Kontynuacja nieszczególnie udanego, ale w pewnych kręgach kultowego filmu "Iron Sky", o inwazji na Ziemię nazistów z Księżyca, jest jeszcze bardziej kuriozalna od części pierwszej. A jednak ktoś te bzdury kręci i ktoś ogląda. Może za wszystkim stoją reptilianie?
Science fiction/ kino akcji, ekranizacja słynnej japońskiej mangi. Opowiedziane nieźle, ale filozoficzna zawartość wyparowała.
To nie tylko kino dla fanów Sci-Fi, a przepiękna, oryginalna, intelektualnie pogłębiona opowieść o naturze człowieczeństwa i międzyludzkiej komunikacji, z fantastyczną rolą Amy Adams. Obowiązkowo.
Okrutna satyra na przymus „bycia z kimś” we współczesnym świecie.
Trochę się wahałem nad tymi pięcioma gwiazdkami, bo to jednak mainstreamowe kino - kosmiczny thriller albo, jak kto woli, skrzyżowanie thrillera i science fiction - i mające też swoje słabości. Ale chyba nie da rady inaczej: „Grawitacja” bierze nas bowiem w miejsce, gdzie dotąd nie byliśmy, a spektakl, jaki oglądamy, jest po prostu niesamowity. Dokładniej mówiąc - nieziemski.
Miłośnikom tego rodzaju mieszanki kina akcji i science fiction film może się spodobać. Ma szybkie tempo, jakieś tam napięcie, odpowiednio ponury wygląd. Dla mnie, nieznoszącego tej konwencji, było to nieoglądalne. Choć muszę przyznać, że ta druga już ekranizacja brytyjskiego komiksu jest jednak lepsza od ?Sędziego Dredda? z Sylvestrem Stallone - zaiste strasznej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.