Maja Staśko - 30 tys. zł, Klaudia - 20 tys. zł, Paula - grubo ponad 10 tys. zł, rachunki za przejście procedury in vitro przyprawiają o zawrót głowy. Kobiety przyznają, że gdyby nie pomoc państwa i rodziny, nie udźwignęłyby tego ciężaru. Marzenie o posiadaniu dziecka okupione jest jednak nie tylko wysokimi kosztami finansowymi, ale przede wszystkim emocjonalnymi.
Kilkanaście tysięcy kobiet zaszło w ciążę dzięki rządowemu programowi in-vitro, który wystartował rok temu. "Szkoda tylko, że ostatnie osiem lat zmarnowaliśmy".
Jeśli metoda okaże się skuteczna i bezpieczna, przeszczep komórek macierzystych spermatogoniów może być rewolucyjną techniką przywracającą płodność mężczyznom, którzy utracili zdolność do produkcji plemników.
Co 15 sekund gdzieś na świecie od kobiety pobiera się partię komórek jajowych. Ceny? Indyjska nastolatka za swoje komórki jajowe dostaje mniej niż 180 dolarów. Modelka z Buenos Aires może zarobić już 35 tys. dolarów, a Amber z Tajwanu za kilka donacji nawet 160 tys. dolarów. W Polsce stawki są dużo niższe.
Poznań był jednym z pionierów finansowania leczenia in vitro, w tym również - chorych onkologicznie. Za obie procedury płaci już państwo, więc miasto wygasza swoje programy.
Po długiej przerwie znów działa ogólnopolski program in vitro finansowany z budżetu państwa. Zgodnie z założeniami, jego funkcjonowanie będzie kosztować co najmniej 500 mln zł rocznie. Poznański uniwersytecki szpital ginekologiczny przy ul. Polnej dostał już na ten cel ponad 8 mln zł.
Program refundacji za 2,5 mld zł ma podwoić liczbę urodzeń dzieci poczętych metodą in vitro. Małe kliniki obawiają się, że nie będą w stanie spełnić ministerialnych kryteriów. - To procedura, od której zależy czyjeś szczęście. Argument bezpieczeństwa do mnie przemawia - mówi Marta Górna, prezeska stowarzyszenia "Nasz Bocian".
Matka i córka. Szczęśliwe kobiety. A wszystko za sprawą zespołu prof. Mariana Szamatowicza. To dzięki metodzie in vitro pani Ewa doczekała córki - Magdy.
Nie krył wzruszenia, odbierając tytuł Honorowego Obywatela Białegostoku prof. Marian Szamatowicz. Mówił, że to wyróżnienie, które należy się tak naprawdę całemu zespołowi, z którym pracował przy leczeniu niepłodności metodą in vitro.
Metoda bezpośredniego wprowadzania pojedynczego plemnika do komórki jajowej, często stosowana w in vitro, nie musi być korzystna dla każdej pary mającej kłopoty z męską płodnością - twierdzą naukowcy.
Zaczęło się od 13 prób i śmierci matki. Ale w końcu się udało. Sukces ciąży in vitro u samicy nosorożca białego południowego to szansa na przetrwanie drugiego podgatunku - nosorożca białego północnego.
Dr Mrugacz podkreśla, że w programie finansowania in vitro powinna być uwzględniona edukacja mobilizująca już młodsze pary i kobiety, które nie mogą mieć dzieci, do starań o zajście w ciążę: "Biologia jest nieubłagana i nie da się skutecznie leczyć niepłodności, jeśli pacjenci przychodzą za późno".
In vitro znów ma być finansowane z budżetu państwa. Gdy PiS program skasował, samorządy wzięły na siebie ten ciężar. Poznański program wystartował w 2017 roku. Koalicja Obywatelska: - Od początku cieszył się wielkim powodzeniem.
Kwestia badań nad ludzkimi zarodkami i związana z nimi "reguła 14 dni" (tak długo wolno utrzymywać embriony w laboratorium) stają się tematem wielkiej debaty naukowej, etycznej i społecznej.
Działacze fundacji Kai Godek złożyli dziś w rzeszowskim ratuszu petycję o wycofanie programu finansowania in vitro z budżetu miasta Rzeszowa. Tuż przedtem mówili do dziennikarzy o "metodzie weterynaryjnej", "ideologii eugenicznej" oraz "uderzaniu w godność człowieka". Zamiast in vitro proponują modlitwę. Co na to władze miasta?
Do 9 marca miasto czeka na oferty klinik, które chcą realizować "Program wspierania zdrowia prokreacyjnego dedykowany dla mieszkańców Radomia". Do wydania są ponad 2 mln zł. I nie chodzi o in vitro.
Rzeszów jest jednym z miast, które finansuje program in vitro. 21 par zgłosiło się do kliniki Parens, realizującej program. Duże poparcie społeczne dla projektu ustawy o rządowym wsparciu dla leczenia niepłodności metodą in vitro
Zarząd województwa mazowieckiego wybrał 11 klinik, które do 2025 r. będą prowadzić program leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Na ten cel w budżecie Mazowsza jest blisko 12 mln zł.
Gruszki rosnące na wierzbie są zdaniem autorów jednego z podręczników do biologii ważniejsze dla ucznia szkoły średniej niż wiedza, czym jest zapłodnienie in vitro.
Profesor Janusz Limon, genetyk z Gdańska, zabrał głos w sprawie podręcznika "Historia i teraźniejszość", który przedstawia zapłodnienie pozaustrojowe jako "produkcję dzieci". - MEiN powinno wycofać podręcznik z obiegu szkolnego - stwierdził naukowiec.
Radni blisko trzy lata temu pozytywnie wypowiedzieli się o potrzebie uruchomienia miejskiego programu dofinansowania zabiegów in vitro. Nie ruszył do dziś. Prezydent nie ukrywa, że w najbliższym czasie nie ma na to szans.
W ciągu dwóch lat za 4 mln zł będzie można przeprowadzić aż 800 procedur zapłodnienia in vitro. Wielkopolskie rodziny już mogą starać się o dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego.
Członkini zarządu województwa Paulina Stochniałek podpisała umowy z dwiema placówkami, które będą leczyć niepłodne pary. Urząd szacuje, że w ciągu roku uda się pomóc 66 takim parom. PiS zrezygnował z rządowego in vitro w 2016 r.
Radni zdecydowali, że Poznań sfinansuje mrożenie komórek jajowych i nasienia pacjentów, którzy są chorzy na raka, a leczenie może pozbawić ich płodności. - To jednak procedura in vitro - wzdychają zaniepokojeni samorządowcy z PiS.
Poznań zapłaci za mrożenie komórek jajowych i nasienia pacjentów, którzy są chorzy na raka, a leczenie może pozbawić ich płodności. - Nie będę już musiała informować chorych, że nie stać ich na coś, co jest im potrzebne - mówi onkolożka dr Joanna Kufel-Grabowska.
Miasto przeznaczy na program co roku 1,8 mln zł, czyli tyle samo, co w poprzednich latach. Poznań wprowadził swoje in vitro, gdy PiS zrezygnował z ogólnopolskiego programu, uznając in vitro za nieetyczne.
Dzięki miejskiemu programowi leczenia metodą in vitro w Poznaniu urodziło się już 201 dzieci. Program działa od 2017 r. Miasto wprowadziło go, gdy PiS zrezygnował z ogólnopolskiego programu, uznając in vitro za nieetyczne.
Jest powód do radości. - 200 upragnionych dzieci, których bez tego programu mogłoby nie być. Mamy najlepszy wynik w kraju! - podkreśla wiceprezydent Małgorzata Moskwa-Wodnicka
Powiedzmy, że podchodzę do tej próby. Szanse, że się uda, są niewielkie, ale są. I wtedy co?
Przez trzy miesiące działania programu in vitro, finansowanego z budżetu województwa mazowieckiego, do udziało zgłosiło się 250 par. Pierwsze dzieci poczęte tą metodą wkrótce przyjdą na świat
- Zamierzamy wreszcie uzdrowić Polską służbę zdrowia. Nie pozwolimy na to, żeby Polska przegrywała z rakiem - mówił podczas przedwyborczej konferencji prasowej Tomasz Lenz, jedynka Koalicji Obywatelskiej na liście do Sejmu.
Zarząd województwa mazowieckiego rozstrzygnął konkurs na realizatorów pilotażowego programu in vitro. Wybrano trzy kliniki: dwie z Warszawy i jedną z Płocka. Dzięki temu, że oferty były niższe, niż zakładano, z programu może skorzystać nie 366, a 440 par.
- Chciałbym, żeby córkę zalał potok ciepłych życzeń. Każde z nich odczytam jej osobiście. Nie ukrywam, że to będzie też energia dla nas - mówi Łukasz Malinowski, tata ciężko chorej Hani, która urodziła się w wyniku błędu podczas zapłodnienia in vitro.
Urodziły się pierwsze dzieci w ramach poznańskiego programu leczenia niepłodności metodą in vitro. To bliźnięta - chłopiec i dziewczynka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.