"Zapomnijcie o samochodach elektrycznych, przyszłość to wodór" - czytam komentarze przeciwników elektromobilności. I się uśmiecham. Zapominają oni, że samochód wodorowy to... też samochód elektryczny.
- Nie ma jednej prostej drogi. Jest kilka krętych ścieżek, którymi w najbliższych latach będzie podążać motoryzacja. Fabien Goulmy, szef Renault Polska, w rozmowie z Wyborcza.biz podkreśla, że producent nie może koncentrować się tylko na jednej technologii.
Koniec spalinowej motoryzacji nastąpi kilka lat wcześniej, niż się spodziewamy? Zakaz sprzedaży nowych samochodów osobowych napędzanych silnikami spalinowymi zacznie obowiązywać w 2035 roku. Jednak jeszcze zanim dojedziemy do tej daty, konieczna będzie znaczna redukcja emisji CO2 przez samochody.
Japonia chce w ciągu dekady wprowadzić na ulice 800 tys. samochodów wodorowych, a już teraz pierwsze miasta w Polsce zamawiają autobusy na wodór. Największą wodorową przyszłość powinny mieć jednak przed sobą transport lotniczy i morski.
Wodór wyrasta jako jedno z rozwiązań, które może pomóc w walce ze zmianami klimatu. Żeby tak się stało, musi być jednak pozyskiwany w czysty sposób i wykorzystywany tylko tam, gdzie nie ma lepszej alternatywy. Inaczej wciąż będzie częścią problemu.
W 2030 r. po drogach UE ma jeździć ponad 30 mln aut zeroemisyjnych - domaga się Komisja Europejska. Zdaniem koncernów motoryzacyjnych to mrzonki.
Autobus wodorowy wyprze elektryczny, zanim się obejrzymy. -Niekoniecznie - twierdzi Łukasz Bigo z portalu elektrowoz.pl.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.