Pływające monumentalne niebiesko-białe lodowce, żerujące wieloryby czy ciekawskie pingwiny, skubiące człowieka w rękaw - wszystko to można zobaczyć podczas żeglarskiej wyprawy na Antarktydę
- Odbyłam podróż przez biały ląd Antarktydy, spędziłam tu ponad dwa miesiące. To była podróż niezapomniana, fantastyczna i tak fajna, że nie chce mi się stąd wyjeżdżać - powiedziała po zdobyciu bieguna południowego Małgorzata Wojtaczka, pierwsza Polka, której się to udało.
Jest pierwszą Polką, której się to udało. Wyprawa trwała 69 dni. Wojtaczka przeszła ponad 1200 kilometrów, ciągnąc za sobą ponad 100 kilogramów ekwipunku. Nie korzystała z zewnętrznej pomocy. Ostatnie 23 godziny szła bez przerwy, bo musiała zdążyć na ostatni samolot.
- Żeby sobie po prostu posiedzieć i popatrzeć na śnieg niesiony wiatrem. Wolałabym iść wolniej, spokojniej, ale muszę się spieszyć, żeby codziennie robić po 20 km - mówi Małgorzata Wojtaczka, która za niecałe trzy tygodnie może zostać pierwszą Polką, która dojdzie na biegun południowy. Musi się spieszyć, bo zbliża się antarktyczna zima.
"Po przedyskutowaniu sprawy z ALE dostałam zgodę na dłuższy marsz i składanie raportu codziennie około półtorej godziny później, a to co najmniej trzy kilometry więcej" - pisze z drogi na biegun południowy Małgorzata Wojtaczka.
- Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, kiedy piszę te słowa - od ponad trzech godzin nie ma wiatru, zupełna cisza. Dziwne uczucie. Tak jakoś czegoś brakuje, jakby ktoś radio wyłączył - pisze z drogi na biegun południowy Małgorzata Wojtaczka.
"Dookoła biało, nie ma horyzontu, a niebo zlewa się z ziemią. Wieje solidny wiatr. Ale zwijam obóz i wyruszam" - pisze z drogi na biegun południowy Małgorzata Wojtaczka.
Przed Małgorzatą Wojtaczką 1200 km drogi na biegun południowy przez szczeliny i trzymetrowe zastrugi. Samowystarczalność zapewni jej 100 kg sprzętu i jedzenia, które będzie za sobą ciągnęła. Wyprawa ma potrwać ok. dwóch miesięcy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.