Dziewczynki zaczęły odmawiać "Pod Twoją obronę", potem śpiewały "Serdeczna Matko". I jeszcze krzyk "Mamo, ratuj!". Straszne, makabryczne, tak przejmujące...
Z powodu silnego wiatru ewakuowano 105 uczestników obozu harcerskiego w Szklarskiej Porębie. Zostali przeniesieni do położonej niedaleko szkoły.
Rozmawiałam z ludźmi, którzy tęsknią za lasem, śledzą proces komendantów obozu harcerskiego, ale przede wszystkim wciąż ze strachem spoglądają w niebo.
Proboszcz dał koce, lokalny przewoźnik podstawił autobus, a przedsiębiorca zorganizował ciepłe posiłki. - Historia z Pomorza sprzed czterech lat dużo nas nauczyła - mówi Mariusz Pawela, strażak ze Słupcy, który brał udział w ewakuacji obozu harcerskiego nad Jeziorem Powidzkim
Drewniany most załamał się, gdy weszła na niego grupa 15 harcerzy w wieku 10-16 lat. Dzieci wpadły do potoku z wysokości około dwóch metrów. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Teraz Harcerska Baza Obozowa w Nasicznem organizuje w internecie zbiórkę na naprawę mostu, bo był on najwygodniejszym dojściem do popularnej bazy harcerskiej i drogą ewakuacji. Bez niego harcerze nie będą mogli latem tutaj wrócić.
- Obudzili nas w nocy. Była wielka burza. Wychodzimy z namiotów i widzimy powalone drzewa. Jedno spada na nasz namiot - tak o tragicznej nocy z piątku na sobotę opowiada 11-letni Tomek, uczestnik obozu harcerskiego w Suszku. Życie pod powalonymi drzewami straciły dwie jego koleżanki. 29 osób zostało rannych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.