- Na co dzień 60-70 proc. straganów jest pustych - mówi pan Tomasz, który robi na Łazarzu zakupy. Kupcy narzekają na brak miejsc do parkowania, na zacinający pod zadaszeniem deszcz i na słońce, które sprawia, że więdną warzywa i kwiaty. Problemem są też wysokie koszty najmu.
Od kilku dni ukraińscy żołnierze wyzwalają kolejne miejscowości okupowane przez rosyjskich agresorów. Wśród inwestorów wyraźnie widać nadzieję na pozytywne zakończenie konfliktu, co odbija się m.in. na notowaniach złotego.
W ostatnich dniach nasza waluta zyskała na wartości. Co to oznacza? Na rynek weszli ryzykanci, bo sytuacja nadal jest poważna.
Po tygodniowej fali spadków w czwartek kurs złotego się ustabilizował. Ale - pozostając przy terminologii medycznej - stan pacjenta jest cały czas ciężki.
Giełda na Wall Street ma najgorsze wyniki od wybuchu pandemii COVID-19, a spadki dotknęły praktycznie wszystkie główne rynki na świecie. Do rosnącej inflacji i zaostrzania polityki monetarnej dochodzi coraz więcej odnotowywanych przypadków nowej choroby. To małpia ospa.
Cały rząd pustych straganów, niezajęte pawilony i z kilkudziesięciu tylko kilkunastu sprzedających. Tak wygląda w środku tygodnia na ryneczku na poznańskim Świcie. Eksperci i sprzedawcy zastanawiają się, czy era rynków i bazarów już minęła. Kolejne pokolenie nie jest zainteresowane sprzedażą, a klienci są tylko w weekendy.
Kryzys wokół Ukrainy mocno dał się we znaki inwestorom. W poniedziałek od rana największe giełdy na świecie notowały spadki. Najbliższe dni będą decydujące nie tylko dla pokoju w Europie, ale też dla światowej gospodarki. Polska może mocno ucierpieć.
- W tygodniu jest kaplica, dopiero w weekend ludzie przypominają sobie o jedzeniu. Do Wigilii spodziewam się szaleństwa, a potem znowu będzie cisza - przewiduje pan Andrzej, sprzedawca warzyw z Rynku Jeżyckiego. W te święta klientów jest zdecydowanie mniej, a jedna trzecia ryneczków stoi pusta.
- Będziemy prosili klientów na rynkach, by nie dotykali owoców i warzyw, a podawali je tylko sprzedawcy. Seniorów prosimy o robienie zakupów rano, między godz. 6 a 8 - mówi prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Małych rynków nie zamierza zamykać.
Świat żyje w cieniu kryzysu. Nie tego sprzed 11 lat, ale następnego. Problem w tym, że trudno go sobie wyobrazić.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.