Najbliższa pełnia, która wypada w nocy ze środy na czwartek, jest nazywana niebieskim Księżycem. Nie ma to nic wspólnego z barwą, ale - ciekawostka! - w pewnych warunkach Księżyc rzeczywiście może stać się błękitny. Zaraz wyjaśnię, kiedy tak się dzieje.
Czerwcowa pełnia, która wypada we wtorek, za oceanem nazywana jest truskawkowym Księżycem. Ponieważ Srebrny Glob zbliża się do perygeum swojej orbity, będzie bliżej Ziemi niż zazwyczaj. Taką pełnię określamy więc mianem superksiężyca. Jest kilka powodów, aby ją podziwiać.
Pełnia nastąpi cztery minuty przed godz. 18, ale przez całą noc Księżyc będzie pokazywał nam swoją w pełni oświetloną przez Słońce twarz. I tylko nazwa tej pełni - Śnieżny Księżyc - jakoś nie pasuje w obecnych czasach.
Najbliższa pełnia, która wypada w niedzielę, jest nazywana niebieskim Księżycem. Nie ma to nic wspólnego z barwą naszego satelity. Ale czasem może on rzeczywiście stać się... błękitny.
Czerwcowa pełnia, która wypada w piątek o godz. 21.12, nazywana jest za oceanem Truskawkowym Księżycem. Srebrny Glob na chwilę straci swój srebrny blask, bo wejdzie w półcień Ziemi. Przybierze lekko bury odcień... bardzo słabej herbaty.
Pełnia, czyli moment, w którym widoczna z Ziemi półkula Księżyca jest najpełniej oświetlona przez Słońce, nastąpiła formalnie w niedzielę nad ranem o godz. 8.30. Ale tej nocy jasna tarcza Księżyca jest wciąż jeszcze okrąglutka, praktycznie w pełni. Nadal świeci nad nami Śnieżny Księżyc, warto wyjść z domu i na niego spojrzeć.
Podobno rdzenni mieszkańcy Ameryki pełnię w lutym nazywają Śnieżnym Księżycem. W tym roku wypada ona już w najbliższą noc z soboty na niedzielę. Co więcej, to będzie prawie superksiężyc, a więc pełnia wyjątkowo bliska Ziemi z większą niż zazwyczaj tarczą Księżyca.
Kościół wyznaczył datę Wielkanocy na niedzielę po pierwszej wiosennej pełni. Dziś mamy równonoc wiosenną, czyli początek wiosny. A nocą Księżyc znajdzie się w pełni. Dlaczego więc święto w tym roku wypada dopiero w drugiej połowie kwietnia, a nie w najbliższą niedzielę za za trzy dni?
Wczorajsza pełnia Księżyca była wyjątkowa. Oprócz tego, że nasz satelita wydawał się naprawdę duży, to jeszcze równocześnie określany był jako czerwony i niebieski. Jak to możliwe? Superksiężycem nazywamy Księżyc w pełni, kiedy znajduje się on najbliżej Ziemi. Wówczas jego średnica jest o 10 proc. większa niż podczas normalnej pełni. Wczoraj mieliśmy do czynienia z takim właśnie zjawiskiem, połączonym dodatkowo z całkowitym zaćmieniem. Księżyc, będący w cieniu Ziemi i oświetlany tylko promieniami słonecznymi przefiltrowanymi przez jej atmosferę (czyli te z czerwonego zakresu widma), przybrał krwawą, czerwoną barwę. Była to też pełnia zwana niebieską, bo to drugie takie zjawisko w tym samym miesiącu. Ta nazwa wzięła się z angielskiego określenia: "once in a blue moon", co można przetłumaczyć, jako "od święta" czy "od wielkiego dzwonu".
Nowy rok przywitał nas superpełnią Księżyca. Jednak atrakcji na niebie nie zabraknie przez 12 kolejnych miesięcy. Sprawdź, jakie zjawiska warto zobaczyć na niebie w 2018 roku.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.