Programistka na grupie zawodowej używa męskiego pseudonimu. Po co? Żeby dostawać odpowiedzi, a nie pouczenia. Gdy pytała pod żeńskim imieniem, najczęściej słyszała: "doprecyzuj". Kobiety w IT na sto sposób słyszą, że nie pasują, nawet jeśli rzadko są to bezpośrednie seksistowskie komentarze.
Jerzy chciał być naukowcem, Janek dziennikarzem, a Karolina architektką. Co sprawia, że osoby z branży IT, mimo wysokich zarobków, wciąż tęsknią do swoich niespełnionych karier?
Branża IT dzisiaj świętuje. 13 września przypada Międzynarodowy Dzień Programisty. Ale jak przyznają sami zainteresowani, z roku na rok programistami zostają przedstawiciele innych zawodów. I jest ich coraz więcej. Droga do sukcesu, zawodowego prestiżu i wielkich pieniędzy jest jednak długa - przekonują ci, którzy teraz piszą kody, a do niedawna wykonywali inne zajęcia.
Mało kto wie, że pierwsze polskie komputery oraz programy umożliwiające ich działanie nie powstałyby, gdyby nie ogromne zaangażowanie i tytaniczna praca wielu kobiet. To absolwentki Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego były - jak słusznie napisano na okładce książki - "akuszerkami informatyki w Polsce". Przypomina o nich Karolina Wasielewska.
- Książkę potraktowałam jak projekt IT. Efektem końcowym był nie program, tylko zadrukowane karty - mówi Katarzyna Suska, która założyła wydawnictwo, by wydać w Polsce książkę o programistkach i seksizmie w branży technologicznej.
Mamy rok 2018, jesteśmy w rzekomo najbardziej postępowym i zaawansowanym technologicznie kawałku Ziemi. Ale w Dolinie Krzemowej kobiety wciąż nie mają szans z facetami. Dlaczego?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.