Za uśmiercenie dwóch psów 69-letniemu mieszkańcowi Szczekocin grozi nawet 5 lat więzienia. Jeden z nich został dźgnięty przez sprawcę widłami, drugi - wychudzony, zaniedbany i z wieloma ranami - nie doczekał pomocy.
Ponurego odkrycia dokonała mieszkanka Mokotowa w jednym ze śmietników w okolicy swojego domu. Do kontenera z odpadami ktoś wrzucił klatkę z kilkunastoma domowymi szczurkami. Gryzonie były w czarnej torbie. Jak się okazało Ekopatrol straży miejskiej nie pojawił się na miejscu.
26-letni mężczyzna stanie przed sądem oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Zamknął w domu bez opieki, dostępu do wody i jedzenia sześć kotów. Żadne zwierzę nie przeżyło.
Policjanci z Kolna (Podlaskie) ustalili, że na terenie jednej z posesji w gminie Turośl właścicielka znęca się nad swoim psem. - W trakcie prowadzonych czynności okazało się, że zwierzę już od kilku miesięcy trzymane było wyłącznie na łańcuchu, a jego obroża nie była poszerzana - informują mundurowi.
W Palmiarni w Legnicy padło 30 zwierząt: małpa, żółwie, papugi i paw królewski. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko ogrodniczce miejskiej, dwóm kierowniczkom palmiarni oraz weterynarzowi. - Pomimo złych warunków do palmiarni przyjmowano kolejne zwierzęta - mówi prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Tysiące ludzi śledzi los zwyczajnego łaciatego psiaka. Dlaczego są gotowi wpłacić na jego leczenie i rehabilitację wcale niemałą kwotę?
Los łaciatego szczeniaka wyrzuconego przez pijanego człowieka przez okno z drugiego piętra poruszył całą Polskę. Opiekująca się nim fundacja podała dobre informacje. Złamany kręgosłup jest prawie całkowicie zrośnięty
Film, na którym mężczyzna potrząsa bezwładnie leżącym psem i polewa go wodą, krzycząc: "Wstawaj!" obiegł media. Michał P. ciągnął zwierzę na łańcuchu, potem próbował go cucić. Gdyby nie reakcja wolontariuszki Fundacji Viva!, mogłoby się skończyć tragicznie. We wtorek Sąd Rejonowy w Stalowej Woli wydał wyrok w tej sprawie. - Prosiłam sąd, by tym wyrokiem dał jasny sygnał społeczeństwu, że tak okrutne traktowanie zwierząt zawsze spotka się z adekwatną reakcją karną - mówi adwokat Katarzyna Topczewska.
- Co roku zdarza się, że trafiają do nas ptaki i odkrywamy, że mają w ciele śruty. Ale ten rok jest bardzo dziwny. To jak prawo serii. Nie ma dnia, kiedy nie musielibyśmy pomagać postrzelonemu zwierzęciu. Jesteśmy przerażeni i zdruzgotani tym, że są wśród nich bociany - mówi Radosław Fedaczyński z Fundacji "Ada" w Przemyślu. Ostatnio trafił tam bocian, który był dosłownie poszatkowany. Jedyne, co mogli zrobić weterynarze, to uśmierzyć ból.
Do policyjnego aresztu trafił 38-latek, który usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. W jego gospodarstwie policjanci znaleźli 19 sztuk padłego bydła oraz psa bez dostępu do wody i pożywienia. Mężczyźnie grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Psiak zaczyna nawet trochę rozrabiać. "Dziękujemy każdemu, kto wierzył, że warto o niego walczyć" - napisała opiekująca się psem fundacja Judyta.
Działacze fundacji Judyta są przekonani, że wyrzucenie przez okno nie było jedyną formą znęcania się, jakiej w nocy z soboty na niedzielę doświadczył szczeniak Piorun. Lekarze wciąż walczą o jego życie
Wyniki rezonansu magnetycznego Pioruna, szczeniaka wyrzuconego z okna na drugim piętrze podczas libacji alkoholowej, nie pozostawiają złudzeń. Pies nie będzie chodził na czterech nogach. Wciąż trwa walka o jego życie
"Krew będzie się k... lała do końca mojego życia" - tak mężczyzna, skazany na więzienie za przejechanie busem psa - groził prokuratorce, policjantowi i aktywistom z fundacji Oleśnickie Bidy. We wtorek 6 czerwca wrocławski Sąd Okręgowy skazał go za to prawomocnie na 1,5 roku więzienia.
Na wniosek prokuratury sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 68-letniego mężczyzny, który jest podejrzewany o to, że wyrzucił przez okno kilkumiesięcznego szczeniaka. Prokuratura przedstawiła mu także nowy zarzut.
Zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad psem postawiła policja 68-letniemu mężczyźnie. zdaniem śledczych to on wyrzucił kilkumiesięcznego szczeniaka przez okno.
- Właściciel pojawiał się w domu jedynie raz na kilka dni. Nie wyprowadzał psów, nie zapewniał dostępu do świeżej wody czy jedzenia. Mieszkanie również nie było sprzątane - relacjonują policjanci ze Świebodzina. 39-latkowi grożą trzy lata więzienia.
Rano z okna mieszkania na drugim piętrze ktoś wyrzucił szczeniaka. Pisk, skowyt, krzyki cierpiącego malucha postawiły na nogi całe osiedle. Mieszkańcy płakali, zdając nam relację - relacjonują społecznicy.
Prokuratura badała dwa wątki - pobicia psa oraz jego zabicia. W jednym przypadku prokurator uznał, że uderzanie kijem od szczotki zwierzęcia nie ma znamion przestępstwa. W drugim nie znalazł winnego.
Szop pracz i cztery gołębie pawiki trafiły ze Starówki w Warszawie do azylu dla zwierząt. Były zaniedbane i zaniepokojone, a właściciel nie miał zgody na ich posiadanie. Zarabiał na nich, proponując turystom zdjęcia ze zwierzętami.
Dwie sówki płomykówki odebrała straż miejska mężczyźnie, który na Starym Mieście oferował turystom robienie sobie z nimi zdjęć za pieniądze. Ptaki były pozbawione wody, trzymane w pełnym słońcu, miały spętane nogi. Właściciel usłyszał zarzuty.
Krowę biła młotkiem po głowie, starego psa podnosiła za uszy, w kury rzucała kamieniami. Obrońcy zwierząt ujawniają nowe fakty w sprawie 76-latki spod Kalisza, znęcającej się nad zwierzętami. Skierowali już doniesienie do prokuratury.
"Krew będzie się lała" - powiedział po ogłoszeniu wyroku ponad 4 lat więzienia za celowe przejechanie głuchego psa Rafał B. Sąd uznał, że grozi prokuratorce i wolontariuszom, którzy nagłośnili sprawę. - W taki sposób wyraził swoją frustrację, ale była to po prostu jego w sposób niezgrabny wyrażona ocena - twierdzą jego adwokaci.
Starszego psa przytrzaskiwała furtką, biła kijem po żebrach, a młodszego dawała kogutom do dziobania. Trzeci pies nie żyje. Kaliscy aktywiści odebrali zwierzęta i szykują zawiadomienie do prokuratury przeciwko sadystce znęcajacej się nad zwierzętami.
Małgorzata W., która wyrzuciła kota z okna na czwartym piętrze kamienicy we Wrocławiu nie pójdzie do więzienia. W sądzie tłumaczyła, że zrobiła to z emocji, bo się zdenerwowała.
Właściciel fermy lisów z Kościana został skazany na pół roku bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. To kolejny wyrok w tej sprawie, ale pierwszy tak surowy
Od znalezienia naszpikowanego śrutem Elvisa minęły już dwa miesiące. Policjanci nie mają jeszcze podejrzanego, ale przesłuchali mężczyznę, który mógł zrobić sobie z kota żywą tarczę. Biegły sprawdza, czy to z jego wiatrówki padły strzały w stronę kota. Tymczasem internauci ostrzegają: "To w interesie lokalnej społeczności, żeby tego człowieka powstrzymać, zanim dojdzie do kolejnej tragedii".
- Posiada ogromne braki socjalizacyjne. Nie był wypuszczany z kojca. Nie potrafił jeść z miski ani chodzić na smyczy. Na początku na sam jej widok obijał się o ściany. Tak bardzo bał się człowieka - opowiada behawiorystka, która pracuje z Soro. To skutki traumatycznych przeżyć, jakich doświadczył w lipcu ubiegłego roku. Film, na którym mężczyzna potrząsa bezwładnie leżącym psem i polewa go wodą, obiegł media. Wcześniej Michał P. ciągnął psa na łańcuchu przez 10 kilometrów. We wtorek stanie przed sądem.
Wezwanie do interwencji domowej otrzymali policjanci z Sierpca. Na miejscu zastali przerażonych rodziców 25-letniego mieszkańca powiatu sierpeckiego oraz wycieńczonego i zaniedbanego psa. Sprawcy przemocy grozi do 5 lat więzienia.
Policjanci z Bierunia zatrzymali mężczyznę, który jest podejrzany o zabicie pięciu szczeniąt. 58-letni mężczyzna uśmiercił psy i zakopał je na swojej posesji.
Kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, w gminie Kościan znajduje się ferma lisów prowadzona od 30 prawie lat przez państwo H. W klatkach żyje ok. 50 zwierząt. Chociaż ferma jest mała, to skala przemocy ujawniona przez aktywistów jest porażająca.
Na wyspie na Jeziorze Tonowskim w Kujawsko-Pomorskiem zginęło ponad 300 piskląt kormoranów. Z drzew spadło też kilkadziesiąt niewyklutych jaj. Przyrodnicy są pewni, że to działanie człowieka i zawiadamiają prokuraturę.
Właściciel szczeniaka porzuconego w pralce w lesie sam zgłosił się do Ekostraży. Wolontariusze apelują, by reagować na przemoc wobec zwierząt, bo o złym traktowaniu psa sąsiedzi mieli wiedzieć wcześniej.
Właściciel zwierzęcia zarzeka się, że o śmierci swojego psa dowiedział się z mediów społecznościowych. Policja bada, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy ktoś uśmiercił zwierzę celowo. W sprawie jest dużo niewiadomych
Piesek Karmel w swoim dwuletnim życiu nie zaznał szczęścia. Pierwszy właściciel go bił, więc pies został mu odebrany i trafił do adopcji. Znaleziono mu dom w Bytomiu, gdzie nowy pan przywiązał go łańcuchem do podłogi i głodził.
Przerażonego psa pod Jelczem-Laskowicami przypadkowo znalazła spacerowiczka. Zwierzę było zamknięte w bębnie od pralki, którą ktoś porzucił w lesie. Za namierzenie właściciela Ekostraż wyznaczyła 5 tys. zł.
Franek to pudelek. Razem z właścicielami mieszkał w kamienicy w Śródmieściu Kalisza. Truciznę zjadł prawdopodobnie na spacerze. Dwa tygodnie później w podobnych okolicznościach życie stracił doberman z pobliskiej miejscowości. Sprawę bada policja.
Policjanci z Szydłowca zatrzymali 64-latka, który zabił psa. Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie mieszkaniec gminy Szydłowiec dostał zarzut zabicia zwierzęcia.
Potraktowany w tak bestialski sposób pies Alex doznał poważnego złamania kości udowej z przemieszczeniem. Na szczęście od razu udzielono mu pomocy, szybko trafił do specjalistycznej kliniki w Szczecinie. 59-latek, który dopuścił się tak haniebnego czynu, został zatrzymany przez policję i na pewno odpowie za to, co zrobił zwierzakowi.
Zwierzęta domowe stają się ofiarami rodzinnych nieporozumień, a ich krzywda - elementem zemsty. Historia pitbulla z Kalisza nie jest jedyną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.