Niebezpiecznie w Tatrach. Fatalnie zaczął się październik w górach. Ratownicy TOPR musieli udzielić pomocy szesnastu osobom. W Tatrach panuje trudna sytuacja, szlaki są oblodzone.
"Pół godzinki dla rodzinki" to tak zwana reanimacja dla prokuratora. Głównie ze strachu, żeby nie oskarżono nas o zaniedbania. I dla rodzinki, żeby uspokoić krewnych.
Na tej plaży jest teraz jakieś sto tysięcy ludzi. Nad ich bezpieczeństwem czuwa 30 osób. Brzmi jak "misja niemożliwa", ale od ponad 20 lat nie było tu żadnego utonięcia - mówią z dumą sopoccy ratownicy wodni. Jak wyglądają kulisy ich pracy? Żeby się o tym przekonać, spędziłem z nimi upalny, sierpniowy dzień na plaży.
Dzieci wraz z ojcem usiłowały przepłynąć w dmuchanych kołach na drugą stronę rzeki. - Pompowane zabawki nie zapewniają bezpieczeństwa w rzekach - ostrzegają ratownicy WOPR.
Tatrzańscy ratownicy ostrzegają przed niebezpieczeństwami, na jakie mogą natrafić turyści wędrujący po obu stronach gór w pierwszy weekend wakacji.
W długi majowy weekend w góry wyruszyły tłumy turystów. Było także sporo wypadków. W samych Tatrach TOPR udzielił pomocy 37 osobom. Grupy Podhalańska i Krynicka odnotowały po 14 interwencji. Najwięcej wezwań miała jednak Grupa Beskidzka GOPR: aż 46.
- Jeśli do czerwca nie uda nam się zorganizować dodatkowych pieniędzy, to będziemy musieli sprzedać jedną z naszych łodzi - alarmuje szef mazurskich ratowników wodnych.
Często widzimy na stoku osoby, które są po pierwszej lekcji udzielonej niekoniecznie przez instruktora, a przez kolegę lub znajomego. Wyjeżdżają na górę, a potem albo powoli się zsuwają - co jest najmniejszym zagrożeniem - albo mając silne nogi, jadą w pokracznej pozycji, z rozłożonymi niebezpiecznie kijkami. Stwarzają największe zagrożenie dla innych.
Po śmierci kibica, który zasłabł na meczu Widzewa, kibice krytykują organizację akcji ratunkowej. Widzew Łódź wydaje komunikat.
Kłopoty polskiego turysty spowodowały trudne warunki atmosferyczne, jakie w niedzielę wieczorem panowały w rejonie Babiej Góry. Z pomocą przyszli ratownicy Horskiej Zachrannej Służby (HZS), którzy pomogli mu powrócić ze szczytu.
Po starciu pomiędzy ratownikiem a dwojgiem prowadzących zajęcia dla dzieci kobieta pojechała na SOR z powierzchownymi urazami głowy i szyi. - Mobbing ze strony tego pana trwa od lat - mówi.
17 nowych ratowników złożyło nad Morskim Okiem w Tatrach w obecności naczelnika, ratowników TOPR oraz rodzin przysięgę, wstępując w szeregi Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po raz pierwszy wśród nich jest Słowak, który wcześniej był ratownikiem Horskiej Zachrannej Służby w Małej Fatrze.
Rondo Psa Ratownika. Taką nazwę będzie miało rondo u zbiegu ulic Lipowej i Słonecznej w podszczecińskim Wołczkowie. Owe psy są dumą Wołczkowa.
Trzeba płacić za każdą godzinę pracy ratowników i dodatkowo za transport - opłaty za pracę słowackiej Horskiej Zachrannej Służby wciąż zaskakują polskich turystów.
Mężczyzna z nieznanych przyczyn spadł z dużej wysokości i zginął na miejscu.
18 sierpnia grupa licząca 54 osoby odpoczywała na plaży we Władysławowie. Zdarzył się wypadek: kąpiel zakończyła się dramatyczną akcją ratowniczą. 11-latka trafiła do szpitala w Gdańsku.
Fabryka Wody ogłosiła rekrutację na stanowisko ratownika wodnego. Kusi m.in. "atrakcyjnym wynagrodzeniem". Czyli jakim? Nie wiadomo.
W ruch poszły laryngoskop i szczypce. Ratownicy łódzkiego pogotowia walczyli z czasem, bo niemowlę nie mogło oddychać.
Mama ośmiolatki zgłosiła jej zaginięcie ratownikom z Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dziewczynka znalazła się 1,5 godziny później przy wejściu na plażę w Gdańsku.
- Dziecko, gdy się zgubi, to po prostu idzie przed siebie. I potrafi przemierzyć niemałe odległości - przyznaje prezes sopockiego WOPR Maciej Dziubich. W sezonie letnim ratownicy dostają dziennie nawet kilkanaście zgłoszeń o zaginięciu dziecka na plaży. Pomóc mogą opaski, które ratownicy rozdają bezpłatnie. W Sopocie w tym roku będą innowacyjne.
Legionowski WOPR poszukuje ratowników do pilnowania plaż nad Zalewem Zegrzyńskim. Bardzo wysokie stawki, które woprowcy oferują wynikają z ich niedoboru. Doświadczeni zamiast pod Warszawą, wolą pracować nad morzem albo na Mazurach.
W 2022 r. ratownicy Grupy Podhalańskiej GOPR udzielili pomocy prawie tysiącowi osób, i to tylko w rejonie Pienin i Gorców.
Patrolują plaże, kąpieliska, rzeki i jeziora, upowszechniają naukę pływania, prowadzą szkolenia i akcje profilaktyczne - ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z całego województwa podsumowali miniony sezon.
Złamania, utrata przytomności, krwotok oraz poważny wypadek crossowca w Gorcach - wraz z tłumami na szlakach ratownicy GOPR musieli uporać się z dużą liczbą wypadków w górach.
Słowaccy ratownicy podsumowali sezon: pracy dostarczyli im także polscy turyści, którzy od kilkunastu lat chętnie na wędrówki wybierają południową część Tatr, gdzie jest mniej niż w Polsce.
Długi, słoneczny weekend na przełomie października i listopada sprawił, że w Tatry przyjechało mnóstwo turystów, w tym także z Węgier i Czech. Przez to ratownicy TOPR znów nie mogli narzekać na bezczynność.
Do sytuacji doszło po słowackiej stronie Tatr, w Soliskowym Żlebie. Dwie młode kobiety z Czech utknęły z trudnym, pozaszlakowym terenie, prowadząc ze sobą dwa psy.
W Górskim Hotelu Králova Studna przebywało czterech turystów z Polski, którzy najedli się grzybów halucynogennych. Twierdzą, że zrobili to przypadkowo. Interweniowali ratownicy górscy.
Tragedia w Tatrach. W środę 21 września w Słowackich Tatrach zginęła dwójka Polaków. Zostali porwani przez lawinę. Śmiertelnego wypadku w lawinie we wrześniu nie odnotowano dotąd w historii Tatr. Słowaccy ratownicy przeanalizowali i opisali przyczyny wypadku w Dolinie Sławkowskiej.
W sobotę wieczorem para polskich turystów, która próbowała wejść na Gerlach - najwyższy szczyt Tatr, zmuszona było zwrócić się o pomoc do górskich ratowników. Akcja sprowadzania Polaków na dół zakończyła się w niedzielę nad ranem.
Prośbę o pomoc ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby otrzymali od Polaków i Czechów w sobotę wieczorem. Turyści utknęli w rejonie Trzech Kop w słowackich Tatrach Zachodnich.
Mężczyzna zasłabł podczas gry w siatkówkę. Jak przyznają ratownicy, dojazd do niego bardzo utrudnił im tłum niesubordynowanych plażowiczów. - Ludzie mieli problem nawet, żeby na widok naszego nadjeżdżającego pojazdu przesunąć nogi - opowiada Grzegorz Pegza z Ochotniczej Straży Pożarnej w Jantarze.
Do groźnego wypadku doszło we wtorek na Szczelińcu Wielkim w Górach Stołowych. Poszkodowana jest 12-letnia dziewczynka, która wyszła poza barierki ograniczające szlak turystyczny.
Pracowity dzień ratowników działających na Podhalu. Od rana pomagali turystom, którzy ucierpieli na szlakach.
- W wakacyjnych statystykach utonięć łatwo rozpoznać dzień tygodnia. W soboty i niedziele w wodzie ginie najwięcej osób, czasami więcej niż na drogach - mówi Jacek Kleczaj, prezes szczecińskiego WOPR.
Nie brakuje osób, zwłaszcza tych młodszych, które chcą zostać ratownikami wodnymi, przewodnikami górskimi lub pilotami wycieczek.
32-letni mężczyzna, który w środę brał udział w akcji ratunkowej na plaży w Jantarze, zmarł w szpitalu. Z innymi plażowiczami utworzył łańcuch życia, gdy pojawiła się informacja, że w wodzie zaczął tonąć człowiek.
Do wypadku doszło w trakcie wspinaczki na Trzy Kopy w Tatrach Zachodnich. Mężczyzna doznał wielu obrażeń, został przetransportowany śmigłowcem do szpitala.
W wypadku na mazurskim jeziorze urazu nogi doznała kobieta.
W Polsce najwięcej osób topi się w rzekach i jeziorach, najczęściej na niestrzeżonych kąpieliskach. Trzy z czterech ofiar wody na Pomorzu straciło życie właśnie w jeziorach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.