Pełne ręce roboty mieli w nocy kujawsko-pomorscy strażacy.
Wielkopolscy strażacy tylko tej nocy podjęli 400 interwencji. A zgłoszeń wciąż przybywa. Największe straty liczą mieszkańcy powiatów na południu regionu: ostrowskiego, ostrzeszowskiego, tureckiego i kępińskiego.
Strażacy z Mińska Mazowieckiego i okolic pracują nad usuwaniem skutków podtopień, które wywołała nawałnica. Burze przemieszczają się teraz w kierunku zachodnim i mogą dotrzeć do Warszawy.
- Prawie nie spałem w nocy, tylko 10 centymetrów brakowało, by woda z ogródka przez balkonowe drzwi zaczęła wdzierać się do pokoju - mówi jeden z mieszkańców ulicy Polskich Marynarzy na szczecińskich Gumieńcach.
Gwałtowne burze przetaczają się przez województwo lubelskie. Wiatr zrywał dachy i powalał drzewa, a grad niszczył uprawy. Najbardziej ucierpiały powiaty opolski i lubelski.
Burza już nad Warszawą. Intensywne opady ciągną od rana od południowego zachodu, w czwartek ok. godz. 9 dotarły do Warszawy. Zalało jezdnie.
Jeziora w centrum Poznania, zalane garaże podziemne i piwnice, połamane drzewa, zawalony dach hali sportowej, a ostrzeżenia o zagrożeniu nie zostały rozesłane. Opozycja wytyka rządowi wtopę. Strona rządowa zasłania się prognozami, procedurami i konsultacjami z meteorologami. Miasto również.
Przed sądem stanęli komendant obozu harcerskiego w Suszku, jego zastępca oraz były dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Starostwa Powiatowego w Chojnicach. W środę sąd pierwszej instancji wydał wyrok.
- Chyba szósty zmysł mi powiedział, by odwołać dzieci i nauczycieli. Biegłam i krzyczałam "ewakuacja", "odcinać prąd" - mówi Danuta Mikołajczak, dyrektorka szkoły na osiedlu Pod Lipami w Poznaniu. Już wcześniej informowała służby, że dach szkolnej hali sportowej jest nieszczelny.
Zalane szpitale a także stacja pogotowia ratunkowego. Oprócz tego powodzie w wielu domach, restauracjach, barach, zakładach fryzjerskich, nieprzejezdne ulice. To efekt półgodzinnej nawałnicy, która przeszła we wtorek nad Poznaniem. - Czegoś takiego jeszcze nie było - mówią strażacy.
Spektakularna nawałnica sparaliżowała Poznań we wtorkowe popołudnie. - Po godz. 14 nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Gdy po chwili się przejaśniło, zobaczyliśmy, że zapadł się dach w szkole naprzeciwko. Od razu wszczęliśmy alarm - opowiada mieszkanka os. Pod Lipami w Poznaniu.
Rysia sfotografował jeden z leśników. - Początkowo zwątpiłem, czy to możliwe, ale kot zatrzymał się i niespiesznie poszedł dalej. Położył się w wysokich trawach na krótki odpoczynek - opowiada Zbigniew Kulas.
Powalone drzewa na os. Chrobrego i Górczynie, a także w okolicach Gniezna i Wągrowca oraz Kalisza i Konina to efekt bardzo silnych wiatrów, jakie przeszły w nocy przez Wielkopolskę. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Leśnicy liczą straty w lasach po ubiegłotygodniowej nawałnicy, która przeszła nad regionem radomskim. Największe straty są w Dobieszynie, gdzie wiatr powalił 20 hektarów lasu.
Władze Rzeszowa postanowiły wspomóc kwotą 100 tys. zł powiat przemyski, który mocno ucierpiał w wyniku czerwcowych powodzi i nawałnic.
Jak się dowiedzieliśmy, po przejściu przez Warszawę w niedzielę wieczorem potężnej burzy zniszczonych zostało siedem policyjnych samochodów. Komenda Stołeczna Policji szacuje straty.
Całą noc ekipy Tramwajów Warszawskich pracowały nad usunięciem skutków upadku drzewa na sieć trakcyjną w okolicy skrzyżowania ul. Odrowąża i Staniewickiej. Prace zostały skończone, do godz.14.10 trzeba było jeździć komunikacją zastępczą.
Warszawska straż pożarna interweniowała 500 razy z powodu niedzielnej nawałnicy. Od rana warszawiacy dzwonią z kolejnymi zgłoszeniami. Na Mazowszu 12,5 tys. osób bez prądu.
W Borach Tucholskich latem zwykle słychać, jak kłócą się sroki. Po nawałnicy słychać było tylko warkot pił.
Tereny po nawałnicy, która przed trzema laty przeszła przez Bory Tucholskie, wyglądają kosmicznie. Odwiedza je dużo turystów, ale czy wpływa ma na to jedynie katastrofa?
- Sadzimy sosny, modrzewie, dęby, buki, brzozy, klony i lipy. Ale w niektórych miejscach przyroda odnawia się na części powierzchni naturalnie, bez ingerencji człowieka - mówi Mariusz Brunka, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Rytel.
Wczorajsza nawałnica połamała wiele drzew i konarów, zalała samochody i piwnice. Strażacy interweniowali ponad 150 razy. Czy dziś grozi nam powtórka? Łowcy Burz uspokajają.
W poniedziałkowe popołudnie przez miasto przeszła potężna wichura. W wielu miejscach spadły gałęzie lub drzewa, doszło do podtopień. Strażacy wyjechali do ponad 50 zgłoszeń. - Kolejne wciąż napływają - mówił przed godz. 17 kapitan Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskiej straży pożarnej. Sytuacja jest już opanowana.
Pięć lat temu, w niedzielę, 19 lipca 2015 roku, trąba powietrzna spustoszyła miejscowości: Zawały, Dobrzejewice, Łążyn II i Łążynek na terenie podtoruńskiej gminy Obrowo.
- Małe cieki wodne zamieniły się w rwące rzeki. Zabierały wszystko, nawet samochody. To był dla nas wyjątkowo pracowity weekend, takiego nawału wody nie było tu od kilkudziesięciu lat - wspomina Tomasz Dzień z Państwowej Straży Pożarnej w Przeworsku ostatnie nawałnice na Podkarpaciu. Strażacy wrzucili filmik, na którym widać ogromną skalę zniszczeń i pracy, którą wykonali.
W niektórych budynkach woda sięgała półtora metra. Fala powodziowa porwała samochody, wyrwała asfalt z dróg, uszkodziła 71 domów i mosty. Wystarczyły trzy godziny, żeby nawałnica zmieniła gminę Chmielnik w sąsiedztwie Rzeszowa nie do poznania. Dramatyczna sytuacja jest w firmie Chmielnik Zdrój. Fala powodziowa zalała halę produkcyjną, zakład musiał chwilowo wstrzymać działalność.
Zarząd województwa podjął w poniedziałek pierwsze decyzje dotyczące usuwania skutków nawałnic i ulewnych deszczów, które przeszły nad Podkarpaciem.
Burze z gradem przez cały piątek i porywisty wiatr nawet do 90 km/godz. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie dla Poznania.
Pierwsze, nieduże jeszcze krople deszczu spadły nad Poznaniem kilka sekund po godz. 19. Potem było już tylko gorzej - ciepły letni deszcz przerodził się w nawałnicę, grzmiało i błyskało. Przez niektóre ulice dosłownie nie dało się przejść, bo zalała je woda.
Lipuscy leśnicy pozostawili fragment połamanych drzew, aby przypominał, jak wyglądały okoliczne lasy po nawałnicy. Teraz wprowadzili zakaz wstępu na ten teren.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku skierowała do sądu akt oskarżenia. Przed sądem staną komendant obozu harcerskiego w Suszku, jego zastępca oraz dyrektor wydziału bezpieczeństwa Starostwa Powiatowego w Chojnicach.
Na ścianach grzyb, łazienka na korytarzu w kamienicy, a w mieszkaniu - niepełnosprawni. Społecznicy i uczniowie z Bydgoszczy odnajdują ludzi, którzy żyją w koszmarnych warunkach i remontują im domy i mieszkania.
Domy, drogi, pola, lasy, ludzie... - dwa lata temu wiatr nie oszczędzał nikogo i niczego. Leśnicy z toruńskiej dyrekcji szacują, że na likwidację skutków nawałnicy potrzeba lat pracy i ponad miliard złotych.
Ponad 300 razy interweniowali w poniedziałek strażacy na Mazowszu. W samej Warszawie - 150. W prawobrzeżnej części stolicy zgłoszeń było tak dużo, że lokalnych ratowników musiał wspierać specjalistyczny strażacki pluton "Ulewa" z komendy w Legionowie.
Meteorologom Witoldowi W. i Marii M. postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych podczas pełnienia nocnego dyżuru z 11 na 12 sierpnia 2017 r. Na Pomorzu przeszła wtedy nawałnica, w wyniku której śmierć poniosły dwie nastoletnie harcerki przebywające na obozie w lesie w Suszku.
Burza na Dolnym Śląsku. Wczorajsze nawałnice mocno dały się we znaki mieszkańcom regionu. Ucierpiały m.in. okolice Jawora i Bolkowa, gdzie spadł grad.
O nawałnicy sprzed dwóch lat przypominają pojedyncze drzewa pośród pustych pól, gdzie rosły sosny. Ale wzdłuż szlaku wodnego Brdy nadal jest pięknie, warto tu przyjeżdżać.
Mieli oni nie wprowadzić najwyższego, czyli trzeciego stopnia zagrożenia silnym wiatrem. Trzeci stopień oznacza, że do akcji gotowe byłyby wszystkie służby i rządowe centrum bezpieczeństwa.
Dopiero we wtorek wojewoda pomorski poinformował gminy o przyznaniu środków na usuwanie skutków nawałnicy, która nawiedziła Polskę w sierpniu 2017 roku. Do poszkodowanych gmin z trzech województw dzięki wsparciu Unii Europejskiej ma trafić łącznie 12,2 mln euro.
Łącznie posadzą 300 tys. drzew. Odnowią las, powalony przez potężną wichurę w 2017 r.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.