- Po wyroku Jerzy L. krzyczał, że jak wyjdzie z więzienia, to mnie dopadnie. Wierzę, że może spróbować to zrobić, ale jestem przygotowany do tego spotkania - mówi "Wyborczej" Jarosław Świątek, mąż miss Polski oraz miss international Agnieszki Kotlarskiej, która zginęła z rąk stalkera w 1996 r.
- Rolą prokuratora nie jest wyłącznie dążenie do skazania oskarżonego. Równie ważne jest to, by osoba niewinna nie poniosła odpowiedzialności za nie swoje czyny - mówi zawodowy sędzia Piotr Michalski.
Przeszło trzy lata nękał mieszkającą w podwrocławskich Świniarach Ukrainkę jej sąsiad Maciej P. Niedawno został skazany na 1,5 roku więzienia bez zawieszenia. Kobieta była wyzywana, obrażana i straszona za każdym razem, gdy spotkali się na ulicy. Dlaczego? Bo jest Ukrainką.
Stalker całe życie podporządkował jednemu celowi: dręczeniu Adama. Pisał wiadomości, rozwieszał plakaty, śledził go, nachodził w pracy, zniszczył samochód, zakładał mu fałszywe konta w portalach randkowych. Został już skazany za nękanie, stalking i zniszczenie mienia. I ponownie stanął przed sądem.
Na 2 miesiące do aresztu trafił 25-letni stalker zatrzymany przez suwalskich policjantów. Podejrzany uporczywie nękał swoją byłą partnerkę, groził jej śmiercią i odebraniem dziecka, zniszczył też jej telefon komórkowy. Zgodnie z Kodeksem karnym za stalking grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, a za uszkodzenie mienia - do 5.
Zastraszał mieszkańców Wrocławia, Świdnicy, Dzierżoniowa. Prokurator znalazł go w Hiszpanii i postawił mu 62 zarzuty. Teraz jednak umorzył śledztwo i chce wysłać stalkera do zakładu psychiatrycznego.
- Nie mam już siły. To jest piekło - mówi Adam, ofiara stalkera.
Stalker całe życie podporządkował tylko jednemu celowi: dręczeniu Adama. W czwartek 13 lutego sprawa będzie miała swój finał w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Widzewa. Łukasz D. zostanie dowieziony do Łodzi z Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.
Mimo że D. dostał zarzuty prokuratorskie, nie przestawał dręczyć swojej ofiary. Robił to nawet z aresztu, przez miesiące - wbrew zakazowi - pisząc i dzwoniąc do niej. Teraz prokuratura bada, jak udało mu się oszukiwać służbę więzienną.
Katowiccy policjanci zatrzymali we wtorek 25-letniego byłego już studenta Uniwersytetu Śląskiego, który w sieci nękał swoje koleżanki i kolegów, a także wykładowców. Pokrzywdzonych może być nawet kilkadziesiąt osób.
Po osiedlu rozwiesił plakaty z jego zdjęciem i napisem "Uwaga na tego pana. Jest gejem". Groził jemu i jego rodzinie. Przesłał zdjęcie etykiety żrącej substancji. Stalkera nie zatrzymało nawet to, że został tymczasowo aresztowany.
Jeszcze w piątek wiele wskazywało na to, że stalker, który od roku dręczy łodzianina i jego bliskich, znowu wyjdzie na wolność. W sobotę sąd zdecydował jednak o tymczasowym aresztowaniu. Pan Adam nie jest jednak pewny, czy może czuć się bezpiecznie
Domofon zadzwonił dwa razy. Po chwili przyszedł SMS: "Zobacz auto". Adam zbiegł na dół. - Moje auto było pomalowane farbą. Każda część porysowana - mówi. To nie koniec.
W pobliżu domu nękanego rozwiesił plakaty z jego wizerunkiem i numerem telefonu. Pomimo sądowego zakazu zbliżania się ciągle go nachodził.
Przestałam wychodzić z domu, nie odsłaniałam okien. Do dziś mam pozaciągane wszystkie rolety. W tamtym momencie nie chciałam żyć. Teraz mam siłę, by pomagać innym.
Copyright © Agora SA