Jeszcze niedawno Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, przekonywał w Brukseli, że wyrok TSUE może oznaczać dla banków armageddon. - Polski sektor bankowy jest przygotowany na negatywy wyrok TSUE w sprawie dotyczącej wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy kredytu CHF - powiedział podczas Europejskiego Kongresu Finansowego.
Łodzianin, który ma kredyt hipoteczny we frankach, jako pierwszy w Polsce pozwał bank na podstawie opinii rzecznika generalnego TSUE. Sąd Okręgowy w Łodzi zdecydował, że do końca procesu może on nie płacić rat.
Które banki nie chcą iść na ugody? Kto proponuje fatalne warunki? A kto zaczyna się kruszyć i daje ofertę godną zastanowienia. - Skierowanie sprawy do sądu jest najlepszym rozwiązaniem przede wszystkim ze względu na korzystne orzecznictwo - mówi serwisowi Wyborcza.biz adwokat Michał Chmielowski z kancelarii Prosperitas.
Po trzech dekadach Krzysztof Pietraszkiewicz odchodzi ze stanowiska prezesa Związku Banków Polskich. Przez lata walczył w imieniu bankowców o kredyty we frankach. Teraz nowy szef bankowców ma długą listę zadań: już nie tylko pozwy za kredyty we frankach, ale przede wszystkim próby podważania wskaźnika WIBOR.
Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski próbuje namówić bankowców, żeby zaproponowali frankowiczom korzystne ugody zamiast batalii sądowych. Ale czasu jest niewiele - za trzy-cztery miesiące Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może ogłosić wyrok tak korzystny dla zadłużonych we frankach, że powali branżę bankową na łopatki.
Choć Związek Banków Polskich apeluje o ustawowe rozwiązanie problemu frankowego, to poszczególne banki próbują zachować zimną krew, czekając na ostateczny wyrok TSUE. I mówią wprost: nie będziemy proponować frankowiczom korzystniejszych warunków ugód, a opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej to nie finalny wyrok.
Takiego pozwu jeszcze w Polsce nie było. Łodzianin, który spłaca kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich, pozwał bank na podstawie opinii rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wydanej w połowie lutego tego roku. Inni frankowicze pójdą w jego ślady?
To był rekordowo dobry rok dla frankowiczów. Nigdy wcześniej nie było aż tylu wyroków w sprawach frankowych, a jednocześnie aż tylu spraw wygranych przez kredytobiorców. Mamy statystyki, które banki są pozywane najczęściej i które najczęściej przegrywają w sądach batalie o franki.
Kolejny bank - Millennium - wycofuje ofertę kredytów opartych na wskaźniku WIBOR. Nowych, zapowiadanych przez rząd kredytów na 2 proc. nie ma. Sam WIBOR nie chce już spadać. Polacy nie mają szans na mieszkanie. Skala kryzysu się pogłębia.
Złotówkowicze łapią się za głowę. - Dlaczego lata temu wzięłam kredyt w złotych zamiast we frankach? Teraz byłabym do przodu kilkaset tysięcy złotych! - mówi Wyborcza.biz pani Agata, która do dziś spłaca swój kredyt w złotych na mieszkanie.
Akcje banków na GPW tracą nawet 4 proc. po korzystnej dla frankowiczów decyzji TSUE ws. kredytów frankowych. I choć to jedynie opinia, to właściwie jest przesądzone, że frankowicze nie muszą się już bać kontrpozwów ze strony banków. To może zachęcić kolejnych do składania pozwów.
Na tę opinię rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z niecierpliwością czekali zarówno frankowicze wraz ze swoimi prawnikami, jak i bankowcy. W końcu dostali odpowiedź na nurtujące ich pytanie: kredyt może być darmowy.
Sprawa osób, które mają kredyty we frankach szwajcarskich, skończyła się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - Konsument musi być w stanie oszacować koszty transakcji ekonomicznej, zawieranej na kilkadziesiąt lat. Jak ma to zrobić, jeśli nie wie w chwili zawierania umowy, jaka jest wysokość raty - mówi Michał Jusypenko, wrocławski adwokat.
To nie banki podniosły stopy procentowe, tylko zrobiła to Rada Polityki Pieniężnej. Gdyby ludzie, którym nie starcza na spłaty rat, chcieli się gdzieś odwoływać, to powinni swoje oczekiwania kierować do polityków, a nie banków - mówi dr hab. Agata Gąsiorowska.
Przez zaskakującą decyzję Narodowego Banku Szwajcarii o podwyżce stóp procentowych frankowiczom za moment wzrosną raty. Ale mimo że stracą na osłabieniu złotego, to i tak są w komfortowej sytuacji wobec złotówkowiczów.
- Podwyżki stóp procentowych i wzrost WIBOR-u zaczynają wzbudzać wśród kredytobiorców pewien niepokój. Pierwsi klienci zgłaszają się do kancelarii z prośbą o analizę ich umowy kredytowej i wskazanie możliwych działań - mówi "Wyborczej" mec. Wojciech Bochenek, który reprezentuje frankowiczów w sporach z bankami.
Od roku nie ma już Idei, wieżowiec Sky Tower już dawno sprzedany, bankructwo półtora roku temu ogłosił pośrednik Home Broker. Teraz znika dawna perła w koronie finansowego imperium Leszka Czarneckiego - Open Finance. - Bazowaliśmy na klientach jednorazowych - wspomina dziś były pracownik firmy.
- Decydując się na mediację, kredytobiorca może nieświadomie zrobić bankowi prezent - ostrzegają frankowi prawnicy. Chodzi nie tylko o to, że kredytobiorca zyska zaledwie 30 proc. tego, co mógłby uzyskać w sądzie, zrzeknie się przyszłych roszczeń, ale też nie będzie mógł podnosić przedawnienia roszczeń banku.
Czy w umowach kredytowych w złotych są zapisy, które mogłyby zostać zakwestionowane przez klientów banków, kiedy stopy procentowe pójdą w górę? Były prezes największego banku w Polsce Zbigniew Jagiełło ma wątpliwości. Niektórzy prawnicy mówią wprost: niewykluczone, że taki kredytobiorca miałby szanse na wygraną w sądzie.
- Brak orzeczenia Sądu Najwyższego ws. frankowiczów wynika z obawy przed możliwością późniejszego kwestionowania ewentualnej uchwały w sprawie frankowiczów - a także w innych sprawach - przez strony postępowań, a więc banki bądź kredytobiorców na tym przykładzie - mówi "Wyborczej" partner zarządzający Jędrzej Jachira, wspólnik w Kancelarii Sobota Jachira.
Banki mogły się zadłużać, bo miały kogoś, kto za wszystko zapłaci! Zaciągały zobowiązania, by balansować otwarte (nierzeczywiste) pozycje walutowe. Mogły tak robić, ale we własnym imieniu i na własne konto, a próby wiązania ich z kredytobiorcami i ich kredytami to ściema!
Sąd Najwyższy może wyznaczyć kryteria, którymi posługiwać się będą sądy niższych instancji, i tym samym pomóc, gdyby chciał, bo kłopot mają nie sądy, lecz kredytobiorcy, i to z zebraniem dowodów, by jasno zdefiniować roszczenia. To byłaby realna pomoc - pisze czytelnik.
Swoje niezadowolenie banki winny adresować do pomysłodawców przewalutowania i kreatorów sprzedaży krótkiej, albo do audytorów, rewidujących księgi banków. Bo to oni winni byli wyjaśnić, skąd bank zgromadził tyle aktywów w walucie obcej, albo krótko: skąd franki?
Skoro banki przy udziale kredytobiorców i bez ich wiedzy fabrykowały franki, które okazały się wadliwe, muszą, jak każdy producent, poradzić sobie z ich "utylizowaniem". Kredytobiorcy w tym nie pomogą, bo to ich w ogóle nie dotyczy, i niczemu nie są winni!
Dzisiejsze posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego będzie przełomowe zarówno dla banków, jak i frankowiczów... Może się nawet okazać, że pozywanie banków będzie nieopłacalne.
Sąd Najwyższy podtrzymał stanowisko, że roszczenia konsumenta wobec banku i ewentualne banku wobec konsumenta są niezależne. Co to oznacza dla banków i ich klientów?
Rozumiem sens odstraszającego efektu kar dla banków za stosowanie klauzul abuzywnych. Ale czy beneficjentem tych kar (powyżej poziomu przywracającego uczciwą umowę frankową bez klauzul abuzywnych) nie powinien być skarb państwa tudzież ewentualnie osoby mające trudności ze spłatą kredytów frankowych, a nie ci frankowicze i ich prawnicy, którym najlepiej pójdzie uzasadnianie swoich racji w sądzie?
To sądny dzień i dla zadłużonych we frankach, i dla banków. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma rozwiać wątpliwości dotyczące rozliczania się klientów z bankami w razie uznania umowy kredytowej za nieważną.
W ciągu trzech miesięcy aż połowa osób, które spłacają jeszcze kredyt we frankach i nie są w sporze sądowym z bankiem, zamierza wystąpić z roszczeniem na drogę sądową - wynika z badania wśród frankowiczów.
Aktualna dyskusja czy polemika to w głównej mierze walka banków o utrzymanie bankowych należności z tytułu indeksacji; już zaliczonych do dochodu oraz tych przyszłych. To suma ok. 50 mld zł, z którą nie mają nic wspólnego ani inni kredytobiorcy, ani społeczeństwo, ani depozytariusze, ani wierzyciele. Stracą jedynie akcjonariusze banków, bo pomniejszą się zyski.
Partner zawsze mi mówi: nic nie załatwiaj osobiście w oddziale banku, tylko dzwoń na infolinię, tam przynajmniej nagrywają i trudniej im tak jawnie kłamać.
Nie da się obronić tezy, że bankowcy celowo oferowali kredyty we frankach szwajcarskich, bo w przeciwieństwie do kredytobiorców przewidywali nagłą aprecjację franka w 2015 r.
Jeśli demokracja chce przetrwać w konstytucyjnej formie "demokratycznego państwa prawa" urzeczywistniającego "społeczną gospodarkę rynkową", musi posiadać sąd albo parlament zdolny winę i koszty sprawiedliwie (też w odczuciu społecznym) podzielić.
Banki mimo oficjalnych deklaracji nie chcą zawierać ugód z fankowiczami. Grają na zwłokę i robią wszystko, by poszkodowanych klientów zmusić do podejmowania kosztownych i ciągnących się miesiącami, szczególnie teraz, postępowań sądowych.
Polemizowanie z Jackiem Żakowskim jest zajęciem żmudnym i niedającym satysfakcji. Publicysta "Polityki" jest bowiem odporny na argumenty. Prezentuje za to swoje poglądy, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne, z miną Mojżesza, który pokazuje ludowi kamienne tablice z przykazaniami, których treść podyktował mu sam Pan Bóg.
Owszem, banki są stroną silniejszą. I niby co z tego miałoby wynikać?
Prof. Ewa Łętowska swoją pracę domową odrobiła, a my, ekonomiści, powinniśmy posypać głowy popiołem, bo któż z nas przeanalizował dokładnie historię umowy o kredyt indeksowany, uwzględniając jej znaczenie prawne i ekonomiczne.
Któż rozsądny może zakładać, że obciążenia banków nakładane przez sądy skończą się na bankach?! To jest wygodna fikcja upowszechniana przez wielu dziennikarzy. Im większe byłyby obciążenia dla banków, tym większe obciążenia dla ludzi - mówi prof. Leszek Balcerowicz.
W dniu 13 kwietnia cały skład Izby Cywilnej Sądu Najwyższego na wniosek Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego ma udzielić odpowiedzi na sześć pytań prawnych dotyczących kredytów zaciągniętych w walutach obcych. Czego możemy oczekiwać?
Bankowe tsunami, które może nadciągnąć za kilka tygodni, zatopi nas wszystkich. Dlaczego nikt nie bije na alarm?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.