Dziki nie opuszczały osiedlowego ogródka, więc w czwartek rano na ul. Anny Jagiellonki pojawił się myśliwy, który według relacji świadków odpalił dwie race hukowe, żeby przepłoszyć zwierzęta.
Takiego argumentu przeciwko obowiązkowym badaniom dla myśliwych użył przedstawiciel Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) podczas zorganizowanej w Sejmie debaty o łowiectwie. Wzbudził on spore zaskoczenie wśród innych uczestników.
"Kolejna bohaterska postawa myśliwych" - napisała z dumą Komisja Promocji Łowiectwa PZŁ w Przemyślu.
W sprawie ciała znalezionego we wsi Kajkowo, nieopodal Ostródy wiadomo niewiele. Natomiast łowieckie media oskarżają wilki i domagają się odstrzału, eufemistycznie nazywanego "kontrolą populacji" i "zarządzaniem".
Ryszard Mićko, występując przed telewizyjną kamerą jako dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego, okazał się nie tylko osobą niewiarygodną, ale też arogantem z przerośniętym ego. Ważne jest, kto go zastąpi.
Marcin Możdżonek, który polował tego dnia w leśnictwie Graszki, twierdzi, że nie widział momentu zabicia chronionego zwierzęcia, ale wie kto mógł to zrobić.
- Rośnie zagrożenie ze strony wilków dla ludzi. Ministerstwo dostrzega problem i potrzebę kontroli liczebności tych zwierząt - powiedział Stefan Krajewski z PSL, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi podczas komisji sejmowej, która debatowała nad losem chronionych obecnie wilków. Takie głosy dominowały.
Postulaty myśliwych, którzy protestowali we wtorek przed Sejmem, obrazują syndrom oblężonej twierdzy w tym środowisku. I - wbrew deklaracjom - niewielkie zainteresowanie dobrem przyrody.
W środę do Warszawy przyjechali rolnicy w ramach "strajku generalnego". Protestują przeciwko Zielonemu Ładowi, wspierają ich protestujący pod Sejmem myśliwi. Al. Ujazdowskie są całkowicie zablokowane. Protest może trwać nawet do piątku
Myśliwi umniejszają znaczenie zabijania jako wskaźnika satysfakcji i podają inne motywy polowania - dbałość o ekosystem, kontakt z przyrodą, potrzebę relaksu czy kultywowanie tradycji. Przyjmowanie takich deklaracji za dobrą monetę to naiwność
Polscy myśliwi chcą nie tylko odwołania ministry Pauliny Hennig-Kloski oraz wiceministra Mikołaja Dorożały, ale też przeniesienia łowiectwa do resortu rolnictwa oraz odstrzału wilków i łosi.
Szefem nowej rady przy Naczelnej Radzie Łowieckiej został właśnie poznański profesor Dariusz J. Gwiazdowicz. Z sejmowej mównicy kilka lat temu przekonywał, że udział dzieci w polowaniach powinien być dozwolony, bo Polska to jedyny kraj, gdzie takie obostrzenia zostały wprowadzone.
Polski rynek musi być chroniony przed zalewem produktów z Ukrainy, a rodzime produkty muszą mieć cenę niewyrządzającą szkody, czyli taką, która zapewnia dochód - postulowali w Szczecinie rolnicy.
Mieli wyjechać ciągnikami na ulice Radomia o godz. 11, lecz protest się opóźnił. A i tak długo przed tą godziną po mieście jeździło się dużo gorzej niż zazwyczaj.
We wtorek (20 lutego) rolnicy będą kontynuować strajk generalny w całym kraju, w tym w Podlaskiem. Protesty zaplanowano w kilkunastu punktach w województwie, w tym zablokowana ma być obwodnica na wjeździe do Augustowa i w niektórych miejscach drogi Białystok - Warszawa czy Białystok - Siemiatycze.
Etycy apelują do władz Gdańska o zaprzestanie prowadzenia "niehumanitarnych praktyk wobec dzików". - To nie licuje z pięknymi tradycjami miasta, które promuje się hasłami otwartości, nowoczesności i postępu - piszą prof. Andrzej Elżanowski i Karolina Kuszlewicz z PTE.
To może być dobry moment na przywrócenie obowiązkowych okresowych badań lekarskich i psychologicznych dla myśliwych, ponieważ Ministerstwo Klimatu i Środowiska również tego chce.
- Krajowym łowczym nie może być człowiek, który swoimi dotychczasowymi działaniami wielokrotnie łamał zasady zrównoważonego zarządzania populacjami zwierząt - apelują do Donalda Tuska Zieloni z Torunia, którzy domagają się odwołania ze stanowiska Eugeniusza Grzeszczaka.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce zakazu polowań na cztery gatunki ptaków, ochronę ciężarnych loch i wprowadzenia badań lekarskich dla myśliwych. Próbuje też załagodzić konflikt z Polskim Związkiem Łowieckim.
Resort klimatu i środowiska wezwał mianowanego niedawno na tę funkcję łowczego krajowego Eugeniusza Grzeszczaka do złożenia wyjaśnień. Chodzi o opublikowany przez Polski Związek Łowiecki przed weekendem film, w którym ministerialne pomysły reformy łowiectwa w Polsce myśliwy nazywa "niedorzecznymi" i "mocno absurdalnymi".
Zarządzony przez wojewodę dolnośląskiego odstrzał 860 dzików to element walki z afrykańskim pomorem świń. Przedstawiciel Polskiego Związku Łowieckiego mówi o rozrzedzaniu populacji, a aktywiści o "zbrodni na przyrodzie i zwierzętach".
Blisko 3 tys. szopów praczy odstrzelili zielonogórscy myśliwi w trwającym sezonie, ale inwazja szkodnika się nie zatrzymuje. Zagraża bytowi rodzimych zwierząt, zwłaszcza nad Odrą i Wartą. Teraz naukowcy będą badać zwłoki, by poznać choroby, jakie roznoszą szopy.
Wieloletni polityk PSL i myśliwy z koła łowieckiego Bura Chata, które słynie z urządzania najbardziej krwawych polowań w regionie, stanął właśnie na czele Polskiego Związku Łowieckiego.
Wojewoda dolnośląski na prośbę wojewódzkiego lekarza weterynarii zarządził odstrzał prawie 900 dzików. Losy jednego z nich śledzili mieszkańcy wrocławskich Kuźnik. - Wiele osób jest zbulwersowanych podejściem ze strony urzędników - opowiadają.
Jeszcze tylko podpis króla i koniec z przywożeniem do Belgii łowieckich "pamiątek" po udanych polowaniach na zwierzęta takie jak hipopotamy, gepardy i niedźwiedzie polarne oraz inne zagrożone gatunki.
"Podchodzą pod domy z nadzieją na jakieś jedzenie lub obgryzanie drzewek owocowych, przeskakują przez płoty" - mieszkańcy karkonoskich wsi boją się wilków, choć według badań wcale nie są zagrożeniem.
To pracownicy Lasów Państwowych nadzorują tutejsze urządzenia łowieckie, musieli więc widzieć to makabryczne nęcisko. Czy zataili to przed swoimi przełożonymi, czy też robią to za ich przyzwoleniem? - oskarża Inicjatywa Dzikie Karpaty. Nadleśnictwa odpowiadają, że nie mają z tym nic wspólnego.
- Taka tusza bezwzględnie podlega eliminacji z łańcucha pokarmowego ludzi, trzeba ją utylizować - mówi wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. bezpieczeństwa żywności.
- Zdecydowałam się napisać o tej sprawie zaraz po powrocie ze spaceru, pod wpływem silnych emocji. Oburza mnie to, że garstka myśliwych traktuje las jak swój prywatny teren - mówi Justyna, mieszkanka Osowej Góry w Bydgoszczy. Ogródek jej domu sąsiaduje z lasem, bywa, że niemal w każdy weekend odbywają się polowania.
Rocznie na terenie Częstochowy jest odstrzeliwanych kilkaset sztuk tych zwierząt, zarówno podczas regularnych polowań, jak i interwencyjnie, w okolicach zabudowań - odpowiada częstochowski magistrat na skargi o panoszących się w mieście stadach dzików.
Oswojony jeleń Bartek został w grudniu zastrzelony w Szklarskiej Porębie. Stało się to kilkadziesiąt metrów od domów. Sprawę bada policja, która przesłuchała dwóch myśliwych i zabezpieczyła ich broń.
Myśliwi weryfikują plany odstrzałów lisów ze względu na duży wzrost liczebności gatunku. Odstrzały przeprowadzone zostaną m.in. w rejonie Czerwionki-Leszczyn.
W podpoznańskiej gminie jedno z kół łowieckich zaplanowało polowania codziennie od 18 października 2023 do 31 stycznia 2024 r. I to kolejny rok z rzędu. Mieszkańcy zaprotestowali.
Tony rozrzuconych dyń, sterty ziemniaków i zepsutego chleba. Nielegalnie wysypywane jedzenie pomaga w polowaniach na zwierzęta w parku narodowym. Od kul myśliwych giną ich setki rocznie.
- System informowania o polowaniach jest kompletnie bezużyteczny - mówi Krzysztof Wychowałek z Ośrodka Działań Ekologicznych "Źródła".
Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi politycy PiS-u z wielką pompą otworzyli strzelnicę cywilno-sportową w powiecie siemiatyckim. Powstała z rządowych pieniędzy i miała służyć wojsku, młodzieży i myśliwym. Jednak nie działa. Decyzję o jej lokalizacji uchylił sąd administracyjny.
Ponoć w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. Lepiej jednak, żeby mówiły własnym, a głos ludzki by rozbrzmiewał w obronie ich życia i dobrostanu.
Oswojonego jelenia Bartka zastrzelono wbrew prawu w Szklarskiej Porębie kilkadziesiąt metrów od zabudowań mieszkalnych. Myśliwi, którzy zabrali martwe zwierzę, odcięli mu głowę przed przekazaniem go policji. - Odsłuchaliśmy nagranie z tego wieczoru - mówi rzeczniczka jeleniogórskiej policji.
Spośród wszystkich celebrytów to chyba właśnie Kinga Rusin najbardziej irytuje myśliwych. Właśnie wygrała z nimi kolejny proces w pierwszej instancji, więc wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Oswojonego jelenia Bartka ze Szklarskiej Poręby ktoś postrzelił śmiertelnie w niedzielę, 17 grudnia. Myśliwi zabrali martwe zwierzę i odseparowali głowę od reszty ciała. - Kwestia zacierania śladów czy ukrywania dowodów jest tutaj jak najbardziej prawdopodobna - mówi adwokat zajmujący się tą sprawą.
Copyright © Agora SA