Protest, który 23 maja o godz. 11 rozpocznie się pod Sejmem, organizuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. - Nie godzimy się na degradację, dyskryminację i brak należnych podwyżek - mówią.
Pielęgniarki składają pozwy do sądów przeciw dyrekcjom szpitali o nierówne traktowanie. - Nowe przepisy w sposób jawny i jaskrawy nierówno traktują pielęgniarki z nawet 35-letnim stażem pracy. Zarabiają one mniej od młodszych koleżanek, a jedynym powodem jest papierek, dyplom ukończenia studiów - mówi poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Szpitalom nie są już potrzebne pielęgniarki z wyższym wykształceniem. Dyrektorzy degradują je do niższej grupy, bo nie chcą dać im podwyżek zgodnie z ustawą o wynagrodzeniach w podmiotach medycznych.
Szpital przy ul. Borowskiej we Wrocławiu przywrócił planowane zabiegi. Pielęgniarki z bloków operacyjnych wypracowały z dyrekcją kompromis na temat zarobków. - To tak naprawdę połowa tego, co oczekiwały. W planach są renegocjacje - mówi przewodnicząca związku zawodowego.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej musi przekładać część planowanych operacji z powodu protestu pielęgniarek z bloku operacyjnego. - Wnosimy o 1 tys. zł podwyżki, pielęgniarki w ciągu dwóch miesięcy straciły dwa dodatki - mówi przedstawicielka protestujących.
Rządowe podwyżki dla pielęgniarek dzielą personel medyczny. - Niektórzy dyrektorzy stosują jakieś tam łamańce. Czy ustawa rzeczywiście daje takie możliwości dyrektorom? - pytał Piotr Żołądek, radny wojewódzki PSL.
- Jest dużo lepiej - mówi o sytuacji kadrowej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach wicemarszałek Marek Bogusławski. I dodaje, że problem mogą rozwiązać rozmowy z dyrekcją w sprawie podwyżek.
16 procent ogółem i aż 50 procent pielęgniarek z bloku operacyjnego Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach przebywa na zwolnieniach lekarskich. Tymczasem do lecznicy zgłaszają się pielęgniarki, które chciałyby rozpocząć pracę w tej placówce.
Mimo masowych zwolnień lekarskich pielęgniarek z bloku operacyjnego Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcach wznowiło zabiegi. Dyrektorom szpitali, którzy nie mają pieniędzy na podwyżki, wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz radzi z kolei, by zwrócili się po prośbie do ministra.
Podwyżki dzielą personel medyczny. Jak do tej pory tylko pielęgniarki ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii zdecydowały się na protest, choć podobne problemy mają ich koleżanki z większości szpitali w regionie.
Dziesięć pielęgniarek z Kliniki Onkohematologii Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach przebywa od środy na zwolnieniach lekarskich. Szpital przekonuje jednak, że sytuacja znacznie różni się od tej na bloku operacyjnym.
Chodzi o personel, który od samego początku stał na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. - Dziewczyny z tego szpitala przynosiły zakażenia do domu, członkowie ich rodzin chorowali, a niekiedy nawet umierali - mówi przedstawicielka związkowców.
Chociaż wykonują tę samą pracę, jedna zarabia 3,7 tys. zł, a druga 5,4 tys. zł. Pielęgniarki nie godzą się na takie różnice. I zapowiadają kroki prawne.
- Czy ktoś z nas wsiadłby do samolotu pilotowanego przez człowieka, który nie spał dwie doby? Chyba nikt - mówi Tomasz Krzysztyniak, przewodniczący Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Toruniu.
Zgodnie z danymi OECD w 2018 roku Polska przekazała na służbę zdrowia kwotę o wartości 4,5 proc. PKB. Bardziej oszczędnie zachowały się jedynie rządy Luksemburga i Łotwy.
Trwa protest ratowników medycznych. W sobotę 11 września protestować zaczną kolejni przedstawiciele zawodów medycznych. Na godzinę 12 w Warszawie zaplanowano wielki protest pracowników ochrony zdrowia.
Prawie 30 pielęgniarek i położnych protestowało w Szczecinie pod urzędem wojewódzkim przeciwko nierówności płac, które w tym zawodzie chce wprowadzić rząd. Wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki rozmawiał z demonstrantkami, ale ich nie przekonał.
W poniedziałek pielęgniarki ze szpitala uniwersyteckiego przy Przybyszewskiego w Poznaniu wyszły przed siedzibę lecznicy i rozpoczęły strajk ostrzegawczy.
Protest pielęgniarek i położnych to czerwone światło dla rządzących. Personel medyczny reaguje w ten sposób na sytuację w służbie zdrowia. - Rocznie do systemu wchodzi 5 tys. pielęgniarek i położnych, a potrzeba 10 tys. - zwracają uwagę pielęgniarki.
- System ochrony zdrowia w Polsce funkcjonuje dziś tylko dlatego, że pracują emeryci, a personel jest zatrudniony w kilku placówkach. Gdy to się skończy, szpitale będą zamykane - zauważają pielęgniarki. Swoje postulaty przekazały marszałkowi województwa lubelskiego z PiS.
- Ustawa o płacach, którą próbuje wprowadzić rząd nas krzywdzi. Jeżeli rząd nas nie posłucha, przystąpimy do strajku generalnego - zapowiadają pielęgniarki z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
Brak chęci do dialogu, wprowadzanie zmian niespełniających wymagań oraz pogłębianie zapaści wiekowej w zawodzie - takie zarzuty w stronę ministra zdrowia skierowały pielęgniarki i położne w liście złożonym na ręce wojewody podkarpackiego. Na pikiecie przy pomniku Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie oberwało się także wszystkim rządzącym: - Pozostają obojętni na argumenty.
Pielęgniarki i położne uważają, że proponowane przez rząd zmiany dotyczące naliczania ich wynagrodzeń są krzywdzące. W związku z tym protestują w całym kraju. W Lublinie - przed szpitalem wojskowym i urzędem marszałkowskim.
Pielęgniarki w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym, Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym oraz szpitalu w Krychnowicach odejdą dziś na dwie godziny od łóżek pacjentów
W poniedziałek odbędzie się planowany od wielu dni ogólnopolski strajk. W kilku szpitalach w kraju pielęgniarki zapowiadają odejście od łóżek. Na Podkarpaciu protestów i pikiet możemy się spodziewać w każdym szpitalu.
Pani mówi o atrakcyjnych wynagrodzeniach, a pielęgniarki zapowiedziały strajk? - pada pytanie na konferencji prasowej. Wtrąca się poseł PiS Henryk Kowalczyk: "To pytanie z tezą podparte nieprawdziwymi danymi". Gdy stawiamy niewygodne pytania, rządzący zachowują się nerwowo. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz.
- Ludzie nami gardzą. W moim osiedlowym sklepie nie chciano mnie obsługiwać, bo jestem pielęgniarką. Usłyszałam, że "roznoszę zarazę" - mówi jedna z uczestniczek dzisiejszego protestu pielęgniarek.
Co będziemy jedli w 2050 roku? Dlaczego Tomasz Ślusarczyk bojkotuje konkursy organizowane przez Centrum Edukacji Artystycznej i dlaczego szwedzkie pielęgniarki zwalniają się ze szpitali? Magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek, 24 lutego w "Wyborczej".
Dwa związki zawodowe OZZPiP oraz ZPOA organizują w najbliższą sobotę manifestację w Rzeszowie przeciwko warunkom pracy w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. "Groźby, szantaż, ultimatum nie są formą dialogu i nigdy nie będą akceptowane" - odpowiada na to Krzysztof Bałata, dyrektor szpitala.
W Instytucie CZMP ponad stu pracowników przez godzinę chodziło po głównym holu, przy pomniku Matki Polki. Były transparenty, hałas probówek w plastikowych pudełkach. Tylko dyrektora Matki Polki nie było. Wyjechał.
20 minut. Tyle czasu zajęła pielęgniarkom z sanockiego szpitala likwidacja tymczasowego lokum, w którym spędziły ostatnie dziesięć dni. W piątek zakończyły strajk głodowy, podpisały porozumienie z dyrekcją szpitala.
We wtorek po południu, dyrekcja Szpitala Specjalistycznego w Sanoku zdecydowała o ograniczeniu przyjęć. Wstrzymano przyjmowanie pacjentów na planowe leczenie. W placówce od ubiegłej środy trwa głodówka pielęgniarek.
20 pielęgniarek uczestniczyło w siódmym dniu protestu głodowego w Szpitalu Specjalistycznym w Sanoku. Z protestującymi spotkał się dyrektor. Z powodu złego stanu zdrowia dwie pielęgniarki trafiły na SOR.
Sala na zlikwidowanym oddziale położniczym stała się domem dla pięciu pielęgniarek ze szpitala w Sanoku. Rozpoczęły protest głodowy.
W środę pięć pierwszych pielęgniarek ze Szpitala Specjalistycznego w Sanoku rozpoczyna strajk głodowy. Do protestu zgłosiły się 32 osoby. Będą głodować rotacyjnie. Pielęgniarki domagają się m.in. podwyżki płac i przywrócenia pełnego funduszu socjalnego.
Marszałek Sejmu wyłączył mikrofon posłowi Mieczysławowi Kasprzakowi (PSL), który chciał mówić w Sejmie o sytuacji głodujących od miesiąca pielęgniarek w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. Posłowie odrzucili wniosek Kasprzaka o wezwanie do Sejmu ministra zdrowia i przepytanie go o działania w sprawie protestu.
W poniedziałek do przemyskiego Szpitala Wojewódzkiego przyjechali parlamentarzyści z PO. Chcieli spotkać się z protestującymi pielęgniarkami, dyrekcją szpitala i zarządem województwa. Choć w tym samym czasie w szpitalu był marszałek Ortyl i członkowie zarządu do spotkania nie doszło.
Pielęgniarki ze Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu walczą o podwyżki. Marszałek przyznał im 850 zł rozłożone na trzy lata. Dla nich to za mało.
Mogą pić tylko wodę, sok z marchwi, kawę i herbatę. Śpią na materacach. Dzieci do szpitala przychodzą z zeszytami i tu razem odrabiają lekcje. Przemyskie pielęgniarki i pielęgniarze protestują już 12 dni.
"Akcja protestacyjna Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych" - takie plakaty wiszą na drzwiach Szpitala Wojewódzkiego im. św. Ojca Pio w Przemyślu. Zamiast masowych zwolnień lekarskich, pielęgniarki zapowiadają strajk głodowy. Protestują nie tylko one - także położne, ratownicy medyczni, personel techniczny. Żądają m.in. podwyżek i zwiększenia zatrudnienia.
Copyright © Agora SA