Fot. PASCAL LAUENER REUTERS
Cywilizowany kraj nie ingeruje w kurs swej waluty? Ależ skąd
Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, że poważne państwo znajdujące się w samym środku Europy, cieszące się ogromną wiarygodnością finansową, pójdzie na wojnę z rynkiem i zdecyduje się na ograniczenie giełdowych wahań kursu swojej waluty? Na takie ruchy decydowały się kiedyś rządy państw o marnej reputacji, rządzonych przez dyktatorów albo stojących finansowo pod ścianą. Tymczasem ostatnio okazało się, że bank centralny szanowanej Szwajcarii za nic miał ten historyczny kontekst i... ustalił minimalny poziom kursu franka w stosunku do euro. Jak będzie trzeba, to Szwajcarzy wydrukują dowolną ilość franków, by kupować za nie euro i dolary, i nie dopuścić do umocnienia się własnej waluty bardziej niż 1,2 franka za euro. Jeszcze kilka lat temu takie posunięcie pogrzebałoby wiarygodność Szwajcarii na świecie. Dziś wszyscy tylko pokiwali ze zrozumieniem głowami, bo nastawiona na eksport szwajcarska gospodarka cierpi przez nadmiernie mocnego franka.
Wszystkie komentarze