Od znalezienia naszpikowanego śrutem Elvisa minęły już dwa miesiące. Policjanci nie mają jeszcze podejrzanego, ale przesłuchali mężczyznę, który mógł zrobić sobie z kota żywą tarczę. Biegły sprawdza, czy to z jego wiatrówki padły strzały w stronę kota. Tymczasem internauci ostrzegają: "To w interesie lokalnej społeczności, żeby tego człowieka powstrzymać, zanim dojdzie do kolejnej tragedii".
Od znalezienia naszpikowanego śrutem Elvisa minął już ponad tydzień. Fundacja Psi Azylek z Dębicy nie ustaje w poszukiwaniach zwyrodnialca, który zrobił sobie z kota żywą tarczę. Internauci dorzucają się do zbiórki na nagrodę za jego złapanie. Tymczasem okrutnie okaleczony kot nie stracił wiary w ludzi: "Garnie się na kolana, domaga się głaskania i przytulania. Kochana, słodka istota" - napisali jego opiekunowie z fundacji.
"Ktoś prawdopodobnie go trzymał (lub przywiązał), a inny zwyrodnialec go okaleczał. Śruty są w czaszce, nosie, pyszczku, wszędzie" - tak opisała w poniedziałek znalezionego w Dębicy kota fundacja Psi Azylek - Zwierzęta w Potrzebie. Niewiarygodne bestialstwo i cierpienie zwierzęcia mocno poruszyło ludzi, którzy podbijają wysokość nagrody za złapanie sprawcy. Fundacja założyła zbiórkę na ten cel. Nagroda wynosi już kilka tysięcy złotych i ciągle rośnie.
Kot był tarczą strzelniczą. Ma śruty w czaszce, nosie, pyszczku, wszędzie. - Ktoś prawdopodobnie go trzymał lub przywiązał, a inny zwyrodnialec go okaleczał - opisuje fundacja Psi Azylek Zwierzęta w Potrzebie, która próbuje uratować zwierzę znalezione na opuszczonej posesji w Dębicy. Prywatne osoby ufundowały nagrodę dla osoby, która wskaże sprawcę okaleczeń.
Mają około siedmiu tygodni. Są czarne jak węgielki i pełne energii. To dwa pieski i dwie suczki. - Gdyby nikt im nie pomógł, zamarzłyby na śmierć albo umarły z głodu - nie ma złudzeń Diana Gałuszka, która dała tymczasowy dom czterem szczeniakom. Zgłoszeń o bezdomnych czworonogach jest coraz więcej. A zimą trudno im znaleźć nowego właściciela.
Pies był włożony do worka, który obciążono kamieniami. Został wyłowiony przez dwóch nastolatków. Chłopcy wybrali się na ryby.
Mieszkaniec Brzegu skatował kota w centrum miasta. Nagrały go kamery, a teraz szukają go Dolnośląska Straż ds. Zwierząt i internauci. Sprawę zgłoszono na policję.
Filmiki ze swoim bestialskim zachowaniem mężczyzna publikował w internecie. Teraz grozi mu do pięciu lat więzienia.
Pięcioletnia dziewczynka z miejscowości Białopole pod Chełmem przez kilka godzin maltretowała kota, do czego była nakłaniana przez swoją 22-letnią opiekunkę. Młoda kobieta umieściła nagranie w sieci.
Pies miał zmasakrowaną głowę. Lekarz przeprowadzający sekcję stwierdził, że zwierzę zostało wielokrotnie uderzone. - Obrażenia wskazują, że musiał ich dokonać człowiek - mówi Beata Jędrzejewska-Wrona z tarnobrzeskiej policji. Funkcjonariusze poprosili o pomoc lokalny portal z Nowej Dęby
Maleniska pod Jarosławiem. W okolicy ronda na skrzyżowaniu dróg spaceruje mężczyzna z psem na smyczy i w kagańcu. Podbiega do nich obcy pies, warczy. Po chwili zjawia się inny mężczyzna... wyjmuje nóż i uderza w psa na uwięzi. Zwierzę dzień później nie żyje.
Właściciel piesków przyszedł do samochodu dopiero po dwóch godzinach od podjętej interwencji. Kiedy policjanci wybijali szybę, szczeniaki były już skrajnie wyczerpane.
Sąd rodzinny zajmie się sprawą dwóch 13-latków z Niemiec, którzy podczas wakacji na Kaszubach mieli kopać jeża, a następnie zabić go, uderzając cegłą.
W przydrożnym rowie znaleziono suczkę rasy shih tzu. Z jej oczu sączyła się krew, a gałki oczne wyglądały, jakby pies stał się ofiarą przemocy. - Właściciel porzucił psa w lesie jak zwykły śmieć. Wywieziono suczkę 8 km od domu, żeby skonała - przyznaje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ).
Copyright © Agora SA