Komisja Wenecka przyjęła dzisiaj opinię na temat uchwalonej w styczniu nowelizacji ustawy o policji zwanej ustawą inwigilacyjną. Wytyka w niej wiele nieprawidłowości i zaleca rządowi jej poprawę. - Komisja Wenecka stwierdziła, że metadane o naszym zachowaniu w internecie mogą dawać bardzo precyzyjne informacje i bardzo głęboko wkraczać w naszą prywatność - komentuje Ewa Siedlecka.
Ze względu na szczególną sytuację po zamachach w Brukseli koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński zapowiedział, że w czwartek zaprezentowana zostanie ustawa antyterrorystyczna. Tymczasem, jak pisze w "Gazecie Wyborczej" Ewa Siedlecka, Polska jest liderem inwigilacji, a służby śledzą nas jak chcą.
O 16 proc. zmalało ściąganie naszych danych telekomunikacyjnych i danych abonentów. Natomiast czterokrotnie wzrosło ściąganie danych internetowych. - Skąd to wynika? Absolutnie nie wiem, nie wiem i to jest jedna ze słabości takiego aparatu takiej społecznej kontroli nad sięganiem po te dane. Z jednej strony słabości raportowania, ale też tego w jaki sposób my, jako obywatele, możemy patrzeć na ręce służbom - mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. Jak nasze prawo wygląda w porównaniu do innych krajów, jeśli chodzi o sięganie po te dane? Zdaniem gościa Ewy Siedleckiej niezbyt dobrze. - Ustawa inwigilacja tylko na poziomie retoryki, na poziomie argumentacji, miała wdrożyć wyrok Trybunału, natomiast w praktyce ta kontrola będzie fikcyjna. Cały czas utrzyma się stan, w którym po te dane telekomunikacyjne sięga się bez kontroli, a wydaje mi się, że jeszcze warto uzupełnić, że to wcale nie jest tak, że te dane w porównaniu do podsłuchów, treści rozmowy, mają małe znaczenie, mało o nas mówią. One - jeżeli się patrzy na nie w całości - mówią o nas czasami znacznie więcej - zaznacza Wojciech Klicki. Jak podkreśla Ewa Siedlecka, na to nakładają się dodatkowo dane internetowe.
W ramach 'Tematu dnia Gazety Wyborczej' redaktorzy 'Gazety Wyborczej' wspólnie z gośćmi omawiają aktualne wydarzenia w Polsce i na świecie. Wyborcza.pl zaprasza internautów do oglądania kolejnych odcinków programu.
Obejrzyj pozostałe odcinki Tematu dnia "Gazety Wyborczej"
- Dane internetowe w obecnym stanie prawnym mogą być pobierane przez służby, tylko, że w ramach określonego postępowania i wyłącznie na wniosek. Natomiast ten projekt wprowadza takie rozwiązania, które będą pozwalać na sięganie do danych internetowych bez związki z jakimkolwiek toczących się postępowaniem, a także będą dostępne dla policji i służb za pomocą szerokopasmowego dostępu do Internetu - mówi Mirosław Wróblewski, gość Ewy Siedleckiej w Temacie dnia "Gazety Wyborczej".
PiS przeprowadza właśnie przez Sejm tak zwaną ustawę inwigilacyjną. Po aktywnym proteście, m.in. internautów, posłowie wprowadzili do niej pewne zmiany. Jak wyjaśnia Ewa Siedlecka, jedna z nich polega na tym, że wśród danych, które można będzie pozyskać bez kontroli sądu nie będzie treści maili i komunikatorów. Będzie to jednak zbiór meta danych, takich jak np. przeglądane strony internetowe. Zmiana ta nie jest jednak zbyt pomocna, gdyż dostęp do samych stron, z których korzystał użytkownik może o nim więcej powiedzieć, niż sama treść rozmowy. - To obwarowanie jest iluzoryczne, ponieważ ono tylko częściowo daje ochronę tajemnicy korespondencji. Bez konkretnych gwarancji dotyczących sposobu korzystania z tych danych internetowych trudno mówić o prawdziwej ochronie prywatności - dodaje Mirosław Wróblewski. W projekcie nie znajduje się bowiem zapis na temat uprzedniej kontroli danych, sprawowanej np. przez sąd przed uzyskaniem tych danych. Brak takiej ochrony jest sprzeczny ze standardami europejskimi.
W projekcie nie znajduje się także żaden zapis, który regulowałby kwestię zawiadomienia osoby o tym, że była inwigilowana i jej prawa do sprawdzenia legalności tego typu działań. Wczoraj zapadł wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie podobnych przepisów na Węgrzech. Wówczas Trybunał orzekł konieczność kontroli takich działań zarówno przed inwigilacją, jak i po. - Polska ustawa może skończyć w podobny sposób za parę lat, jak ustawa węgierska. Wtedy koszty, jakie poniesie Polska w międzyczasie będą zdecydowanie wyższe niż podjęcie dzisiaj prac legislacyjnych, które ten standard wdrożą - zakłada Mirosław Wróblewski.
W ramach 'Tematu dnia Gazety Wyborczej' redaktorzy 'Gazety Wyborczej' wspólnie z gośćmi omawiają aktualne wydarzenia w Polsce. Wyborcza.pl zaprasza internautów do oglądania kolejnych odcinków programu.
Obejrzyj pozostałe odcinki Tematu dnia "Gazety Wyborczej"