Buszują w śmietnikach, niszczą rabatki, a bywa, że atakują mieszkańców. Choć takie zachowania dzikich zwierząt w miastach są wynikiem działalności ludzi, stanowią jednak problem. W słowackim mieście Wysokie Tatry próbują go rozwiązać, wyłapując sarny i łanie i przewożąc je do specjalnie wydzielonego terenu w okolicy Tatrzańskiej Jaworiny.
Myśliwi spod Tatr alarmują, że w ostatnich miesiącach odnotowali znaczący spadek populacji dzikiej zwierzyny. Spór o powody tego niepokojącego zjawiska podzielił myśliwych i leśniczych.
Po raz kolejny Babiogórski Park Narodowy policzył jeleniowate na swoim terenie. Z zebranych danych wynika, że liczba zwierząt się zwiększyła.
Koźlak spotkał na swojej drodze spacerowiczów z Brzegu. Lgnął do nich, piszczał, lizał po rękach. Widać było, że nie domykał pyska. Jak się później okazało, w wypadku samochodowym złamał żuchwę. Rokowania były słabe, szczęśliwie nikt się tym nie przejął.
- Poszkodowane dzikie zwierzęta uratowane przez człowieka mają zawsze dużo mniejszą szansę na pełny powrót do natury, bo za bardzo nam potem ufają - mówi Tomasz Grabiński, lekarz zwierząt.
Lubuscy leśnicy mają w swoich rękach ponad sto filmów z wilkami złapanymi w fotopułapki. Dzięki 400 urządzeniom policzyli dziką zwierzynę w lasach. Najwięcej jest saren - 59 tysięcy.
Pomoc potrąconym przez samochód lisowi, dzikowi czy sarnie wymaga wielu starań, a i tak zwykle kończy się niepowodzeniem. System kuleje, cierpią na tym zwierzęta. Co można zrobić? Zabezpieczyć zwierzę, wezwać służby albo działać na własną rękę.
Podjeżdża srebrny nissan navara, parkuje w odległości stu metrów od naszego domu. Wysiadają myśliwi i strzelają. Do dzików albo do saren. Do tych malutkich, jeszcze młodych też
Martwe sarny wypłynęły spod topniejącego lodu na jeziorze w Marianowie (powiat stargardzki, zachodniopomorskie). Zwierzęta zauważyli myśliwi.
Sejmiki wojewódzkie kończą opracowywanie projektów nowych uchwał o podziale Polski na obwody łowieckie. Właściciele ziem mogą z tego skorzystać.
Losem zwierząt najpierw zainteresowali się mieszkańcy Warszewa, teraz miejski łowczy i straż miejska.
Pasące się za metalowym ogrodzeniem, przy telekomunikacyjnym maszcie sarny prawie codziennie obserwować można, jadąc samochodem ulicą Podbórzańską. Czy zwierzęta zostały uwięzione - wyjaśniają mieszkańcy Warszewa i podjęli działania.
Cztery sarny od kilkunastu dni nie mogą wydostać się z miejskiej działki przy ul. Źródlanej, nieopodal Gęśnika. Zostały odcięte od świata, gdy w pobliżu budowę rozpoczął deweloper. Mieszkańcy proszą urzędników o interwencję.
Szokująca liczba nawet blisko 40 saren ginie pod kołami samochodów w Rzeszowie tylko w czasie jednego miesiąca. W wykazie zwierząt zabitych na ulicach są także kuny i dziki, jest nawet... świnia. Miejski Zarząd Dróg bierze pod uwagę ustawianie na miejskich drogach dodatkowych znaków ostrzegających przed dzikimi zwierzętami.
Kilkudniowe mrozy, poniżej 10 stopni Celsjusza spowodowały, że w mieście pożywienia zaczęły szukać dziki, sarny czy lisy. Nie są groźne dla ludzi, na widok człowieka uciekają. Czy powinniśmy je dokarmiać?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.