Przedszkole i szkoła mają mój numer telefonu i numer taty dzieci. W 100 proc. przypadków dzwonią do mnie, do mojego partnera nigdy.
A może zamiast uciekać przed pechem, lepiej się zastanowić, czy oto właśnie nie zjada nas perfekcjonizm pod rękę z syndromem oszustki?
Chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej. Pragniemy, by zdobywały świat. I ufamy, że tym, czego potrzebują, by rozwinąć skrzydła, jest wysoka samoocena. Chwalimy więc, żeby wyposażyć dziecko w pozytywny obraz i pewność siebie oraz wiarę w to, że może osiągnąć wszystko. Czy to na pewno dobra droga?
Kiedy mój tekst wychodzi w nowym numerze, aż boję się sprawdzić, co nawymyślała w nim ta dawna ja. Na pewno - bo jak inaczej - coś głupiego
Zadzwoniła do przyjaciółki. Znały się od dawna. Dotąd zastanawiała się: "Dlaczego on to robi?". Teraz - choć znów spadała w niebyt - zapytała po raz pierwszy: "Dlaczego ja to znoszę?"
Byłam dzieckiem, które lubiło stać w drugim rzędzie, a które często wypychano na środek. Dziś wciąż nie czuję się na tyle pewnie, by na propozycję wystąpienia przed większą liczbą osób zareagować z naturalnym entuzjazmem, ale ćwiczę się w wyłamywaniu kolejnych blokad
Ona wiecznie ma focha? Poświęć na ten tekst kwadrans, a zrozumiesz czemu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.