Wskaźnik PMI, za pomocą którego mierzy się kondycję polskiego przemysłu, spadł poniżej newralgicznej granicy 50 pkt. Oznacza to kłopoty firm z zamówieniami, dostawami, sprzedażą i popytem. Spowolnienie gospodarcze jest niemal pewne.
Na koniec 2021 r. w urzędach pracy w Wielkopolsce zarejestrowanych było prawie 50 tys. bezrobotnych. Na zatrudnienie od ręki mogą liczyć kierowcy ciężarówek, murarze i tynkarze, a także kurierzy oraz ratownicy medyczni.
Na koniec 2020 r. Wielkopolska przekroczyła kolejną granicę poziomu bezrobocia - ponad 61 tys. osób nie miało pracy. To najgorszy wynik od lat. Najwięcej pracowników zwolniono w branżach motoryzacyjnej i lotniczej oraz w handlu.
Liczba bezrobotnych w naszym województwie wynosi już ok. 60 tys. osób. Od początku epidemii koronawirusa pracę straciło ok. 10 tys. mieszkańców naszego regionu - to ponad dwa razy więcej niż w 2018 i 2019 r. łącznie!
Nasza firma na szczęście nie odczuła negatywnych skutków epidemii koronawirusa, ponieważ działamy w wielu gałęziach przemysłu. Niektóre branże, jak na przykład motoryzacyjna czy meblarska znacznie ograniczyły zamówienia. Natomiast w takich jak spożywcza i kosmetyczna odnotowaliśmy znaczny wzrost zamówień - mówi Tomasz Zglinicki, właściciel firmy WITO, która została w tym roku Poznańskim Liderem Przedsiębiorczości w kategorii Mały Przedsiębiorca.
BASF zwolni 6 tys. osób, Deutsche Bank - 18 tys. Do tego Daimler skorygował prognozy finansowe. Kłopoty mają też Bayer i Thyssenkrupp. Niemieckie media zastanawiają się, czy to tylko spowolnienie, czy już recesja.
Mamy spowolnienie gospodarcze, tempo wzrostu PKB jest znacznie niższe niż oczekiwano. Nie spada za to skłonność konsumentów do wydawania pieniędzy. Gospodarstwa domowe nie odczuwają zmiany. - Trudno się skarżyć gospodarstwom domowym. Rynek pracy jest rozgrzany i nie ma obaw, że w najbliższych kwartałach wyhamuje. Rośnie też siła nabywcza Polaków - tłumaczy dr Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.