Trwa trzynasty dzień protestu lekarzy rezydentów, którzy głodują, domagając się wzrostu nakładów na służbę zdrowia. W wielu miastach zorganizowano manifestacje poparcia. W Warszawie protest odbył się przed Kancelarią Prezesa Rady, w którym uczestniczyli nie tylko studenci medycy i inni lekarze, ale też wielu pacjentów. Na proteście stawiło się około tysiąca osób, wielu miało na sobie lekarskie kitle, przez szyję przewiesili sobie stetoskopy.
Głodówkę prowadzi nadal ponad 20 rezydentów . Wielu z młodych medyków musiało jednak zrezygnować z takiej formy protestu ze względów zdrowotnych, ale w ich miejsce dołączały inne osoby. Lekarze głodują, bo rozmowy ze stroną rządową nie przynoszą skutków. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł od początku powtarza, że za ten rok nakłady na ochronę zdrowia będą "rekordowe" i osiągną poziom 4,7 proc. PKB. Rezydenci domagają się, by w ciągu trzech lat wskaźnik wzrósł do 6,8 proc. PKB. To ich główny postulat.
2 października w warszawskim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym lekarze rezydenci rozpoczęli strajk głodowy. Sięgnęli po ekstremalne formy protestu, bo mówią, że władza ich nie szanuje i nie chce z nimi poważnie rozmawiać. Chcą wyższych pensji i większych nakładów na służbę zdrowia. Siódmego dnia przedstawiciele protestujących uczestniczyli w posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Był na niej też Konstanty Radziwiłł. Nie osiągnięto porozumienia, minister powtarzał w Sejmie, że żądania lekarzy są pozbawione podstaw. Gdy 10 października protestujących w szpitalu odwiedzili marszałek Senatu Stanisław Karczewski i minister Henryk Kowalczyk ustalono, że dojdzie do spotkania z premier Beatą Szydło w Centrum Dialogu. Lekarze wczoraj wieczorem zawiesili protest głodowy. Po kilkugodzinnych rozmowach 11 października nie osiągnięto porozumienia. Wznowiony protest trwa.
W Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie od poniedziałku 2 października w strajku głodowym uczestniczy około 20 lekarzy. Niektórzy już teraz musieli przerwać protest z powodu wycieńczenia.
Żądają podwyżek dla lekarzy rezydentów i wzrostu nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB. - Kwota o którą walczymy jest taka sama, jak ta, o której mówił Konstanty Radziwiłł jako prezes Naczelnej Rady Lekarskiej i taka sama, jaką obiecywał podczas wyborów - mówi protestujący lekarz rezydent Piotr Przyczyna.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł nazwał ich postulaty "astronomicznymi".
Lekarze liczą na spotkanie z premier Beatą Szydło.
W siódmy dzień ich protestu w sejmie obradowała komisja zdrowia.
Radziwiłł zapowiedział wzrost nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB. Ale dopiero w 2025 roku.
Lekarze mówią, że będą protestować do skutku.