1 sierpnia 2024 r. Na świecie wydarzyło się dużo ważnych rzeczy, ale dla nas najistotniejsze były dwie: 80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego i powrót naszych brązowych medalistów z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły. Dlatego wybraliśmy dla Was zdjęcia, które nas dziś zachwyciły, zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
Polscy filmowcy mają wreszcie dostawać wynagrodzenie za to, że Netflix, Amazon czy Apple TV prezentują ich filmy i seriale. Ustawa uwzględnia też zapisy, o które wnioskowali wydawcy prasy.
Zmiany wprowadzone przez senatorów z komisji kultury ustalają procedurę, w ramach której platformy cyfrowe i wydawcy prasy mają negocjować warunki wynagrodzenia za treści w internecie.
Apel w sprawie ustawy o prawie autorskim w świecie cyfrowym
Poprawki Lewicy do noweli ustawy o prawie autorskim, na których zależało polskim wydawcom, przepadły w Sejmie. Lewica liczy jeszcze na Senat.
Premier Donald Tusk napisał na portalu X dość banalne zdanie, ale - niestety - miał powód, by to przypomnieć.
Wydawcy obawiają się, że nie uda im się dogadać z cyfrowym gigantem w sprawie wynagrodzenia za treści. Google uspokaja, że wypłaca je już w 19 krajach, gdzie funkcjonują podobne przepisy.
Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych ma zabezpieczyć interesy polskich twórców i artystów wykonawców.
Największe na świecie wytwórnie muzyczne pozwały dwie firmy tworzące generującą muzykę AI. Zarzucają im, że wykorzystują utwory artystów niezgodnie z prawem.
Skoro narzędzia AI funkcjonują dzięki treściom twórców, to uzasadnione jest oczekiwanie wynagrodzenie od big techów - twierdzą organizacje twórców, dziennikarzy i wydawców, które w tej sprawie skierowały apel do premiera Donalda Tuska. Oczekują zmiany niekorzystnego projektu ustawy, która ma wdrożyć dwie unijne dyrektywy.
Firma Sony musi zapłacić polskim artystom ponad milion złotych. Po jedenastu latach sprawa doczekała się rozstrzygnięcia, chociaż wyrok warszawskiego sądu jest nieprawomocny. Producentowi elektroniki przysługuje odwołanie.
"My mamy racje, a nie korporacje". Ludzie filmu domagają się ustawy gwarantującej tantiemy za emisję ich dzieł w internecie.
- Nie walczyłyśmy tylko o siebie - mówi "Wyborczej" Grażyna Latos, jedna ze skarżących.
Chociaż sztuczna inteligencja tworzy obrazy, tłumaczy, pisze książki i artykuły, to nie jest twórcą. Prawo autorskie wciąż dotyczy wyłącznie ludzi, ale coraz głośniej mówi się o podatku od danych treningowych - uważa Aleksandra Maciejewicz, rzeczniczka patentowa i partnerka w kancelarii LAWMORE.
Chodzi nie o byle co, ale o słynne pieśni "Ore, Ore" i "Dżelem, Dżelem", które popularny piosenkarz wykonuje od lat na każdym koncercie. Kto napisał do nich polskie słowa? I czy Don Vasyl może je sobie dowolnie zmieniać?
Po siedmioletnim procesie sąd uznał, że autorami weselnego hitu są Jan Tarka i Janusz Kreft. Decyzją oburzony jest Mirosław Górski, który miał napisać piosenkę z tęsknoty do żony i syna. A także Tymon Tymański, który dał piosence drugie życie.
Marta przez niemal 15 lat pisała prace dla uczniów i studentów za pieniądze. Takich osób jak ona jest mnóstwo. Niekiedy ceny prac dyplomowych są niższe niż miesięczny koszt wynajmu pokoju dla studenta w większym mieście.
Ruszyła apelacja w sprawie zmian w wystawie Muzeum II Wojny w Gdańsku. Pełnomocnik muzeum przekonywał we wtorek w sądzie, że twórcy wystawy "psują prawo autorskie", a ich obrońcy, że brutalnie naruszono narrację dzieła. Wyrok za miesiąc.
W tablicę do wieszania reklam zmieniła się czarna fasada budynku Narodowego Banku Polskiego przy placu Powstańców Warszawy. Przywrócenia jej dawnego wyglądu domaga się Oddział Warszawski SARP, a syn projektanta chce wytoczyć proces prezesowi NBP.
Czarny ludzik z jednym okiem to postać w Poznaniu znana i rozpoznawalna. Watcher, zwany też Panem Peryskopem, obserwuje miasto z murów, skrzynek elektrycznych czy mostowych filarów. Jego twórca twierdzi, że jego dzieło bezprawnie wykorzystali twórcy serialu "Sexify"
Sąd orzekł, że zespół Bayer Full naruszył prawo do piosenki "Tawerna 'Pod Pijaną Zgrają'" autorstwa jednego z liderów Wałów Jagiellońskich. Lider Bayer Full twierdził, że napisał ją kto inny, ale nie potrafił powiedzieć, kim on miałby być i skąd to wie.
- Wszystkie przepisy na moim blogu były i są dostępne bezpłatnie, nie promuję jakichkolwiek produktów, a na stronie nie ma reklam - twierdzi blogerka. I dodaje, że tym bardziej jest jej przykro, że przepis został w tej formie skomercjalizowany przez Biedronkę i jest sprzedawany.
Od przyszłego roku sprawami własności intelektualnej zajmą się specjalne sądy. Będą do nich trafiać pozwy dotyczące praw autorskich, wynalazków czy nieuczciwej konkurencji. - Pomysł jest dobry, ale potrzeba wykwalifikowanych sędziów - komentują eksperci.
Własność intelektualna to niby nic konkretnego. - I często zdarza się, że zaczynamy o niej myśleć, gdy jesteśmy już na straconej pozycji - mówi Anna Cybulka, wspólniczka w poznańskiej Kancelarii Prawno-Patentowej "Poraj".
Prawnicy nie mają wątpliwości: Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry nie miał prawa publikować wizerunku kobiety, która wyrywała kwiaty na deptaku. Nawet policja, ujawniając nagranie z monitoringu, musi mieć na to zgodę prokuratora. - To niebezpieczny precedens - pisze Piotr Bakselerowicz.
Poznańska prokuratura zarzuca Magdalenie G., małżonce byłego posła PiS, popełnienie plagiatu w pracy doktorskiej o klubach fitness, którą broniła na Akademii Wychowania Fizycznego. Magdalena G. pozywa tymczasem naukowca, który sprawę nagłośnił.
Przyjęta w tym tygodniu dyrektywa o prawie autorskim musi być odzwierciedlona w polskim prawie w ciągu 24 miesięcy. Eksperci uważają, że to rozsądny czas na zmianę przepisów. Tyle że rząd raczej nie będzie się spieszył.
Kojarzący się z pirackimi treściami serwis CDA został wyłączony na znak protestu przeciwko dyrektywie prawnoautorskiej. Pozostawił jednak dostęp swoim użytkownikom premium. Na świecie przeciwko art. 11 i 13 protestują niemiecka, czeska i słowacka Wikipedia - serwisy są niedostępne.
Nazywanie unijnej dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym "ACTA 2" i używanie idiotycznych sformułowań w rodzaju "podatek od linków" czy "zakaz memów" wypacza dyskusję. Tym bardziej przykro, gdy używają ich eksperci, którzy opowiadają się przeciwko dyrektywie.
"Właśnie po to głosowaliśmy za dyrektywą, żeby negocjacje dalej prowadzić. Europa naprawdę potrzebuje nowego, dopasowanego do cyfrowej rzeczywistości prawa autorskiego" - tłumaczy Michał Boni, były minister cyfryzacji, w rozmowie z "Wyborczą".
Internetowi giganci mają płacić za wykorzystanie treści wytwarzanych np. przez media, o co apelowali największe firmy medialne - taką dyrektywę poparł w środę Parlament Europejski. Jej przeciwnicy porównują nowe przepisy do ACTA, a PiS wykorzystuje głosowanie do walki politycznej.
12 września przyszłość europejskiej prasy znajdzie się w Państwa rękach. Nakłaniamy Państwa do głosowania za wprowadzeniem prawa pokrewnego dla wydawców publikacji prasowych zgodnie z zapisami Artykułu 11 wniosku w sprawie dyrektywy o prawach autorskich.
Wydawcy i wytwórnie płytowe wspierają unijną dyrektywę, która pozwoli negocjować stawki za "cyfrowe użytkowanie" ich dzieł przez Facebooka czy Google'a.
Nie dajmy umrzeć mediom, ale nie zabijajmy też internetu. Prawa autorów muszą być zrównoważone z prawami użytkowników, a obowiązki platform internetowych nie mogą być większe niż obowiązki organizacji twórców i wydawców.
Facebook i Google nie zatrudniają dziennikarzy. Czerpią jednak zyski z reklam powiązanych z treściami wyprodukowanymi przez dziennikarzy. Wreszcie więc zaczną spłacać rachunki.
"Reforma prawa autorskiego nie ograniczy wolności w internecie, ale uczyni go etycznym" - podkreślają organizacje zrzeszające wydawców, dziennikarzy, muzyków, filmowców, pisarzy i kompozytorów. Zaapelowały do ministrów i europosłów o poparcie dyrektywy w sprawie praw autorskich.
Polska edycja Wikipedii nie działa i nie będzie można jej czytać ani edytować przez najbliższą dobę. Twórcy serwisu protestują w ten sposób przeciwko zmianom w prawie autorskim, nad którymi debatuje obecnie Parlament Europejski.
"Stop ACTA 2", "Dałbym mema, ale zakazali", "Podatek od linków" - pod takimi hasłami Polacy chcą protestować przeciwko unijnej dyrektywie o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Z komentarzy na Facebooku wynika, że sprzeciw łączy sympatyków wszystkich partii, w tym Kukiza, Korwin-Mikkego czy Partii Razem.
Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego JURI zagłosowała za wprowadzeniem restrykcyjnej dyrektywy o prawach autorskich. A w niej znajdują się zarówno licencje od korzystania z fragmentów utworów, jak i obowiązek filtrowania treści na wypadek złamania praw autorskich.
Im bliżej końca kadencji Parlamentu Europejskiego, tym bardziej przyspieszają prace nad dyrektywami o prawie autorskim, ePrivacy oraz dyrektywą audiowizualną. Polski głos w tych sprawach jest cichy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.