Polska demokracja okazuje waleczność i determinację w przywracaniu praworządności, ale władza nie może zapominać o innym filarze demokratycznego ładu: o szacunku dla obywatelskich głosów. A z tym bywa różnie.
- O praworządności nie wystarczy mówić, praworządność trzeba stosować - mówili pod adresem nowego rządu protestujący przed Kancelarią Premiera. Czują się rozczarowani, że na granicy polsko-białoruskiej nadal trwają pushbacki.
Na granicy z Białorusią nadal umierają niewinni ludzie, bo w powodzi priorytetów nic tam się jeszcze nie zmieniło.
- Będę szukał rozwiązań, które jako priorytet będą uznawały ochronę granicy i z drugiej strony będziemy szukali rozwiązań, które ograniczą cierpienie ludzkie także tych, którzy będą chcieli przedostać się do Polski - zapowiada premier Donald Tusk w odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Rzecznik Praw Obywatelskich domaga się od szefa MSWiA zmian legislacyjnych, umożliwiających migrantom realizację ich podstawowych praw. Chodzi zwłaszcza o przepis z 2021 r., który pozwala na pushbacki, czyli "nie daje cudzoziemcom gwarancji ochrony przed nieludzkim traktowaniem i w praktyce uniemożliwia złożenie wniosku o ochronę międzynarodową".
- Polska granica musi być jeszcze bezpieczniejsza niż teraz, ale bezpieczeństwo nie wyklucza elementarnego człowieczeństwa - mówi w odniesieniu do stosowania na granicy polsko-białoruskiej procedury push-backów nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że wytwarzamy fałszywą wiedzę
Podczas gdy spora część opozycji ulicznej fetuje zwycięstwo, oni przypominają o pushbackach. "Ludzie ciągle umierają w lasach. Trwa kryzys humanitarny" - mówi Danuta Kuroń, uczestniczka pikiety obok Sejmu. Od nowego ministra domagają się niezwłocznych działań
Rzecznik Praw Obywatelskich w opinii adresowanej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka miażdży procedurę zawracania cudzoziemców do polsko-białoruskiej linii granicznej, czyli pushbacki. A co z tym idzie - nie zostawia suchej nitki na rozporządzeniu wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika.
- Każda z tych osób ma imię i nazwisko, rodzinę, wszystkie te osoby mają twarze - mówiła Danuta Kuroń podczas prezentacji zdjęć Agnieszki Sadowskiej, fotoreporterki "Wyborczej", zrobionych na granicy między Polską a Białorusią.
Czy nowo przybyli będą konkurencją na rynku pracy? Zapewne będą, ale co w tym złego? Jeśli swoją pracą potrafią wypełnić jakąś lukę w gospodarce lepiej niż Polak, nie widzę w tym niczego złego.
Resort Mariusza Kamińskiego poświęcił filmowi Agnieszki Holland konferencję i zapowiedział wyświetlanie w kinach ministerialnego spotu. - Tego nie da się zrobić z dnia na dzień - komentuje kiniarz.
Straż Graniczna zaprzecza, że rozdzieliła 52-letnią matkę i jej 17-letnią córkę, które uciekały przed wojną z Syrii przez zieloną polsko-białoruską granicę. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG utrzymuje: - Córki obywatelki Syrii nie było przy niej ani w żadnym innym miejscu po stronie polskiej. Twierdzi, że 52-letnia Syryjka przynajmniej na razie nie będzie pushbackowana.
Dlaczego uchodźcy przez granicę z Białorusią są inaczej traktowani niż uchodźcy z Ukrainy? Czy ciemniejszy kolor skóry, a może nawet inne wyznanie znaczą, że tych nieszczęśliwych ludzi mamy się bać i wystrzegać?
Etiopczyk chciał ratować umierającą Mahlet, a straż wywiozła go na granicę, co sąd administracyjny uznał za "czynność bezskuteczną", niezgodną z prawem. Zapadł też inny wyrok - umorzenie postępowania karnego wobec Irakijczyka, który przyjechał na pomoc rodzinie, cierpiącej w podlaskich lasach.
My w buciorach, nieprzemakalnych kurtkach. Ona do lasu wchodziła w czółenkach, garsonce, z elegancko zarzuconym szalem.
- Nie bardzo pamiętam tamto zdarzenie, bo miało miejsce w odległym czasie - zeznawał jeden z funkcjonariuszy Straży Granicznej w procesie o zadośćuczynienie, jakiego domaga się trzech Afgańczyków za niesłuszne ich zatrzymanie, a potem wywiezienie nocą do Puszczy Białowieskiej, w pobliże granicy polsko-białoruskiej. Inny z funkcjonariuszy podkreślał: - Działamy na polecenie komendanta.
W poniedziałek (6.03) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zeznawać mają m.in. strażnicy graniczni, którzy brali udział w czynnościach wobec trzech Afgańczyków ubiegających się o zadośćuczynienie za to, jak bezprawnie i niehumanitarnie potraktowało ich polskie państwo. Funkcjonariusze wywieźli ich w nocy do rezerwatu ścisłego Puszczy Białowieskiej i wyrzucili w pobliżu granicy z Białorusią.
W związku z trwających kryzysem migracyjnym, a za tym humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej, Polska 2050 apeluje o zwołanie humanitarnego okrągłego stołu. - Pushbacki są nielegalne i niepotrzebne. Ci, którzy nakazali łamanie prawa poprzez ich stosowanie, powinni za to ponieść konsekwencje - mówi jednoznacznie wiceprzewodniczący tej partii Maciej Żywno.
Ciało młodej Etiopki leżało w lesie niedaleko Hajnówki przez tydzień. W niedzielę (12.02) odnaleźli je aktywiści i aktywistki z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. Dziewczyna została w Puszczy Białowieskiej sama po tym, jak jej męża i towarzyszy podróży Straż Graniczna wyrzuciła na terytorium Białorusi. Mimo że błagali o ratunek, nikt ze służb nie pofatygował się z pomocą.
Straż Graniczna wciąż wypycha uchodźców i migrantów do Białorusi, bez zażenowania powołując się na rozporządzenie o pushbackach, na którym suchej nitki nie zostawiają sądy, uznając je za bezprawne. Prokuratura jednak zdaje się tych orzeczeń nie zauważać - śledczy w Białymstoku odmówili wszczęcia postępowania w sprawie nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy z Szudziałowa, którzy "zawrócili do linii granicy" 9-osobową grupę.
Nie jestem dr Machińską, nie zamierzam wchodzić w jej buty, mam własne. Ale podobnie jak dr Machińska, jeśli będzie potrzeba, to będę jeździł w nocy na granicę z Białorusią czy po warszawskich komisariatach - obiecuje zastępca rpo prof. Brzozowski.
Sądy mówią jasno: pushbacki na granicy są nielegalne. Nie ponoś odpowiedzialności za bezprawne rozkazy swoich przełożonych - zwraca się do strażników i strażniczek granicznych Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Prawnicy przygotowali dla nich ulotki i poradnik, wyjaśniający krok po kroku, za co grozi im odpowiedzialność karna oraz w jaki sposób powinni odmówić wykonania niezgodnego z prawem rozkazu.
W Podlaskiem spadł śnieg, a temperatura - mocno poniżej zera. Wbrew temu, co powtarzają polskie władze o nieprzekraczalnej zaporze na granicy, w lasach wciąż mnóstwo ludzi wzywa pomocy. Trwają na nich łapanki i nielegalne wywózki. W piątek (18.11) Straż Graniczna wyrzuciła do Białorusi dwoje dzieci, ich matkę i ojca z problemami kardiologicznymi. Są też doniesienia o kolejnej ofierze śmiertelnej w Białorusi, przy granicy z Litwą.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Straż Graniczna przekazała we wtorek (8 listopada) informację o tym, że ostatniej nocy uratowano 10 cudzoziemców, którzy w trakcie przekraczania polsko-białoruskiej granicy utknęli na terenach bagiennych otaczających Zalew Siemianówka. Czy zostaną poddani pushbackowi, na razie nie wiadomo.
Ze względu na pierwsze niekorzystne wyroki sądu administracyjnego związane z pushbackami oczekujemy od przełożonych wzięcia odpowiedzialności we własne ręce. Teraz spychają decyzje na niższe szczeble - skarżą się funkcjonariusze Straży Granicznej z Białowieży. A prawnicy nie mają wątpliwości, że wobec funkcjonariuszy, którzy na granicy polsko-białoruskiej postępują niezgodnie z prawem, można wszcząć postępowanie karne.
Jaśniej się nie da: zawrócenie cudzoziemców do linii granicy jest sprzeczne z przepisami prawa krajowego, w tym z Konstytucją RP oraz wiążącymi Polskę umowami międzynarodowymi - uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. W uzasadnieniu wyroku podkreślił, że z obowiązkami Straży Granicznej wynikającymi z norm rangi ustawowej i międzynarodowej nie da się pogodzić stosowania procedury push-back na podstawie rozporządzenia.
Mężczyzna, który zawisł na płocie na polsko-białoruskiej granicy, a potem z niego spadł, z czego naśmiewali się obserwujący sytuację żołnierze, został cofnięty na Białoruś. Tymczasem w sieci po publikacji zdjęcia i filmiku pokazującego tę sytuację wciąż wrze.
Człowiek w mundurze Straży Granicznej na mównicy, a pod nią społecznicy klęczący ze zdjęciami uchodźczych rodzin i z hasłami: "Pushbacki są nielegalne" czy "Morderca dzieci nie jest bohaterem". Czy tak dziekan Wydziału Historii i Stosunków Międzynarodowych UwB wyobrażał sobie inaugurację roku akademickiego? - Wydaje mi się, że nie jest tak, że pozwoliliśmy na indoktrynację - broni swojej decyzji o wpuszczeniu pogranicznika na uczelnię.
Prawie 85 tys. zł udało się zebrać od końca grudnia dzięki facebookowym "Licytacjom na rzecz ludzi na/z granicy". Zdarzają się na nich prawdziwe perełki, jak jeszcze do niedzieli (28 sierpnia) licytowana książka Olgi Tokarczuk z jej ciepłym, osobistym wpisem dla zwycięzcy aukcji. Każda złotówka wspiera uchodźców i migrantów, w dużej mierze tych w najbardziej dramatycznej sytuacji - wyrzucanych z Polski do Białorusi.
Straż Graniczna mętnie tłumaczy, co będzie z pushbackami po zakończeniu budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej. Nie wiadomo też, dlaczego wybrała akurat spółkę akcyjną Elektrotim na wykonawcę zapory elektronicznej i jakie są gwarancje, że elektronika zadziała.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił postanowienia straży granicznej o nakazaniu opuszczenia terytorium Polski przez Jemeńczyka i Irakijczyka, zatrzymanych jesienią na pograniczu polsko-białoruskim. Walczące w obronie praw cudzoziemców Stowarzyszenie Interwencji Prawnej znowu wygrało.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie strażników granicznych z Narewki, którzy wywieźli na granicę cudzoziemców proszących o ochronę międzynarodową, w tym chore dzieci, i przepchnęli ich przez druty na białoruską stronę. Postanowienie nie jest prawomocne.
Śledczy z Hajnówki nie zajmą się zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez strażników granicznych z Narewki, bo na co dzień z nimi współpracują. To prokuratorzy z Białegostoku mają sprawdzić, czy wywożąc na granicę cudzoziemców proszących o ochronę międzynarodową i przepychając ich przez druty na białoruską stronę, polscy funkcjonariusze złamali prawo.
Studentka aresztowana za pomoc uchodźcom: Poprosiłam, żeby zawiadomili ojca. Następnego dnia do naszego mieszkania w Warszawie weszła policja i je przeszukała
Byli odpychani trzy razy, koczowali w śniegu metr za granicznym płotem, a za czwartym zdarzył się cud - przyjęto ich błagania o możliwość ubiegania się o ochronę międzynarodową. Do Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Połowcach trafiły dwie rodziny irackich Kurdów z siedmiorgiem dzieci, o których pisaliśmy. Jest wśród nich kobieta w ciąży, niepełnosprawny intelektualnie chłopiec i dziewczynka z wadą nerek.
Przyjmowanie od migrantów wniosków o ochronę międzynarodową przypomina ruletkę. Straż Graniczna pozwoliła je złożyć tylko jednej z grup, o których horrorze pisaliśmy w weekend. Reszta została znów wypchnięta za graniczny drut, w ręce białoruskich służb. Także ci uratowani z bagien nad Siemianówką. Także grupa z gorączkującą kobietą w ciąży, dziewczynką z wadą nerek i chłopcem z niepełnosprawnością intelektualną.
Sąd w Hajnówce przyznał rację prawnikom reprezentującym trzech Afgańczyków wywiezionych nocą przez straż graniczną do rezerwatu Puszczy Białowieskiej i uznał takie działanie funkcjonariuszy za nieprawidłowe, niezasadne, niezgodne z prawem. Wyrok otwiera uchodźcom drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie i jasno wskazuje, że na pograniczu polskie służby mundurowe łamią prawo.
Zwróćmy się do posłanek i posłów, europarlamentarzystek i europarlamentarzystów oraz rzeczników i rzeczniczki praw z żądaniem utworzenia korytarza humanitarnego, by uratować życie osób uwięzionych w pasie śmierci na granicy polsko-białoruskiej!
Dwuletni Avlan i czteroletni Alas trochę nas zaczepiali, bo chcieli się bawić - aktywiści opisywali, jak pod koniec września ratowali iracką rodzinę pod polsko-białoruską granicą. Troje dorosłych i czworo dzieci, z których najmłodsze miało 2,5 roku, zostało wywiezionych przez Straż Graniczną pod kolczasty drut i wypchniętych na Białoruś. Teraz sprawiedliwości w ich imieniu domagają się prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i rzecznik praw obywatelskich.
Copyright © Agora SA