Napisałem list do amerykańskiego komika w sprawie polskich przewag na europejskim konkursie piosenki. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń i osób nie jest przypadkowe, choć w głowie się to nie mieści.
Mamy weekend coming outów - najpierw Andrzeja Piasecznego, chwilę później Elona Muska. Jeden dotyczył orientacji seksualnej, drugi odbiegającej od normy pracy mózgu. Oba mogą przynieść wiele dobrego.
Od niezgrabnych kondolencji, wypowiadanych przecież w emocjach, na pewno nie są lepsze ich recenzje. Ciszej nad tą trumną.
Kiedy wreszcie polska muzyka stanie się powszechnie znana i słuchana w wielkim świecie? Proszę się nie martwić, najpóźniej za 57 lat. W "Cyberpunku 2077" - do którego muzykę stworzyli w dużej mierze polscy wykonawcy - znalazłem na to potwierdzenie.
Branża kulturalna otrzymała wsparcie finansowe, którego wypłata została wstrzymana. Pieniądze z Funduszu Wsparcia Kultury wystarczyły, by skłócić wszystkich ze wszystkimi, ale to za mało, by przetrwały firmy i instytucje poszkodowane przez pandemię.
Często słyszę, że w walce z zarazą powinniśmy stosować model szwedzki, ale mam wrażenie, że w potocznym rozumieniu oznacza on "hulaj dusza, piekła nie ma". Tymczasem piekło już tu jest - nic dziwnego więc, że powstają nowe kościoły. Choćby w siłowniach.
Eddie Van Halen nie żyje. Był nie tylko wirtuozem gitary, ale dla mojego pokolenia również uosobieniem tego wszystkiego, co w rocku fajne. Nie powinien był umierać, bo umierają przecież ludzie starzy. Młodzi, tacy jak on, grają na gitarze i bezkarnie używają życia. Coś poszło nie tak.
Filmowiec pobity w Poznaniu, ekolodzy zaatakowani we Wrocławiu. Niemal codziennie słyszymy o nowych aktach agresji na tle homofobicznym, przemoc rozlewa się po polskich ulicach. Czy raczej na nie wraca, po kilku latach nieobecności. Kto pamięta ostatnią dekadę XX wieku, ten wie, że nie będzie happy endu.
Gdyby tylko każdy wyborca Pana Prezydenta wpłacił na #hot16challenge2 po 30 groszy, kasy zebrano by dwukrotnie więcej. Oto jak ryby, żaby i raki ratowały polską służbę zdrowia.
"Jestem głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia" - przedstawiał się Taco Hemingway kilka lat temu. Zmienił zdanie: tuż przed ciszą wyborczą opublikował teledysk "Polskie tango". Surowo ocenił współczesną Polskę i wezwał do obalenia rządów PiS. Czy zatem wygrana Andrzeja Dudy w wyborach jest przegraną rapera? Niekoniecznie.
Przez te plany Michałowa zwariowałem. Chcą otworzyć discopolową klasę w tamtejszym liceum i jeszcze Muzeum Disco Polo po sąsiedzku - a ja uważam, że to doskonałe pomysły.
Jeśli doradcy prezydenta mają problem ze zrozumieniem języka hip-hopu, powinni mu odradzić angażowanie się w akcję, która polega na tym, że lud zrzuca się na zaniedbaną służbę zdrowia. Bo #hot16challenge2 to nie jest zwykła akcja charytatywna, ale również rapowane wotum nieufności dla władzy
Krytyczne komentarze pod adresem Kasi Kowalskiej, która zagrała w weekend w Ciechanowie, to jeszcze nic. Gorsze jest milczenie branży koncertowej, która właśnie zmarnowała szansę na rozmowę o powrocie do pracy.
Reklamodawcy szybko zareagowali na dyktowane pandemią zmiany w życiu społecznym, ale kto wie, czy nie za szybko. Może reklamy nie powinny być lustrem, w którym przegląda się ponura rzeczywistość, ale obietnicą lepszego świata?
Premier przedstawił plan odmrażania gospodarki, która wyhamowała w związku z pandemią. Na koncerty nie ma w nim miejsca, w żadnym dającym się przewidzieć czasie. Bo gdzie wyborcze drwa rąbią, tam wióry lecą.
Kto wie, czy my, urodzeni w Polsce w latach 70., nie rozumieliśmy "Miasteczka Twin Peaks" głębiej i lepiej niż amerykańska widownia? Może nawet lepiej niż David Lynch i Mark Frost, twórcy serialu.
Wszyscy odczujemy skutki zamknięcia świata przed koronawirusem, ale są branże, które to szczególnie zaboli. Weźmy muzyków - płyty już się nie sprzedają, a koncertów nie da się grać. Ci, których nie gra radio czy telewizja, więc nie mogą liczyć na tantiemy, z dnia na dzień zostali pozbawieni dochodu. Ale nie możliwości.
Poszliśmy spać w świecie rządzonym przez celebrytów, czarowników i sprzedawców oraz polityków łączących cechy wszystkich trzech wcześniej wymienionych. Nowy koronawirus obudził nas w świecie, w którym ceni się naukę, lekarze są bohaterami, a nauczyciele cieszą się autorytetem.
Domowa szkoła naszych dzieci to dla rodziców prawdziwa szkoła życia. Można kląć na to zrządzenie losu - i odpowiednich władz - ale warto też dostrzec jego dobre strony.
Wielu artystów jeździ pograć dla Polonii, ale przywożą trochę Polski, zagłuszają tęsknotę i przypominają beztroskie pacholęce lata w rodzinnych stronach, a Czesław wręcz przeciwnie: przypomina, kim są, skąd się wzięli i jaka może ich czekać przyszłość.
Wszyscy o koronawirusie, to i ja się nie wyłamię. Jako że nie jestem medykiem, nie będę się wymądrzał na temat samego SARS-Cov-2, bo wiem o nim tyle, co wyczytam w gazetach. Parę zdań poświęcę za to politykom, bo zdaje się, że wirusy działają na nich inaczej niż na zwykłych śmiertelników.
Metal to wentyl bezpieczeństwa, kontrolowane ujście dla emocji, z którymi nie radzą sobie obywatele współczesnego świata. Łatwiej kupić dzieciakowi gitarę, niż znaleźć mu odpowiednią opiekę psychologiczną. Czy po prostu o niego zadbać.
Kinga Rusin zrobiła twórcom "Bożego Ciała" wielkie świństwo, odwracając uwagę od ich oscarowego sukcesu relacją z hollywoodzkiej imprezy. Wobec Beyoncé też zachowała się nieładnie, tak po prostu ją przyćmiewając.
Wiem, że to nieracjonalne, ale odczuwam brexit na poziomie emocjonalnym. Wspólnota, której częścią była i Wielka Brytania, i Polska, była dla mojego pokolenia politycznym potwierdzeniem unii kulturowej. Asymetrycznej, ale przecież niemożliwej do zakwestionowania.
Od niedawna sformułowanie "dom kultury" znaczy dla mnie coś zupełnie nowego - byłem na czterech koncertach Johna Portera w prywatnych mieszkaniach i widziałem tlącą się rewolucję.
Tęgie głowy próbują ustalić, dlaczego już nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Może dlatego, że przestaliśmy razem śpiewać? A przecież bez pieśni jesteśmy nikim.
Filip Chajzer wpadł w sieć i nie może się wyplątać, bo wdał się w wojnę na terytorium, gdzie stare zaklęcia nie działają.
"Lepiej spłonąć, niż się wypalić" - ciekawe, czy szanowni artyści biorący udział we wrocławskim koncercie Club 27 Symphony i jego czcigodny prowadzący nie dostrzegają ironii w występowaniu z takim mottem? A może ją widzą, ale im nie przeszkadza?
Na temat "Patointeligencji" Maty głos zabrali m.in. Krystyna Pawłowicz i Jarosław Jakimowicz, politycy z prawicy i publicyści z lewicy. Skąd się biorą komentarze w tonie: "Nie żal mi bananowej młodzieży, w dupach im się poprzewracało od tego bogactwa!".
To jest "Sylwester marzeń" na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym "Sylwestrem marzeń"? My otwieramy oczy niedowiarkom!
Już? Okazje upolowane? Łupy naniesione do domu? Dopaminy napędzane wizją poczynionych w Black Friday oszczędności wciąż jeszcze krążą w żyłach czy już po wszystkim i zaczyna się rachowanie, po co nam to właściwie, gdzie to postawiać i czy nie dałoby się komuś odsprzedać?
Tina Turner nie żyje. Zmarła w wieku 83 lat. Głośno domagała się uwagi, miłości, szacunku.
Magazyn "Playboy" nie będzie się ukazywał w Polsce. Niby nic, czasy mamy trudne dla prasy i wiele tytułów się zamyka - razem z nim wydawca zlikwidował pięć innych - ale ten przypadek jest szczególny.
"Dług" Krzysztofa Krauzego, najważniejszy polski film lat 90., obchodzi 20. urodziny. Może czas na sequel?
Małe problemy małej parafii czy wielka polityka i Wielki Głód? Serce mówi, że "Boże Ciało", rozum przyznaje pierwszeństwo "Obywatelowi Jonesowi". Emocje mogą pięknie kłamać, ale ważniejsza jest brzydka prawda.
"Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz" Filipa Springera jest podobno książką o Danii. Cóż, w takim razie jestem Duńczykiem
Najważniejsze filmy tego roku to "Parasite", "Joker" i "Pewnego razu... w Hollywood". Przypadek? Nie sądzę. Ale nie ma się z czego cieszyć.
Jeśli wierzyć kampanii wyborczej, Polska kwitnie. Ale stopień rozwoju społeczeństwa mierzy się nie dostępnością do internetu bezprzewodowego, kilometrami autostrad i grubością portfela, tylko naszym stosunkiem do najbardziej potrzebujących.
Kilka dni temu świat obiegła informacja, że Metallica odwołała trasę koncertową po Australii i Nowej Zelandii, bo James Hetfield, śpiewający gitarzysta zespołu, pojechał się leczyć z nałogu. Nie po raz pierwszy. Dobrze, że głośno o tym mówi.
Branżę muzyczną Dawid Podsiadło już zdominował. Zamiast wyrzucać pieniądze na używki i zachcianki, daje zarobić innym artystom, inwestuje w film "(Nie)znajomi". Takiego wzorca potrzebowała cała generacja młodych polskich muzyków.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.