Jako pierwszy, bo już 20 grudnia, sezon obniżek rozpoczął H&M. W ślad za nim, 23 grudnia poszedł C&A. Pierwszego dnia po świętach promocyjne ceny wprowadziły m.in. sklepy grupy Inditex, czyli Zara, Bershka, Oysho, Pull&Bear, Wittchen oraz Ryłko. Nieliczne czekają do początku stycznia. - W Złotych Tarasach i w Galerii Mokotów startujemy z wyprzedażami 2 stycznia - mówi Beata Sadowska, rzecznik Złotych Tarasów i Galerii Mokotów.
- Sezon obniżek potrwa do połowy lutego - mówi Sadowska. Sprzedawcy jednak są przekonani, że nie później niż do połowy stycznia. Niektórzy są nawet zdania, że towary po promocyjnych cenach znikną z półek wcześniej. Co się najlepiej sprzedaje? - Dużo pań i panów poszukuje strojów na sylwestra, fajnych sukienek, marynarek smokingowych - mówi Sadowska.
Dlaczego sklepy decydują się organizować wyprzedaże od razu po świętach? Po świątecznych wydatkach jest bardzo trudno przekonać klientów do dużych zakupów. A, jak wiadomo, najskuteczniejszym argumentem jest cena. W przypadku wielu wyprzedaży towar najpierw jest przeceniany o 30 proc., a dopiero w styczniu obniżki są większe. - Na te najwyższe zniżki trzeba będzie poczekać do lutego, ale za to największy wybór jest właśnie teraz - powiedziała Małgorzata Maier, rzecznik Blue City.
- Musimy zwracać uwagę na to, co kupujemy - ostrzega UOKiK. Najwięcej skarg na nieuczciwość handlujących trafia do Urzędu właśnie w okresie wyprzedaży. Podczas zakupów powinniśmy być szczególnie ostrożni, bo często możemy znaleźć na sklepowych półkach w sezonie wyprzedaży towary z ubiegłorocznych kolekcji, uszkodzone lub dużo gorszej jakości niż zwykle.
Często zdarza się, że cena, która jest na metce różni się tej ceny, którą usłyszymy przy kasie. W sklepie jest jeden wieszak z napisem minus 70 proc. Podchodzi klientka, bierze bluzkę i przy kasie okazuje się, że cena tej bluzki zupełnie nie jest obniżona. Wtedy klient musi wiedzieć, że może kupić daną rzecz po cenie, jaka widnieje na metce.
Równie często nabieramy się na produkty z gratisami. Gratis powinien być za darmo dodany do kupowanego produktu, a często zdarza się, że musimy za niego również zapłacić. Podobnie jest z tak zwanym okazyjnym zestawem. Nierzadko za produkty z zestawu zapłacilibyśmy mniej jakbyśmy kupili je oddzielnie. Niemile zaskoczyć możemy się także kupując produkty na kredyt. Może to nas dużo więcej kosztować niż zapewniają sprzedawcy - dopiero po dokonaniu zakupu okazuje się, że musimy zapłacić również za obowiązkowe ubezpieczenie kredytu.
Niektóre sklepy nie przestrzegają też prawa konsumenta mówiącego, że zawsze zakupioną rzecz możemy zareklamować. Nieważne, że ta rzecz była przeceniona. Mamy na to czas do dwóch lat od zakupu, ale nie później niż 2 miesiące od momentu zauważenia wady.
Często jednak w wypadku braku potwierdzenia zakupu, sprzedawcy nie chcą nam uznać reklamacji. Wtedy powinniśmy zwrócić się do powiatowego rzecznika UOKiK. Klienci też często nie zdają sobie sprawy, że jeżeli np. buty zostały przecenione z uwagi na konkretną wadę, to zawsze możemy je zareklamować jeżeli zauważymy jeszcze inny, dodatkowy defekt.Powinniśmy mieć również paragon. Ale nawet, jeśli nie mamy, a mamy świadka zakupu, to również mamy takie prawo.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze