Mamy powtórkę kabaretu z 2023 r., kiedy prezydent kompletnie się skompromitował ustawą powołująca komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów w polskiej polityce.
Andrzej Duda nie popisał ustawy likwidującej powołaną przez poprzedni Sejm komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich w latach 2007-2022, określaną też mianem "lex Tusk".
Słynny raport atakujący Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego oraz innych członków obecnego rządu ma zostać unieważniony. Podobnie jak wszystkie decyzje Komisji ds. Wpływów Rosyjskich kierowanej przez Sławomira Cenckiewicza.
Kancelaria Premiera usunęła zamieszczony na jej stronach "cząstkowy" raport komisji "lex Tusk". Zniknęła też cała strona komisji powołanej przez PiS tuż przed ostatnimi wyborami.
Nie oceniam prezydenta - mówi nam prezes PiS. Zapytaliśmy, czy jest rozczarowany, że Andrzej Duda nie weźmie pod uwagę "raportu cząstkowego" komisji "lex Tusk" i o jej kompromitujące błędy. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz.
Niech pani miarkuje! - próbuje pouczyć mnie były minister Łukasz Schreiber, gdy pytam o kompromitujące błędy tak zwanej komisji do spraw rosyjskich wpływów. Nikt "nie wie" - dlaczego odwołani członkowie komisji edytują raporty. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz
Mimo ustawowego zapisu o bezkarności członków komisji do zbadania wpływów rosyjskich, można ich postawić przed sądem - uważa mecenas Ryszard Kalisz, były szef Kancelarii Prezydenta. Powód: zapis jest po prostu niekonstytucyjny.
Oświadczenie prezydenta Andrzeja Dudy, że mimo raportu cząstkowego komisji ds. wpływów rosyjskich przyjmie od Tuska ślubowanie, jest siarczystym policzkiem wymierzonym pisowskiemu elektoratowi.
Ciekawe, czy np. po exposé Donalda Tuska nie wymyśli ktoś, że kolor jego krawata jest demonstracją czegoś tam, i brać dziennikarska rzuci się to wyjaśniać.
O przekazie publicznym partii Prawo i Sprawiedliwość: Cenckiewicza et consortes "zbrodniczość Tuska i innych osób".
W ostatnim zrywie PiS próbuje oczerniać Donalda Tuska i kilku przyszłych członków jego rządu, publikując "cząstkowy raport" komisji ds. badania wpływów rosyjskich w latach 2007-22.
"Nie ma co spekulować o zamachu stanu czy innej wersji hańby narodowej, jaką przygotowuje PiS czy prezydent. Niezależnie od wszystkiego ryzyka są niewielkie" - mówi Donald Tusk. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz.
Złożenie aktu oskarżenia akurat teraz, równocześnie z próbą zablokowania powstania nowego rządu sejmowej większości, za pomocą "lex Tusk", przez formułowanie przeciw Donaldowi Tuskowi i innym prominentnym politykom Platformy Obywatelskiej zarzutów rzekomego działania na rzecz Rosji, traktujemy jako działanie o charakterze politycznym, podjętym w ostatniej chwili przez ustępujące władze - piszą w swoim oświadczeniu obrońcy Lecha Wałęsy.
Z przekazu publicznego partii Prawo i Sprawiedliwość - tym razem "lex Tusk".
Raport cząstkowy komisji Sławomira Cenckiewicza rekomenduje zakaz pełnienia funkcji związanych z bezpieczeństwem państwa dla Donalda Tuska i ministrów jego rządu. I powtarza tezy propagandowego filmu "Reset" z kampanii wyborczej. Zdaniem członków komisji SKW działała na szkodę państwa polskiego, podpisując porozumienie z FSB, a rząd utracił na nimi kontrolę.
Tzw. raport cząstkowy komisji "lex Tusk" to gruba sprawa - nie tylko urzędnicze nadużycie uprawnień, ale też czyn z pogranicza antypaństwowego spisku i zamachu stanu.
Akcja z "cząstkowym raportem" odwołanej właśnie komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich ma wymiar nie tylko propagandowy. Dla prezydenta Dudy może on być pretekstem, by odmówić zaprzysiężenia Donalda Tuska na stanowisku premiera. A przynajmniej by przedłużyć proces powstania nowego rządu.
Posłowie PiS żegnali oklaskami na stojąco odwoływaną przez sejmową większość komisję do zbadania wpływów rosyjskich. Jej członkowie triumfowali z galerii.
Donald Tusk, Jacek Cichocki, Bogdan Klich, Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz to osoby, którym nie powinno się powierzać funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa - taką rekomendację ogłosiła tuż przed swoim odwołaniem komisja badająca wpływy rosyjskie w Polsce.
Po co rezygnować z komisji, która może pokazać prawdę o PiS? - pyta retorycznie szef klubu Lewicy w rozmowie z "Wyborczą". Krzysztof Gawkowski potwierdza, że drugim krokiem po odwołaniu członków tzw. komisji do spraw rosyjskich wpływów może być powołanie nowych. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz
Kolejny dzień pierwszego posiedzenia nowej kadencji Sejmu. W środę posłowie zaczną od bloku głosowań.
Komisje śledcze, którymi nowa większość rozpoczyna rozliczanie PiS-owskiej ekipy, wybór Rzecznika Praw Dziecka, ustawa o in vitro, odwołanie składu komisji "lex Tusk" - we wtorek w południe zbiera się Sejm.
"Można byłoby wypuścić na PiS potworka, którego sam wyhodował" - proponują niektórzy. Tusk podchodzi do sprawy pryncypialnie. Dziś Sejm zajmie się odwołaniem członków komisji ds. rosyjskich wpływów.
O intensywnej pracy komisji przekonuje w komunikacie jej przewodniczący dr Sławomir Cenckiewicz. Wcześniej przewodniczący komisji nie chciał odpowiedzieć na pytania "Wyborczej", za co obecnie członkowie komisji biorą pieniądze.
Komisja do zbadania wpływów rosyjskich miała być "batem na Tuska". Choć działa od dwóch miesięcy, nie wiadomo, co dotąd zrobiła ani czy jej członkowie choć raz się spotkali.
- Nie mam wątpliwości, że Rosjanie cieszą się z antyunijnej polityki rządu PiS. Wyjaśnienia wymagają możliwe rosyjskie wpływy na działania w sferze gospodarki, w szczególności szeroko rozumianej energetyki - mówi nam senator PO Sławomir Rybicki.
Trzeba się spieszyć, prawda musi być ujawniona - mówił w ubiegłym tygodniu szef KPRM, Marek Kuchciński o rozpoczęciu prac komisji badającej wpływy rosyjskie. W poniedziałek jej członkowie odebrali w Sejmie nominacje. Przed wyborami ma nie być przesłuchań. Ale czy na pewno?
W środę wieczorem Sejm głosami PiS i "przystawek" powołał dziewięć osób, które zasiądą w składzie prawnego potworka nazywanego "komisją do zbadania wpływów rosyjskich" - w skrócie "lex Tusk". Powołanie komisji kończyło ostatnie posiedzenie Sejmu tej kadencji.
- Opozycja chce odrzucenia tego, co naprawdę działo się w Polsce przez wiele lat, a częściowo ma nadal miejsce - na rzecz wspierania agentury rosyjskiej nie tylko w sensie medialnym, ale także w podejmowaniu pewnych decyzji gospodarczych, społecznych i politycznych - mówił Antoni Macierewicz na antenie Radia Maryja.
Przewodniczącym komisji "lex Tusk" będzie najprawdopodobniej Sławomir Cenckiewicz, zajadły lustrator Lecha Wałęsy i bliski współpracownik Antoniego Macierewicza. Wszyscy zgłoszeni przez PiS kandydaci zawdzięczają pozycję i posady partii Kaczyńskiego.
Jeszcze przed wieczornym głosowaniem nad składem komisji "lex Tusk" wycofał się jeden ze zgłoszonych przez PiS kandydatów. Partia zastąpiła go Józefem Brynkusem, byłym posłem Kukiz'15.
Komisja Europejska podejmie kolejne kroki w postępowaniu przeciwnaruszeniowym przeciw władzom Polski, jeśli przed wyborami zacznie działać komisja przewidziana w "lex Tusk".
PiS zwleka z przekazaniem marszałek Sejmu listy swoich kandydatów do komisji badającej rosyjskie wpływy na polską politykę. Termin upływa we wtorek. Opozycja bojkotuje komisję.
Do 29 sierpnia wszystkie kluby sejmowe mają przedstawić kandydatów do dziewięcioosobowej komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Opozycja komisję zbojkotuje, więc będzie się ona składać wyłącznie z nominatów PiS.
Skład komisji ds. badania wpływów rosyjskich nie został jeszcze powołany, ale Sąd Apelacyjny w Warszawie, który ma rozpatrywać odwołania od jej decyzji, już się szykuje. Tworzy nowy wydział karny. - Jeśli ta komisja powstanie, to do orzekania w sprawie odwołań musi powstać sąd zaufany - komentuje nasze źródło.
Kilka dni temu poseł Marek Ast (PiS) ogłosił, że w tej kadencji Sejm nie powoła komisji badającej wpływy rosyjskie. Dziś wygląda na to, że komisja jednak będzie. Naciska na to prezydent Duda.
CYKLICZNY FELIETON POLITYCZNY. PiS ma wyborcze podarki i twierdzi, że tylko on jest w stanie zadbać o bezpieczeństwo Polek i Polaków, ogłaszając hasło swojej kampanii. A z drugiej strony rejteruje z "lex Tusk" i szykuje przepisy na przegraną 15 października.
Amerykanie nie są głupi i wiedzą, że jeśli w komisji będą sami przedstawiciele rządzących, to znajdzie się tam co najmniej dwóch agentów Rosji i jeden agent Chin. Obce wywiady uzyskałyby darmowy, błyskawiczny dostęp do wszystkich tajemnic państwa, także tajemnic NATO - mówi dziennikarz śledczy Tomasz Piątek
- W tej kadencji nie będzie komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów - powiedział PAP poseł Marek Ast (PiS), przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości. ">Lex Tusk< tango down. Dziękuję Wam" - skomentował lider KO Donald Tusk
Na bieżącym posiedzeniu Sejmu miał zostać wybrany skład komisji badającej "wpływy rosyjskie w Polsce". Ale w planie prac nie ma takiego punktu. A to ostatnie posiedzenie przed wakacjami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.