- Pozdrawiam czytelników "Dużego Formatu". Pozdrawiam was ciule - mówi Jarosław Kaczyński. A właściwie Jarek, bo tak lalkę szefa PiS nazywa Klaudia Jachira. Satyryczka już własnymi ustami dodaje: - Nie będzie więcej mówił dla "Gazety Wyborczej". Bardzo mi przykro.
Na początku była gliniana rzeźba głowy, później odlew na butaforze, czyli masie papierowej. Tak samo powstały dłonie. Reszta ciała Jarka wykonana jest z gąbki. Oprócz włosów - te są prawdziwe, przygotowane przez perukarnię Opery Wrocławskiej. Garnitur kupiony był w sklepie z ubrankami do chrztu, buty w używanej odzieży. Animowana lalka Jarosława Kaczyńskiego występuje tylko w części jej programów satyrycznych. W internecie opublikowała też wideo "Pała+". Parodiowała w nim prezenterkę TVP. Wideo nie wszystkim się podobało. Cztery miesiące temu Jachira została wezwana na policję w sprawie naruszenia artykułu 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Postawiono jej zarzut. Grożą jej nawet 2 lata pozbawienia wolności.
Jest aktorką, ale od małego interesowała się polityką. Gdy miała 7 lat zaczęła angażować się w polityczne spory w swojej szkole. Wszyscy popierali Lecha Wałęsę, ale ona czuła, że musi bronić kandydata wspieranego przez jej mamę - Aleksandra Kwaśniewskiego. Czekała na dowód osobisty nie po to, by móc kupić alkohol. Chciała w końcu móc głosować. W 2015 roku startowała do Sejmu z list Nowoczesnej. Nie dostała się, ale spot wyborczy był początkiem jej kariery jako satyryczki politycznej. Jednak okazało się, że można z jej powodu być w Polsce oskarżoną i narażoną na karę więzienia.
- Nie złamiecie mnie, jestem osobą przekorną - zapowiada Klaudia Jachira.
Rozmowa Grzegorza Szymanika z Klaudią Jachirą ukaże się w "Dużym Formacie" w poniedziałek 12 marca.