Na nagraniu widać, jak pracownik jednego ze sklepów sieci Biedronka wyrzuca do kontenera na śmieci przeterminowane produkty. Też byłem świadkiem takiej sytuacji. Co na to sieć?
Na targowisku w Będzinie nieuczciwi handlarze sprzedają warzywa i owoce, których stan wskazuje, że zostały przeznaczone do utylizacji czy wręcz wyciągnięte z kontenera na śmieci.
W polskich sklepach mąka "dzień po dacie" idzie do śmieci. W Belgii można ją sprzedawać jeszcze przez rok.
"Przyjmę jedzenie, którego Państwo nie przejedzą"- pisze Emila na facebookowej grupie Freeganizm Łódź. "Zapraszam po odbiór kanapek" - odpowiada ktoś po chwili.
Andżelika na skipy chodzi od dwóch lat. Wkłada kurtkę, której nie używa w żadnych innych okolicznościach, i zawsze ma ze sobą grube robotnicze rękawiczki. Grzebanie w śmieciach to może być frajda, ale trzeba uważać.
Dla wielu z nas "przeterminowane" znaczy automatycznie "zepsute", więc w głowie nam się nie mieści, że można by było coś takiego zjeść. Tymczasem wcale nie jest to takie jednoznaczne i są ludzie, którzy na takie produkty polują. I to wcale nie z biedy. - Wiele produktów jest opatrzonych tą datą niepotrzebnie - uważa Adrian, freeganin z Lublina.
"Będziemy zaglądać nie tylko do śmietników, widząc brutalną prawdę o wyrzucaniu jedzenia. Pokażemy również, co udało nam się w nich znaleźć i przygotować kilka smakołyków" - to zapowiedź poniedziałkowej transmisji online z Ińska.
- Świat marnuje jedzenie i to bardzo nas boli - mówią Daria i Dominik, freeganie, którzy od dwóch lat wybierają ze sklepowych śmietników jedzenie. Robią z nich warzywne pasty, przyjęcia dla znajomych, a nawet wigilijną kolację.
Zbieranie runa leśnego, laptop na energię słoneczną, jedzenie ze śmietnika, korzystanie z biblioteki - nawet w tak konsumpcyjnym społeczeństwie jak nasze można żyć niemal za darmo
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.