Mieszkańcy osiedla na Ujeścisku w Gdańsku nie chcą odstrzału lochy i pięciu małych dzików, które przyszły na świat w osiedlowym ogródku. Piszą w tej sprawie do prezydentki Gdańska.
Dziki nie opuszczały osiedlowego ogródka, więc w czwartek rano na ul. Anny Jagiellonki pojawił się myśliwy, który według relacji świadków odpalił dwie race hukowe, żeby przepłoszyć zwierzęta.
- Locha, po urodzeniu młodych, może być bardzo agresywna w ich obronie. Stanowi realne zagrożenie dla mieszkańców, a przede wszystkim dzieci i zwierząt domowych - tłumaczy Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu. Rodzinę dzików pilnują mieszkańcy osiedla.
Przestaliśmy je dokarmiać? Zadziałały odstraszacze? Powiatowy lekarz weterynarii: - Żaden dzik miejski nie będzie chciał wrócić do lasu, gdy dowiedział się, że miasto to duża, darmowa stołówka. Poznań w ostatnich latach prowadził po prostu odpowiednią gospodarkę łowiecką.
- To barbarzyństwo! - komentuje odstrzał dzików na boisku szkolnym Helena Nowotarska z TOZ w Gdańsku i stawia pytania: - Czy dziki były chore? Czy teren boiska został zdezynfekowany po odstrzale? Jeśli nie, to ze względu na ASF było to jeszcze bardziej niebezpieczne niż same dziki.
- Myśliwy urządził zwierzętom jatkę. Strzelał mimo obecności ludzi! Świadkami były dzieci i osoby dorosłe. Akcja została przeprowadzona z naruszeniem podstawowych przepisów prawa i zagrażała życiu postronnych osób - alarmuje Grażyna Głogowska z Fundacji "Umysł" im. Alfreda Buttsa.
W ciągu trzech miesięcy w Gdańsku odstrzelono 225 dzików. "Odstrzał redukcyjny" ma rozwiązać problem wzrostu populacji tych zwierząt i migracji do miasta. Internetową petycję przeciwko wybijaniu dzików wsparło już prawie tysiąc dwieście osób, w tym aktor Marcin Dorociński.
Zawiadomienie złożył Michał Stasiak, działacz Partii Zielonych i kandydat na posła z ramienia Koalicji Obywatelskiej, który od dłuższego czasu wyjaśnia, ile w Wielkopolskim Parku Narodowym zabijanych jest zwierząt i ile park na tym zarabia.
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podjął decyzję o odstrzale dzików. Podkreślił, że w ciągu ostatnich miesięcy sytuacja w Warszawie związana z tymi zwierzętami była bardzo trudna.
Michał Stasiak zebrał ze wszystkich parków narodowych w Polsce dane dotyczące odstrzału zwierząt. Przejrzał je i się załamał: - W Wielkopolsce trwa prawdziwa rzeź.
- Co trzeba mieć w głowie, żeby zabić zwierzę, oskórować, a skórę powiesić na drzewie - pyta jeden z mieszkańców Starczanowa, wsi, gdzie porzucono skórę świniodzika. Gmina sprawę zgłosiła policji.
- Spotkałam je w środę wieczorem, gdy szłam po zakupy. To było całe stado dzików ok. 30 sztuk - małe i duże. Gdy wyszłam ze sklepu, już ich nie było - mówi mieszkanka lewobrzeża.
W najbliższy czwartek, 15 grudnia, w lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przeprowadzony zostanie kolejny w ostatnich tygodniach odstrzał dzików. Leśnicy tłumaczą go rosnącą liczbą przypadków ASF.
Siedem godzin trwało środowe polowanie na dziki w lasach wokół Trójmiasta. Wzięło w nim udział blisko 30 myśliwych.
Rzeszowianie regularnie informują o tym, że w mieście biegają dziki. Ostatnio stado było widziane na placu zabaw na Osiedlu Staromieście Ogrody. Jeszcze w sierpniu została wydana decyzja na odstrzał redukcyjny 40 dzików.
- Kiedy spacerowałem z psem, spotkałem Ukrainkę. Nie wiem, skąd pochodzi, nie rozmawialiśmy długo, ale była naprawdę przestraszona. Nie wiedziała, co się dzieje - opowiada pan Krzysztof, który zaalarmował nas, że w lasach w pobliżu jego domu nocą prowadzony jest odstrzał dzików.
Dziki w Rzeszowie to problem, który przybiera na sile. Niedawno biegały po bulwarach nad Wisłokiem, a ostatnio zryły plac zabaw na osiedlu Staromieście. - Nie musimy jeździć do lasu, żeby zobaczyć dziki, bo one spacerują między blokami na Staromieściu. Z tym trzeba w końcu coś zrobić - oburza się jeden z mieszkańców, obawia się o bezpieczeństwo dzieci.
Do odstrzału pójdzie kilkaset zwierząt. - Lawinowo rośnie liczba zgłoszeń. Dotyczą niszczenia mienia przez dziki, ale też zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców - tłumaczy Monika Beuth, rzeczniczka Warszawy.
Dziki spacerujące po rzeszowskich osiedlach to problem, który przybiera na sile. Na wniosek mieszkańców została wydana decyzja o odstrzale redukcyjnym. Ale dziki z miasta nie znikną.
Od końca lutego w Poznaniu, w okolicach Umultowa i rezerwatu Żurawiniec, znaleziono osiem martwych dzików. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że zwierzęta zabił wirus afrykańskiego pomoru świń. Lekarz weterynarii nakazał odstrzał innych osobników.
W Nadleśnictwie Czerniejewo ktoś porzucił wnętrzności ciężarnej lochy. Obok leżały trzy w pełni wykształcone płody dzików. - Żaden etyczny myśliwy nie dopuściłby się czegoś takiego - mówi poznański łowczy.
Lubuscy myśliwi mieli odstrzelić sanitarnie w ramach walki z ASF aż 20 tysięcy dzików i zarobić miliony złotych. Nic z tego, wykonali "40 proc. normy". Dlaczego? Bo dzików nie ma, a choroba nie znika.
To nieznani sprawcy podrzucili do lasu ciała padłych dzików w ostatnich dwóch miesiącach - zapewniają inspekcja weterynaryjna i myśliwi. Jednak mieszkańcy opowiadają, że w lesie pozostawiona była ta sama zwierzyna. I mimo wirusa ASF nikt padłych ciał nie zutylizował przez półtora miesiąca.
"Stop rzezi dzików" - skandowali w centrum Warszawy protestujący przeciwko planom rządu, by pozwolić na kolejny odstrzał dużej części populacji tych zwierząt.
Maksymalną redukcję populacji dzika w całym kraju zapowiedział w grudniu wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Lech Kołakowski. W Poznaniu i w Krakowie w sobotę odbyły się protesty przeciwko specustawie, nad którą pracuje PiS.
Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Kartuzach. Co grozi myśliwemu?
Wiceminister rolnictwa Leszek Kołakowski zapowiedział maksymalną redukcję dzików. - Nowa specustawa Kołakowskiego nie rozwiąże problemu wirusa ASF wśród dzików, a wręcz przeciwnie - będzie działaniem pozorowanym i mydleniem oczu - uważają Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.
Z martwego dzika rzuconego na ruszt auta terenowego kapała na drogę krew. W czasach walki z ASF to niedopuszczalne. Posłanka Magdalena Filiks - świadek zdarzenia - ścigała myśliwego, który złamał wszelkie zasady mające chronić gospodarstwa rolników.
- Polowania na terenie parku narodowego oficjalnie nie mogą się odbywać. Ale się odbywają - jako odstrzały redukcyjne lub sanitarne - mówi Miłosz Wagner, były pracownik Wielkopolskiego Parku Narodowego.
- Dotychczasowa walka z ASF jest nieskuteczna. Intensyfikowanie odstrzału to dramat dla zwierząt, niepowetowana szkoda w ekosystemie. Również płot nie jest rozwiązaniem - zwierzęta, w tym dziki, zrobią wszystko, by pokonać każdą barierę - uważa Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Poznaniacy skarżą się, że od miesięcy dzików nie ubywa, że stanowią zagrożenie, miasto nie odpowiada na ich wezwania, a jeśli już służby przyjeżdżają, to po to, by przegonić zwierzęta. - Podejmiemy kroki prawne. Miasto się na nas wypięło - mówią mieszkańcy dzielnicy Rataje.
Wojewódzki lekarz weterynarii potwierdza szóste ognisko afrykańskiego pomoru świń w Wielkopolsce. Tym razem zaraza zaatakowała gospodarstwo w powiecie rawickim. - Hodowcy nie przestrzegają zasad bioasekuracji - mówi Andrzej Żarnecki.
- Teraz, gdy praktycznie pół Polski jest zajęte ASF-em, wypuszczanie dzików do lasu jest, najdelikatniej mówiąc, nie najlepszym rozwiązaniem - mówi Grzegorz Wegiera, powiatowy lekarz weterynarii w Poznaniu. To samo zdanie mają hodowcy trzody chlewnej i urzędnicy z Centrum Zarządzania Kryzysowego
- Unijny pakiet klimatyczny "Fit for 55" to szansa dla naszej gospodarki i możliwość uzyskania dodatkowych pieniędzy. Blokowanie tego ambitnego programu przez PiS i nazywanie go ekoterroryzmem to głupota - powiedział Adrian Zandberg, lider partii Lewica Razem, który odwiedził Zieloną Górę.
Afrykański pomór świń stwierdzono już w czterech wielkopolskich gospodarstwach, gdzie hodowana jest trzoda chlewna. To wyrok śmierci dla tysięcy zwierząt. Wielkopolska nakazuje odstrzał 20 tysięcy dzików i stawia mur, by ograniczyć ich migrację. Środowiska przyrodnicze winę zrzucają na nieskuteczną bioasekurację.
Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Miasta Poznania uważa, że to jedyny sposób, by dzików było w mieście mniej.
Na dużej fermie trzody chlewnej w północnej Wielkopolsce wstępne badania potwierdziły ASF. Zdaniem organizacji ekologicznych to oznacza, że dotychczasowe działania, m.in. masowe odstrzały dzików, okazały się "śmiertelną bronią, dzięki której wirus się rozprzestrzenił". Do Sejmu trafił ich projekt walki z ASF.
Jest zgoda na odstrzelenie 50 dzików, które systematycznie pojawiają się na ulicach Torunia. O wstrzymanie odstrzału apelują aktywiści z Partii Zieloni.
Wojewoda zarządził odstrzał sanitarny dzików na obszarze zagrożonym wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń. W powiecie toruńskim do 28 grudnia br. ma zostać odstrzelonych 297 osobników.
Strzelanie do dzików w Zielonej Górze ruszy w poniedziałek. Decyzją prezydenta Janusza Kubickiego myśliwi zabiją 150 dzików. - Odłów jest niemożliwy, bo mamy ASF - tłumaczy prezydent
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.