- Nie mamy czym karmić setek tysięcy uchodźców po ukraińskiej stronie. Jeśli łańcuch dostaw od organizacji takich jak nasza zostanie przerwany, doprowadzi to do katastrofy humanitarnej na olbrzymią skalę w środku Europy - mówi Aleksander Sola, jeden z koordynatorów Fundacji Folkowisko, która pomaga ofiarom wojny w Ukrainie. Do Polski przyjeżdża coraz mniej Ukraińców, ale tuż za naszą granicą potrzeby są ogromne.
W Poznaniu w pomoc uchodźcom z Ukrainy oprócz poznaniaków zaangażowały się także osoby z całego świata. Ramię w ramię organizują jedzenie, potrzebne ubrania, walizki, szorują toalety, czy zamiatają podłogi. Do tego grona na kilka dni dołączył amerykański pisarz, filantrop i maratończyk. - W Ameryce widzimy tylko obrazy z wojny, osób przekraczających polską granicę. Byłem ciekaw, jak pomoc wygląda dalej - mówi.
W trakcie sprzątania w Jarze Brzeźnicy regularnie znajdują zwłoki zwierząt ukryte w zawiązanych workach. - Pozostaje nam mieć nadzieję, że znalezione szczątki należały do zwierząt, które zmarły z przyczyn naturalnych i zostały w ten sposób pochowane przez właścicieli - podkreślili członkowie grupy w mediach społecznościowych.
Gdy wybuchła wojna, strasznie się wkurzyłam. Wiedziałam, że muszę działać. Gdy zobaczyłam, jak te młode Ukrainki pakują opatrunki, żywność do kartonów i w przerwach sprawdzają telefony, wyczekując jakiejkolwiek wiadomości od rodzin, to nie mogłam ich tak zostawić. Najbardziej poruszyło mnie to, że one miały do siebie pretensje. O to, że są w Polsce, że są bezpieczne.
Niemal porzuciłam prywatne życie. Nie wyobrażałam sobie, żeby pójść na basen lub do kina. Dziś mogę być dumna, że jako Polacy zdaliśmy egzamin - mówi Eliza Zaborowska-Kujawa, wolontariuszka i koordynatorka lubuskiego Centrum Pomocy Ukrainie.
- Mieliśmy ludzi w różnym wieku, ale najpiękniejszy obrazek był, gdy za jednym stołem w Szczecinie uchodźcom pomagali wolontariusze z Polski, Ukrainy i Niemiec - mówi Jacek Janiak.
Już wiem, dlaczego przy każdym dziale jest wolontariusz. Gdy uchodźca pyta, czy może wziąć np. dwa opakowania makaronu albo dwie czekolady, wolontariusz odpowie, że nie, bo dla wszystkich musi starczyć.
- Jeśli mamy kupić np. kilogram kaszy lub słoik z gotowym jedzeniem, to lepiej wziąć kaszę. Sprawna gospodyni zrobi z tego kilka obiadów - mówi Paulina Stok-Stocka, wolontariuszka ze Stowarzyszenia Mi-Gracja, które od tego tygodnia pomaga Ukraińcom wyłącznie w Netto Arenie.
Patrząc na straszne zdjęcia i filmy z Buczy albo Mariupola, czujemy wściekłość i bezradność. Na szczęście w Polsce, rozglądając się wokół, widzimy wielkie morze dobra, którego przy wielkanocnym stole nie zohydzą nam ani ruskie trolle, ani bierność polskiego rządu.
- Trzeba się wyłączyć. Za pierwszym razem chciało mi się płakać. Później musisz się uodpornić i zasuwasz dalej - mówi Andrzej Stasiuk, laureat nagrody Nike, który zaangażował się jako wolontariusz w prace Fundacji "Folkowisko". Przewozi pomoc humanitarną do Ukrainy.
Ciężko dociec, co w głowach mają zielonogórscy radni PiS i prezydenta Kubickiego, że odrzucili apel o wsparcie dla wolontariuszy pomagającym uchodźcom z Ukrainy. Obejdzie się, i zielonogórzanie w pomocy przechodzą samych siebie i są na to niezbite dowody.
- Przez nieco ponad miesiąc udzieliliśmy wsparcia rzeczowego około 5,5 tys. rodzin z Ukrainy, czyli ponad 15 tys. ludzi, którzy otrzymali żywność, środki higieniczne i kosmetyczne. To są miliony złotych z samych darów - mówi Katerina Zavizhenets, prezeska Stowarzyszenia Mi-Gracja w Szczecinie.
W ocenie Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie zarzuty postawione 21-letniej wolontariuszce, dotyczące rzekomego pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu polsko-białoruskiej granicy są absurdalne. Wpisują się w politykę zastraszania osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom i migrantom przy tej granicy. KIK sprzeciwia się takim praktykom.
Rząd wie, że ludzie nie porzucą uchodźców z Ukrainy, więc przeczeka wojnę i wtedy pokaże, jaki jest wspaniały. Strasznie mnie złości takie podejście i wykorzystywanie inicjatyw oddolnych - mówi Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej.
Na dworcu PKP w Przemyślu nastąpiły zmiany, które zaskoczyły wolontariuszy od miesiąca pomagających tysiącom uchodźców z Ukrainy. Prezydent Wojciech Bakun mówi: - To zmiany organizacyjne, nie pierwsze i nie ostatnie. Wojewoda zachęca wolontariuszy, żeby się rejestrowali, bo ich pomoc będzie jeszcze potrzebna.
Na razie myślę, że jestem tu potrzebny. A gdy wojna się skończy, pomogę przyjaciołom Ukraińcom odbudować ich kraj.
Cały czas próbuję szukać wytłumaczenia, że może coś źle zrobiliśmy, a może po prostu się nie nadajemy, żeby kogoś mieć pod dachem?
Tym razem transport z darami dla tych, którzy zostali i walczą w Ukrainie, przygotowują wolontariusze z punktu przy Paderewskiego w Kielcach. I bardzo proszą o pomoc
George Nurmanov od kilku tygodni pracuje jako wolontariusz w Przemyślu. Pomaga uchodźcom z Ukrainy. W piątek został przeszukany przez policjantów, nie wyjaśnili powodu i mieli mu grozić pobiciem. Wolontariusz łączy to zdarzenie z wcześniejszą krytyką prezydenta Przemyśla Wojciecha Bakuna, którego na Facebooku oskarżył o bezczynność i o to, że cała pomoc uchodźcom w Przemyślu opiera się na przemęczonych wolontariuszach. Bakun odpowiada: "Nie zgłaszałem Policji tego Pana!".
Najpopularniejsze wśród Ukraińców punkty pomocowe na Podhalu znajdują się w Nowym Targu. Dziennie przewija się w nich kilkaset osób. Duże zainteresowanie sprawia, że zaczyna brakować nie tylko rzeczy dla uchodźców, ale także rąk do pracy.
Oboje po siedemdziesiątce. On na wózku, z silną wadą wzroku, ona od załatwiania spraw. Zwróciła się do mnie zupełnie poprawną polszczyzną. Wyjazd planowała od początku wojny, tydzień poświęciła na intensywną naukę języka polskiego
- Amerykanie są pod wrażeniem tego, jak bardzo Polska zaangażowała się w pomoc Ukrainie. Dla nich jesteśmy wzorem humanitaryzmu - powiedział Paweł, który w sobotę był pierwszy raz wolontariuszem na Dworcu Głównym w Szczecinie.
W życiu czegoś takiego nie widziałam. Ta sytuacja tak złączyła Ukraińców i Polaków, że aż czasami nie rozróżniam, kto jest kto - mówi Irina Masiukova. Jest jedną z wielu wolontariuszy, którzy w Kielcach pomagają uchodźcom z Ukrainy. Nie sposób wymienić ich wszystkich.
Trzeba uważać, żeby nikogo nie nadepnąć. Nocą Dworzec Centralny zmienia się w wielką sypialnię. Na antresoli, pod ścianami zamkniętych sklepów, pod schodami uchodźcy z Ukrainy czekają na pociąg do innego życia.
Nie znam się na karabinach i nie umiem strzelać, ale tutaj też mogę pomagać ojczyźnie - mówi mi jedna z ukraińskich wolontariuszek, które uwijają się między tysiącami rodaków na dworcu głównym we Wrocławiu.
Serhij Żowtonożenko i Maksym Kowalczuk wysłali 350 ton pomocy humanitarnej na pogrążoną w wojnie Ukrainę. Wrocławscy wolontariusze współpracujący z Fundacją "Ukraina" organizują wysyłki potrzebnych darów na międzynarodową skalę.
Na Dworcu Głównym w Szczecinie punkty pomocowe i informacyjne dla uchodźców z Ukrainy działają pełną parą. Niestety, zamieszanie starają się wykorzystać oszuści.
- Po moich krytycznych słowach w mediach na temat funkcjonowania punktu pomocy uchodźcom w hali na Torwarze i działań wojewody mazowieckiego dostałam maila, że urząd wojewódzki dziękuje mi za współpracę - mówi Maria Kordalewska, która od kilku dni pomagała uchodźcom. I nadal zamierza pomagać.
Naprawdę trudno nie zauważyć, że ciężar pomocy dla uchodźców z Ukrainy do tej pory spoczywał przede wszystkim na barkach zwykłych ludzi.
Gdyby nie wolontariusze tysiące ukraińskich uchodźców po przekroczeniu polskiej granicy, na mrozie, w szczerym polu, byłoby zdanych tylko na siebie. - Jesteśmy u kresu wytrzymałości. A pomocy państwa jak nie było, tak nie ma - zżyma się Paweł Jaroszyński, wolontariusz ze Stryżowa spod Hrubieszowa.
Miejsca dla uciekinierów z Ukrainy powstały na lotnisku pod Swarzędzem dwa dni po wybuchu wojny. Najpierw dla 15 osób, w tej chwili uchodźców jest 40. Ludzi z dnia na dzień przybywa.
Każda z filii Rzeszowskiego Domu Kultury, do których można przekazywać dary dla uchodźców z Ukrainy, nie będzie czynna w niedziele. - Wiąże się to z bardzo małym zainteresowaniem ze strony chcących przekazywać pomoc w tym dniu - informuje Maciej Chłodnicki z kancelarii prezydenta Rzeszowa.
Jedni uciekają z Ukrainy przed wojną, ale liczą, że za kilka tygodni, gdy wojna się skończy, wrócą do domu. Inni jadą dalej, do innych krajów, bo nadziei na szybki koniec walk nie mają.
- Nadal funkcjonujemy w chaosie, brakuje koordynowanej pomocy, działamy na własną rękę, a uchodźców jest coraz więcej - alarmują wolontariusze, którzy pomagają na Dworcu Centralnym uciekającym przed wojną. Wojewoda zapowiada, że jutro przed dworcem stanie namiot, w którym wydawane będą posiłki.
Kiedy dwa dworce - Zachodni i Wschodni - sprawnie działają, w weekend na dworcu Warszawa Centralna wolontariusze nie wiedzieli, co robić. Dopiero w niedzielę późnym wieczorem zespół prasowy wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła poinformował o planach, jak usprawnić przyjazd uchodźców z Ukrainy.
Warszawska hala Torwar przy Łazienkowskiej to kolejny w Warszawie obiekt przeznaczony dla osób uciekających przed wojną na Ukrainie. To też największy na razie punkt pomocy w stolicy, w którym uchodźcy będą mogli odpocząć i się wyspać po podróży ze swojego kraju.
- Łodzianie mają powody do dumy. Pomoc dla Ukrainy jest spontaniczna i wspaniała. Teraz trzeba ją uporządkować - mówią w magistracie. I organizują Centralny Punkt Informacyjny na ulicy Piotrkowskiej.
Wojna na Ukrainie. Polacy fantastycznie zachowują się od pierwszych godzin agresji Rosji na Ukrainie, ruszyła fala spontanicznej pomocy. Dziś najważniejsze jest, aby wszelkie zbiórki były jak najbardziej zorganizowane i maksymalnie skuteczne. - Ważne, by zapoznać się z listą niezbędnych artykułów, których oczekują nasi sąsiedzi i zadbać o odpowiednią ich jakość - apelują koordynatorzy zbiórek również w Gorzowie.
Wojna na Ukrainie. - Wrócimy do was, ale teraz wszyscy musimy pomóc naszym rodakom z walczącej Ukrainy - mówili na odchodne. Pochodzący z Charkowa lekarze z gorzowskiego szpitala, ruszyli pracować na granicę jako wolontariusze.
Do Urzędu Miasta w Opolu ciągle zgłaszają się osoby chętne do udzielania pomocy uchodźcom z Ukrainy. Obok wolontariuszy - tłumaczy języka - zgłaszają się także kucharze, którzy chcieliby gotować dla uchodźców, czy przedsiębiorcy z ofertą pomocy materialnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.