko dobrze zarobić - zapewnia.
"W rok urósł z trzech do 50 mieszkań". Tak organizatorzy flipperskich szkoleń zapraszają na słono płatne warsztaty, jak sprzedawać z imponującym zyskiem mieszkania wprost od dewelopera. I twierdzą, że jest na to dobry czas. Tymczasem Nowa Lewica wraca do pomysłu opodatkowania flipperów.
Gdyby nad Polską zawisło niebezpieczeństwo działań wojennych, nie mamy się gdzie schronić. Rząd chce, by Polacy sami budowali sobie miejsca ukrycia. Przygotowuje stosowne przepisy, ale musi uważać na flipperów, by rynku nie zalały mieszkania w piwnicach i garażach.
Obniżki na rynku wtórnym wcale nie są symboliczne. Jak się to przełoży na rynek pierwotny? - Deweloperzy mają z czego schodzić - przyznaje ekspert.
W poszkodowanych przez powódź miejscowościach na Opolszczyźnie flipperzy szukają okazji do zrobienia interesu na zalanych nieruchomościach. "Hieny już krążą" - piszą oburzeni mieszkańcy. A ekspert radzi: "Jeśli nie musisz sprzedawać, nie rób tego teraz".
Jeszcze dwa miesiące temu spółka, która kupiła działkę rolną w obszarze Natura 2000, karczowała tam drzewa, wywołując alarm wśród okolicznych mieszkańców. Dziś na uwolnionym terenie sprzedaje działki rekreacyjne. Tempo zmian przypomina działania flipperów mieszkaniowych.
Kupują taniej, nierzadko nieruchomości w fatalnym stanie technicznym. Remontują, a potem sprzedają z dużą przebitką. Flipperzy mogą być zainteresowani mieszkaniami po powodzi. Ale nawet jeśli je kupią, nie jest pewne, czy znajdą później nabywców.
Rafał Zaorski poinformował, że z dniem 8 lipca zakończył "epickiego flipa". Sprzedaż 20 tys. udziałów w apartamencie Złota 44 nie dojdzie do skutku.
Projekt ustawy antyflipperskiej, przygotowany przez Lewicę wspólnie ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze, przepadł w pierwszym czytaniu w Sejmie. Posłowie nie byli zainteresowani kontynuowaniem prac nad nim.
Posłowie będą głosować za odrzuceniem projektu ustawy antyflipperskiej po pierwszym czytaniu. Rozwiązanie, w którym to kupujący zapłaci wyższy podatek, nabywając mieszkanie od flipperów, nie miał wielu zwolenników w Sejmie.
Kupowanie mieszkań od flipperów ma się nie opłacać. Jeśli nie będzie klientów, nie będzie i flipperów - tak zakłada przygotowany przez Lewicę i Miasto Jest Nasze projekt ustawy antyflipperskiej, nad którym Sejm rozpoczął pracę.
Czas uzdrowić rynek mieszkaniowy. Na flippingu tracą młode osoby, które realnie potrzebują mieszkań. Wyprzedzają je flipperzy, którzy dysponują gotówką. Są po prostu spekulantami, chcą na mieszkaniach zarabiać - mówili politycy lewicy zapowiadając ustawę antyflippingową.
Miała być ustawa antyflipperska, ale nagle znika z posiedzenia Sejmu. Lewica twierdzi, że to przez kwestie proceduralne. Posłowie dopisali bowiem kolejne propozycje zmian. Wyborcza.biz poznała ich szczegóły.
Sprzedaż apartamentu 504 należącego do Rafała Zaorskiego może zostać zablokowana nawet na 10 lat - tyle może trwać postępowanie sądowe, wszczęte w związku ze sprawą "epickiego flipa". Sytuacja może się zmienić, jeśli spekulant dogada się ze Wspólnotą Mieszkaniową Złotej 44. Z informacji Wyborcza.biz wynika, że takie rozmowy są w toku.
Od 2 tys. do prawie 13 tys. zł trzeba wydać na szkolenie dotyczące inwestowania w nieruchomości. "Żona zamknęła biuro rachunkowe i zajęła się flipowaniem" - mówi programista, który wraz z małżonką wziął udział w jednym z oferowanych na rynku kursów.
Lewica, wspólnie z ruchem miejskim Miasto Jest Nasze, złożyła w Sejmie projekt tzw. ustawy antyflippingowej. Jej efekt, jak oceniają eksperci, może być odwrotny od zamierzonego. Skarbówka może po latach ścigać kupujących mieszkania.
Każdego dnia publikujemy setki tekstów, nasza strona zmienia się bardzo dynamicznie. W tym miejscu zbieramy najważniejsze wiadomości dnia.
- Kilka dni temu odebrałem telefon od dewelopera, zaproponował, bym kupił od niego na już 30 mieszkań - mówi serwisowi Wyborcza.biz flipper. Flipperzy działają nie tylko na rynku wtórnym, jak powszechnie się uważa, ale również na pierwotnym.
Lewica przygotowała projekt ustawy, który ma ukrócić działanie flipperów na rynku nieruchomości. Ma być w najbliższych dniach złożony w Sejmie.
To miał być prawdziwie epicki flip. Rafał Zaorski wystawił na sprzedaż 20 tys. udziałów w swoim apartamencie przy Złotej 44 w Warszawie. Mógł zainkasować imponujące 100 mln zł. Sprzedaż w cegiełkach została jednak zablokowana przez wspólnotę mieszkaniową. Możliwe, że na lata.
KNF prześwietla osoby związane z grupą "Trading Jam Session", kojarzoną z Rafałem Zaorskim, znanym traderem i spekulantem. Chodzi o ujawnienie i wykorzystanie informacji poufnej. Sprawa zbiegła się w czasie z "epickim flipem" i debiutem Zaorskiego w Kanale Zero.
Zarobić można nawet 80 tys. zł w pół roku. Warunek? Najpierw dużo większe pieniądze musisz wyłożyć i kupić mieszkanie. Fliperzy zajmą się resztą. Oto flip 50 na 50. Straty mogą być jednak tylko po jednej stronie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.