Incydent w dniu miesięcznicy smoleńskiej dowodzi, że Kaczyński uważa się za właściciela państwa i jego służb. Jest przekonany, że funkcjonariusze mają egzekwować jego wolę, a nie przepisy czy wyroki sądów
Partie Kaczyńskiego, Ziobry, Bielana i imperium Rydzyka zawarły cyniczny sojusz w średniowiecznym stylu.
Dla autokraty zachowanie władzy jest sprawą "życia lub śmierci", a nie kwestią chwilowej utraty wpływu na politykę państwa.
Takie rozmowy mogły się toczyć na Brooklynie w latach 30. XX wieku między Vitem Corleone i członkami Rodziny. Ale w sercu Europy 2021?
Borys Budka mimowolnie odsłonił prawdę o rzeczywistości, w jakiej żyjemy. To już nie jest liberalna demokracja, to autorytaryzm i państwo mafijne.
Wszystkie te służby zapukałyby do drzwi prezesa Orlenu w poniedziałek rano, gdyby rządząca dziś Polską partia była naprawdę prawa i sprawiedliwa, a taka nie jest.
Podobieństwa między systemami Orbána i Kaczyńskiego są powierzchowne. Z punktu widzenia politologa istotniejsze są różnice.
Mafii najlepiej było rządzić z zachowaniem demokratycznych pozorów. A skoro nie da się ich zachować, to trudno. Trochę ludzi zachoruje, trochę umrze.
Jarosław Kurski do prezesa PiS: Chciałeś być emerytowanym zbawcą narodu, a jesteś prezesem najbardziej perwersyjnej i nihilistycznej partii na pełnym etacie.
Fragment książki socjologa Bálinta Magyara "Węgry. Anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?".
Przyłapana na gorącym uczynku PiS-owska ośmiornica sama odgryza sobie macki.
Prokuratura nie zajmie się informacjami z listów Marka Falenty, który oskarżył czołowych polityków PiS o zlecenie mu podsłuchiwania ludzi PO.
Na Węgrzech Viktor Orbán w sposób coraz bardziej nieskrępowany wykorzystuje państwo i jego instytucje do swoich celów. Ale klimat polityczny w Europie nie sprzyja ani jemu, ani Kaczyńskiemu.
Firmom gazowym i energetycznym władza w Budapeszcie kazała dopłacać do świadczonych usług i dostarczanej energii - więc zachodnie koncerny uciekły z Węgier.
Mówiąc do smoka należy uważać na słowa i broń Boże nie zwracać się do niego jego prawdziwym imieniem.
Grupa trzymająca władzę i kasę robi się nerwowa. Próbuje nas straszyć, co tylko potwierdza słuszność naszych zarzutów.
Sprawa KNF to prawdopodobnie największa afera po 1989 roku. Przed oczami stają nam sceny z "Ojca chrzestnego".
Afera w Komisji Nadzoru Finansowego zwróciła uwagę na problem wykorzystywania instytucji państwa do szantażowania prywatnych przedsiębiorców oraz wymuszania od nich korzyści finansowych. Na horyzoncie zaczęła nawet majaczyć groźba przejmowania całych firm "za złotówkę". Tak jak to dzieje się na Węgrzech.
Zmuszając zagranicznego właściciela do sprzedaży kolei linowej, PiS przekroczył kolejną z czerwonych linii oddzielających cywilizowane państwo prawa od mafijnego państwa bezprawia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.