Bank Śląski - giełdowy krach i dymisje w rządzie
W styczniu 1994 r. na warszawskiej giełdzie zadebiutowały akcje Banku Śląskiego. Niemal od razu 25 proc. kupiła holenderska grupa bankowo-ubezpieczeniowa ING (dziś ma 75 proc. Śląskiego).
To była najsłynniejsza prywatyzacja w historii polskiej bankowości. Chętnych było tyle, że każdemu inwestorowi indywidualnemu przysługiwały tylko trzy akcje. Przebitka w dniu debiutu w stosunku do ceny emisyjnej wynosiła ponad 1300 proc., ale mało kto mógł sprzedać akcje po tak dobrej cenie, bo system rejestracji papierów na rachunkach maklerskich okazał się niewydajny.
Kilka dni po debiucie Śląskiego nastąpił największy w historii polskiej giełdy krach. Prywatyzacja Śląskiego okazała się końcem urzędniczej kariery dla wiceministra Kawalca. Zarzucano mu rzekome nieprawidłowości i zaniżenie wyceny banku. Prokuratura sprawę w końcu umorzyła, ale ówczesny premier Waldemar Pawlak wcześniej Kawalca odwołał. Zaraz potem stracił też ministra finansów Marka Borowskiego, który podał się do dymisji, bo decyzji o zwolnieniu Kawalca z nim nie skonsultowano.
Na zdjęciu: Pierwsze notowanie akcji Banku Śląskiego, 25 I 1994 r.
Wszystkie komentarze