Firma Panek znalazła się na dużym wirażu. "Do 28 marca br. będzie można korzystać z carsharingu oferowanego przez Panek S.A. Zawieszenie tej usługi to kolejny etap restrukturyzacji spółki" - twierdzi firma.
Z Pankiem walczę od czterech miesięcy. Z polecenia UOKiK-u wysłałem im przedsądowe wezwanie do zwrotu pieniędzy, ale nic to nie dało. Wybieram się do prawnika - pisze w liście do redakcji jeden z naszych czytelników, którzy czują się poszkodowani przez firmę Panek. Inny dołączył do grupy na WhatsApp, która szykuje pozew zbiorowy.
Klienci wynajmujący samochody od Panka twierdzą, że firma nałożyła na nich karę finansową za rysy, których oni sami nie zrobili. Skarżą się na stracone tysiące złotych i brak kontaktu z firmą. Sprawą zajął się UOKiK.
Kolejni klienci firmy Panek są przekonani, że pobrała ona od nich pieniądze za rysy, które - jak twierdzą - były już na samochodach, gdy je odbierali. Co ciekawe, wszyscy oni mieszkają na stałe za granicą.
Znana wypożyczalnia pojazdów ściągnęła z karty swojego klienta pieniądze za uszkodzenia, których - jak nasz czytelnik przekonuje - nie zrobił. Kiedy "Wyborcza" zainteresowała się sprawą, firma obiecała oddać pieniądze.
Panek znalazł się na głębokim wirażu. Sąd niedawno przyklepał przyspieszone postępowanie układowe firmy. Spółka ma zobowiązania liczone w dziesiątkach milionów złotych, tnie koszty i wycofuje się z kolejnych miast.
Proceder polegał na sprzedaży samochodów dużo poniżej ich wartości - ujawnia Wyborcza.biz prezes spółki. Ile sięgają straty? Kto na nim zarabiał? Wyjaśniamy.
Choć firma Panek opanowała car sharing i wynajem aut w Polsce, to nie ustrzegła się błędów. Właśnie stanęła na krawędzi. Wiemy, skąd wzięły się kłopoty firmy, która wypożycza Polkom i Polakom auta na minuty. - To efekt nieprawidłowości na dużą skalę - przyznaje w rozmowie z Wyborcza.biz Maciej Panek, prezes firmy.
40-latek z Gdańska postanowił samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość wobec firmy, która z osiedlowego parkingu urządziła sobie magazyn swoich uszkodzonych pojazdów. Na problem okoliczni mieszkańcy zwracają uwagę od wielu miesięcy, ale straż miejska jest bezradna.
Na jednym z placów na Białołęce znajduje się ogromne składowisko zniszczonych samochodów floty sieci Panek. Okolicznych mieszkańców zastanawia, co stanie się z autami.
Zaczęło się od kierowcy mercedesa wypożyczonego z firmy carsharingowej Panek zatrzymanego pod zarzutem "oszustwa komputerowego". Miał nielegalnie uzyskać dostęp do konta innego użytkownika aplikacji. Policja sprawdza, ile było przypadków wycieku danych użytkowników Panka.
Luksusowe porsche, które firma Panek wprowadziła do swojej oferty w piątek, jest już niedostępne. Kierowca, który je wypożyczył, prowadził pod wpływem alkoholu.
Od 1 sierpnia na ulicach Trójmiasta i okolic pojawi się 200 aut pod szyldem firmy Panek. To już trzeci po Traficar i Miimove operator usługi samochodów współdzielonych działający na Wybrzeżu.
Już można dojechać hybrydowymi toyotami firmy Panek na lubelskie lotnisko. Wypożyczone auto możemy zostawić na parkingu przy terminalu bez dodatkowych opłat.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.