Wybuch wojny w Ukrainie oznaczał, że najlepsi rosyjscy szpiedzy cyfrowi sięgnęli po nowe narzędzia do walki z wrogiem - tym razem chodziło o wroga wewnętrznego, działającego w kraju - ludzi sprzeciwiających się agresji.
Od fałszywych dokumentów po heroinę. Rosyjski komunikator Telegram stał się jednym z najważniejszych kanałów dla czarnorynkowego handlu. Liczba rzeczy, które można na nim kupić, przyprawia o zawrót głowy. Na tym żerują oszuści.
Telegram to narzędzie opozycjonistów od Białorusi po Wenezuelę, a także azyl fundamentalistów z Państwa Islamskiego i radykalnych fanów Donalda Trumpa, którzy uciekli tam z Facebooka i Twittera. Twórca aplikacji Paweł Durow kreuje się na obrońcę wolności i jest zaprzeczeniem Marka Zuckerberga. Jednak obu panów wiele łączy, a świat - w szczególności technologiczny - nie jest czarno-biały.
W Rosji Federalnej Służbie Bezpieczeństwa wystarczy choćby błahy pretekst, by prześladować "nieprawomyślnych" Rosjan. Za udział w grze komputerowej Minecraft, zdjęcie na Instagramie czy gratulacje dla Nawalnego można wylądować w areszcie czy w kolonii poprawczej albo zostać zmuszonym do emigracji.
Podobno Mark Twain i Arthur Conan Doyle rozesłali kiedyś do wielu znanych postaci telegramy o treści: "Uciekaj, wszystko się wydało". Kilkanaście osób opuściło wtedy miasto.
Na podstawie decyzji prokuratury generalnej w Rosji zablokowano blisko 50 stron związanych z liderem antykremlowskiej opozycji Aleksiejem Nawalnym - poinformował w poniedziałek jego współpracownik Leonid Wołkow w serwisie Telegram, cytowanym też przez portal Currenttime.tv.
Konto publikujące kopie z poczty szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka wróciło w serwisie Telegram pod inną nazwą. Ale tylko na jeden dzień - administrator komunikatora zamknął je po publikacji zdjęć ministra bez spodni.
Po publikacji dwóch nagrań z półnagimi mężczyznami i posłanką PiS serwis Telegram zamknął konto "poufna rozmowa", na którym od sześciu tygodni publikowano dokumenty i maile z poczty ministra Michała Dworczyka. Rząd twierdzi, że stało się to po jego interwencji.
Afera mailowa. Zaczynał u boku Antoniego Macierewicza, dziś jest najbliższym współpracownikiem premiera Mateusza Morawieckiego. Swoje polityczne kroki Michał Dworczyk konsultuje z nim i jego najbliższym, niekoniecznie politycznym, otoczeniem. Potwierdzają to ujawniane maile z jego prywatnego konta.
Publikowane na komunikatorze Telegram materiały ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka pochodzą od osoby z jego najbliższego otoczenia, która miała dostęp do haseł i urządzeń ministra. Według źródeł "Wyborczej" takich ustaleń dokonała ABW prowadząca śledztwo w sprawie wycieku.
Morawiecki miał korzystać z prywatnego konta jeszcze jako wicepremier. Robił to dalej już po awansie na funkcję premiera. Przestał niedawno, dopiero po ujawnieniu informacji o przejęciu maili szefa KPRM Michała Dworczyka.
Sprowadzenie dark webu do targowiska z szemranym towarem jest dużym uproszczeniem. W krajach rządzonych przez dyktatorów jest przestrzenią pozwalającą zachować anonimowość. Niestety, wielu użytkowników sieci skupia się na szyfrowaniu komunikacji, co może narażać ich na niebezpieczeństwo.
Powyborcze represje sprawiły, że białoruski sektor IT masowo emigruje. Przez lata chłonął otwartą kulturę pracy zachodniej branży technologicznej, teraz stał się awangardą oporu przeciwko Łukaszence. Polska jest dla niego bezpieczną i tanią przystanią.
Jedna z amerykańskich organizacji domaga się od producenta iPhone'ów, żeby usunął aplikację Telegram ze swojej platformy, tak jak zrobił to z niesławnym Parlerem. Wbrew pozorom sprawą powinni interesować się również polscy użytkownicy.
Od niedzielnych wyborów prezydenckich Białoruś jest praktycznie odcięta od sieci. Za główne źródło informacji w kraju służy obecnie aplikacja Telegram, pozwalająca przesyłać zaszyfrowane wiadomości. To na nią przeniosły się niezależne media i blogerzy. Szybko też pojawiły się na niej rządowe prowokacje.
Najważniejsze technologiczne informacje z zagranicznej prasy. Czyszczenie platform społecznościowych z zakazanych treści przysparza coraz więcej trudności. Ekstremiści zalewają nimi Telegram, a Amazonowi grozi proces za tolerowanie piractwa na Twitchu. Moderatorzy, którzy usuwają takie treści z YouTube'a, cierpią na napady lęku i depresję.
CO W ROSJI PISZCZY? Ponad 11 tys. młodych ludzi protestowało w poniedziałek w centrum Moskwy przeciwko blokowaniu przez władze komunikatora Telegram. Broniąc wolności w sieci, skandowali: "Precz z carem!".
Rosyjski sąd zdecydował, że komunikator Telegram ma być zablokowany na terenie całej Rosji. To efekt kilkunastomiesięcznego sporu między twórcami komunikatora a rosyjskim rządem o dostęp do wiadomości użytkowników.
Twitter, by wyprzedzić problemy Facebooka, przyjmuje The Honest Ads Act. Apple przegrywa wieloletnią batalię o patenty. Musi zapłacić za nie 500 mln dol.
Copyright © Agora SA