- Niech klienci zadadzą sobie pytanie, czy kiedy dzwonił listonosz, to na pewno nie mieli w uszach słuchawek, nie byli pod prysznicem, nie wyszli na chwilę do sklepu - prezes Sebastian Mikosz odpowiada na reportaż "Wyborczej".
Mam na wrzucenie listu 6 sekund, dziennie powinienem ich dostarczyć nawet 300. I tak nie zdążę, więc zaczynam od emerytur i poleconych. Jak zostanie czas, wrzucę zwykłe.
"Bo drobiazgi gubią zawsze i wszędzie" - pomyślał bohater powieści Dostojewskiego, który planując zabójstwo, zwrócił na siebie uwagę okryciem głowy. I o drobiazgach właśnie miał zapomnieć oskarżony Jarosław W., który odpowiada za zamordowanie gdańskiego listonosza.
W placówkach pocztowych czeka już kilkadziesiąt tysięcy listów, które trzeba dostarczyć adresatom.
Poczta Polska zamierza zwolnić kilka tysięcy osób. - Skoro nie wiemy, kogo to dotyczy, to jaką mamy mieć motywację do pracy? - pyta listonosz z Łodzi.
Robert ociera łzy: Sam mam dzisiaj syna. I chcę być dla niego takim ojcem, jakim mój był dla mnie. Syn ma na imię Piotr, po dziadku.
Czasem sobie marzę, żeby cała centrala siedząca za biurkiem przedreptała się z torbą po rejonach, poprosiła ludzi o możliwość skorzystania z toalety albo o szklankę wody.
To po prostu jakiś absurd, może jeszcze będziemy sprzątać w mieszkaniach? - oburza się jeden z olsztyńskich listonoszy.
Ciało listonosza Piotra Z., z kulą w głowie, wystawało z bagażnika samochodu na działkach gdańskiej Zaspy. Po 27 latach od zbrodni prokurator dowodzi przed sądem, że znalazł zabójcę. Jednym z dowodów jest stary dziennik lekcyjny.
- Poczta Polska ma teraz nóż na gardle. Zapowiadane redukcje tylko pogłębią jej problemy. Klienci już kpią, że powinna się nazywać "Awizo" - mówi dr Mateusz Chołodecki, kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego, Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych Uniwersytetu Warszawskiego.
"Czasem sobie marzę, żeby cała centrala siedząca za biurkiem przedreptała się z torbą po rejonach, poprosiła ludzi o możliwość skorzystania z toalety albo o szklankę wody".
Rynek się zmienia, a pocztowcy lada chwila będą jak górnicy. Nikomu niepotrzebni. Plan ratunkowy? Związki chcą podzielenia Poczty Polskiej na pół. Cześć firmy miałaby zostać przyspawana do spółki Orlenu.
Listonosz ogląda dwa razy każdą złotówkę, bo często nie starcza mu do pierwszego. Ponad połowa przedstawicieli tej profesji zarabia mniej, niż wynosi ustawowa płaca minimalna. Związek zawodowy Związkowa Alternatywa żąda wzrostu płac i przywrócenia zawodowi listonosza godności i prestiżu.
- Nie czuję się żadnym bohaterem. To moja praca. Zaniepokoiło mnie, że klientka nie otwierała, więc tak postąpiłem - tłumaczy Piotr Byjoś, listonosz z Rzeszowa. Dzięki jego reakcji mieszkanka Zgłobnia szybko otrzymała pomoc.
Piotr Zieliński, listonosz z Gdańska, zginął od strzałów w głowę 15 maja 1997 r. Dzień wcześniej obchodził 29. urodziny. Jego zabójca przez 26 lat był nieuchwytny.
- Po powrocie do domu zastałem całą skrzynkę załadowaną nie swoimi listami. Właśnie z żoną skończyliśmy dostarczanie po adresach - relacjonował Bartosz na grupie mieszkańców Dąbrówki pod Poznaniem na Fb. Agnieszka swoją pocztę dostała po kilku miesiącach.
List nadany 12 grudnia dotarł do adresata w Poznaniu 5 stycznia. Pocztowcy opowiadają: - W niektórych placówkach dominuje podejście: niech się góra martwi. I listy tkwią na poczcie.
Listonosz ze Szczecinka został zatrzymany przez policję tuż po tym, jak dostarczył 19-latkowi działkę marihuany.
Tomasz jest listonoszem od 25 lat, ale ostatnio coraz częściej czuje się akwizytorem. Poczta chce, by sprzedawał batoniki i napoje. Aneta, która pracowała w "okienku", w końcu powiedziała. dosyć i się zwolniła.
- Poczta w Rzeszowie ma zapaść - zaalarmowała nas mieszkanka miasta. Twierdzi, że od wielu tygodni w jej skrzynce nie ma nowych przesyłek, mimo że wcześniej były codziennie. Związkowcy mówią o ogólnopolskim problemie. - Mimo że korespondencja dojdzie na czas do urzędu, nie ma kto jej przynieść do odbiorcy - twierdzi Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej.
Klienci Poczty Polskiej w pow. żagańskim od miesięcy skarżyli się, że nie docierają do nich przesyłki. Podejrzenia padły na jednego z listonoszów i niestety potwierdziły się. Zmagający się uzależnieniem od alkoholu mężczyzna w swoim domu przetrzymywał ponad 1,1 tys. listów.
Marek Węgorzewski, listonosz z Knurowa, od 30 lat zbiera autografy. Ma ich już 40 tysięcy, w tym pielęgniarki, która opatrywała śmiertelnie rannego Kennedy'ego czy szwaczki, której flaga stanęła na Księżycu.
Dziś dostałem 20 listów, niektóre z września. Wiele listów wraca do nadawców, choć nikt nigdy nie próbował ich doręczyć - żali się mieszkaniec zielonogórskiej dzielnicy Czarkowo. Po paczki i listy jeździ już sam na pocztę. Nikt w okolicy nie widział listonosza od tygodni.
11 lat nie byłem na zwolnieniu, bo mi honor nie pozwalał. Ale jeśli będą nas do tych wyborów zmuszać, to na pewno pójdę - zapowiada listonosz z Lublina
W poświąteczny wtorek, jak w każdym miesiącu, do wielu polskich domów z emeryturami i rentami wyruszyli listonosze Poczty Polskiej. Jak informują nasi Czytelnicy z Gdańska, niestety niektórzy listonosze nie noszą w czasie wykonywania obowiązków ani maseczek, ani rękawiczek ochronnych, choć zostali w nie wyposażeni przez pracodawcę.
"Z relacji pocztowców wynika, że nawet jeśli zostały wdrożone środki bezpieczeństwa, to nie są one w żadnym stopniu wystarczające" - pisze posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i pyta prezesa Poczty Polskiej, jak spółka chroni pracowników w czasie epidemii koronawirusa.
Poczta Polska nadal doręcza emerytury i renty do mieszkań. - Mieli wdrożyć specjalne środki ostrożności, ale listonosz wciąż przelicza pieniądze - mówi Katarzyna z Katowic.
Wybory prezydenckie 2020. Pomysł z głosowaniem korespondencyjnym na taką skalę w czasie epidemii mógł wymyślić tylko ktoś, kto nie ma pojęcia o funkcjonowaniu poczty od kuchni - mówi listonosz z Poznania.
Pracownicy placówek pocztowych w Szczecinie skarżą się m.in. na brak środków higienicznych, współpracy z sanepidem czy też braki personalne. To niejedyne rzeczy, które ich przerażają.
- Wszyscy apelują, by z powodu koronawirusa zostać w domu, szczególnie osoby starsze. I moja mama siedzi w domu. Dlaczego więc znajduje w skrzynce awiza na pocztę? - pyta pan Mariusz. Nie jest jedynym, który zadzwonił w takiej sprawie do "Wyborczej".
Listonosze nie chcą roznosić ulotek wyborczych, tłumacząc, że dodatkowa praca w czasie epidemii to skrajna nieodpowiedzialność. Poczta Polska tłumaczy jednak, że jest zobligowana umową, by je dostarczyć. A na zarzuty o brak odpowiedniego zabepieczenia, odpowiada, że każdy pracownik dostał po 50 zł na środki ochrony.
Jeden z wrocławskich listonoszy skarży się, że Poczta Polska nie zapewniła im żadnych środków ochrony przed koronawirusem. Rzeczniczka poczty odpowiada: Środki te są obecnie bardzo trudno dostępne, jednak zapewniliśmy je w tym tygodniu.
18 października 1558 roku Zygmunt II August powołał do życia Pocztę Królewską. Tak rozpoczęło się przekazywanie wiadomości na trasie Kraków-Wiedeń-Wenecja. Jednak zwykli mieszkańcy podpłockich wiosek na taki luksus czekać musieli znacznie dłużej.
W liczącej ok. 80 tys. mieszkańców gminie Piaseczno listy dochodzą incydentalnie, a czasami nie dochodzą w ogóle.
Listonosze, pracownicy okienek i eksploatacji w Poczcie Polskiej odchodzą na zwolnienia lekarskie. Chcą 1 tys. zł brutto podwyżek i końca bezpłatnych nadgodzin. Poczta tymczasem przypomina, że niepochlebne komentarze w internecie mogą być podstawą do zwolnienia.
Listonosz Zbigniew Trochimiak został zwolniony dyscyplinarnie po tym, jak podczas protestu pracowników Poczty Polskiej domagał się podwyżek i krytykował działania firmy. Teraz walczy w sądzie o przywrócenie do pracy.
Mieszkańcy jednego z rejonów śródmieścia od dłuższego czasu nie otrzymują regularnie poczty. Opóźnienia mogą sięgać nawet kilku tygodni. Dlaczego? Bo listonosz zachorował...
Dziwisz się, że Twoja przesyłka od tygodni nie przychodzi? Na pocztach zalegają góry listów. Listonosze zarabiający 1,8 tys. zł na rękę przestali pracować w bezpłatnych nadgodzinach. Tymczasem Poczta Polska chwali się podwyżkami o 172 zł.
Po wczorajszym tekście w zielonogórskiej "Wyborczej" o proteście pracowników Poczty Polskiej, spółka przesłała do naszej redakcji stanowisko w tej sprawie. Publikujemy je w całości.
Na Poczcie Polskiej bez zmian: za mniej niż 2 tys. zł na rękę pracować chce niewielu, mnożą się wakaty. Listonosze zostawiają awiza nie z lenistwa, ale z przepracowania. W mikołajki powtórzą protest z marca. Chcą wręczyć zarządowi rózgę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.