W National Portrait Gallery w Londynie dwóch aktywistów protestujących przeciwko zmianom klimatycznym rozbiło szklany panel ochronny zasłaniający słynny obraz Diego Velázqueza 'Toaleta Wenus'. Na szczęście dzieło nie ucierpiało. Gorzej było w Wieliczce, gdzie w wyniku przewrócenia się dźwigu budowlanego zginęła jedna osoba, a trzy zostały ranne. Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" w ramach obowiązków służbowych oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły... Prezentujemy zdjęcia, które nas dziś zaciekawiły, zainspirowały, zachwyciły lub po prostu wpadły nam w oko...
Aktywiści co prawda zapowiedzieli, że będzie to "pokojowa wycieczka", ale przy podobnych demonstracjach w innych częściach świata dzieła sztuki były uszkadzane. W Bostonie pracownicy woleli więc dmuchać na zimne.
Muzea muszą płacić za dodatkowe zabezpieczenia i konserwację cennych obrazów. Teraz pozywają aktywistów klimatycznych o odszkodowania, a władze wytaczają poważne oskarżenia. Niektórym w USA grozi do pięciu lat więzienia i 250 tys. dol. grzywny, w Szwecji mają inne podejście.
Trzy i dwa lata - takie wyroki otrzymali aktywiści, których akcja spowodowała blokadę mostu w Anglii w październiku ubiegłego roku. To najwyższe wyroki za pokojowy protest klimatyczny w historii Wielkiej Brytanii.
Ruch Extinction Rebellion wyrobił sobie opinię radykalnego, którego klimatyczne protesty są albo na granicy prawa, albo już poza tą granicą. Ale podczas ostatnich protestów w Londynie zrobił coś, co wyciągnęło na ulice 100 tys. ludzi, w tym rodziny z dziećmi.
- Domagamy się, by ta konferencja gazowa była ostatnia. Rozgazujemy wam szampana i Polskę - aktywiści z Polski biorą udział w blokadach Europejskiej Konferencji Gazowej, która odbywa się w Wiedniu. Policja tłumi protesty.
Aktywista z banerem "Boję się samotności na martwej Ziemi" usiadł na ul. Narutowicza, a tym samym zablokował jeden pas ruchu. Po ok. 10 minutach pojawiła się policja.
"Weźcie ze sobą: sanki/narty, z płozami zabezpieczonymi tak, by nie niszczyły nawierzchni" - piszą organizatorzy protestu klimatycznego, który odbędzie się w poniedziałek, 20 stycznia na Piotrkowskiej.
Karnawałowe maski, kapelusze z wielkimi rondami, balowe suknie - kilkuset tak przebranych ludzi przemaszerowało ulicami Warszawy. Protest klimatyczny, zorganizowany przez Strajk dla Ziemi, przeszedł pod hasłem "Ostatni bal" i nawiązywał do katastrofy Titanica. Wszystkim przyświecał jeden cel: zrobić wszystko, by uchronić planetę przed katastrofą klimatyczną. - Teraz, kiedy płonie Australia, jest już za późno, by ograniczać nasze wybory konsumenckie. Teraz trzeba myśleć systemowo - mówi Wojtek Matejko, jeden z organizatorów marszu. O tym, że świat można jednak zmienić, zaczynając od zmian w swoim codziennym życiu, wiedzą Lena i Marysia, które też maszerowały w piątkowy wieczór. Dziewczynki mają po 9 lat, chodzą do jednej klasy. Co robią, żeby uratować planetę? Zobacz materiał!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.