Nominacja do nagrody dla najgorszego celebryty w reklamie należy się Kasi Cichopek za całokształt kariery. Średnio co pół roku zachęca do nowego produktu. Zaczynała od bielizny (przynajmniej tutaj było na co popatrzeć). Potem były ekskluzywne perfumy (do kupienia w kiosku za 14,99), tygodnik dla kobiet (z dolnej półki), kawa (bynajmniej nie arabica), lalka Barbie (szukaliśmy osoby, która jest aktywna i bierze los w swoje ręce - tak swój wybór tłumaczyła firma), szampon przeciwłupieżowy na wypadające włosy (z czym ma problem?), loteria Pusty SMS (Kasia zapewniała, że to uczciwa loteria. UOKiK miał inne zdanie), a ostatnio środek na odchudzanie (widać minus 19 kg to nie tylko dzięki diecie i ćwiczeniom).
Za każdą z tych reklam na konto Cichopek wpływały setki tysięcy złotych. Według mediów za reklamę z Barbie dostała ok. 300 tys. zł, szampon - 100 tys., a środek na odchudzanie - 500 tys. zł. Ale to wciąż za mało. W 2007 r. Cichopkowie kupili dom za, bagatela, 3,5 mln zł. Wygląda na to, że jeszcze przez jakiś czas będziemy oglądać Kasię w reklamach.
Po wejściu na ekrany 'Ogniem i mieczem' jeden z krytyków napisał o Izabelli Scorupco, że przez cały film (174 minuty) miała dwie miny: jedna wyrażała szczęście, druga - strach. Adam Małysz był lepszy. Przez całą swoją karierę (10 lat) miał jedną minę. Ale za to jaką uniwersalną! Jedno 'hmmm' nadawało się do reklam czekolady, herbaty, zupek w proszku, okien, poczty, napoju energetycznego i wszystkich innych rzeczy, które reklamował Orzeł z Wisły. Mina jest też niezwykle cenna - w ciągu swojej kariery Małysz zarobił, lekko licząc, kilkadziesiąt milionów złotych. Sam kontrakt z Red Bullem dał mu 20 mln zł. Tylko niech mi ktoś jeszcze powie, co wyraża ta mina.
Chcesz przekonać ukochaną osobę do rzucenia fast foodów? Nie pokazuj tabeli kalorycznych! Nie ciągnij do kina na Super Size me! Po prostu puść reklamę KFC z Edytą Herbuś. Jedno spojrzenie na tancerkę kręcącą biustem ze słowami "pyszne kurczaki i egzotyczne smaki", a awersja do fast foodów gwarantowana. Uwaga! U niektórych osób reklama może wywołać skutki uboczne. Oprócz niechęci do śmieciowego jedzenia czasami występuje również awersja do tańców, głównie latynoamerykańskich. Dlatego odradza się puszczanie reklamy w okresie karnawałowym. W wypadku wystąpienia skutków ubocznych zaleca się pokazanie Edyty Herbuś w reklamie trucizny na stonki.
Ludzie mają różne problemy. Bill Gates martwi się o malarię w Afryce (i o Paula Allena). George Clooney o Darfur (i czy nie wypłyną jego zdjęcia z bunga bunga u Berlusconiego), a Bono o całą Afrykę (z wyłączeniem jej białych mieszkańców). Zaś dla Natalii Kukulskiej największym problemem jest to, czy ma białe zęby. Ta powaga, z jaką Kukulska wypowiada "dla mnie ważne jest, aby mieć ciągle białe zęby". To skupienie malujące się na twarzy, kiedy słucha wyjaśnień dentysty. Aż szkoda patrzeć, jak marnuje się taki talent. W okresie żałoby narodowej telewizje powinny bić się o nią, żeby prowadziła ich program.
Po sukcesie "Tańca z gwiazdami" Polskę opanowała tańcomania. Objawiła się wysypem szkół tanecznych, tłumami walącymi na lekcje salsy oraz wykorzystaniem tańca i gwiazd w reklamach. Najczęściej twórcy reklam kazali tańczyć osobie, która nie jest królem parkietu. Ale autorzy tej reklamy postawili na oryginalność. Zamiast poprosić wielokrotną mistrzynię i trenerkę o zatańczenie kilku kroków, kazali jej przedzierać się przez zagony pietruszki z akompaniamentem afrykańskich bębnów w tle, by po pokonaniu zieleniny wskazać na zwycięzcę - mrożonki. Nie wiadomo tylko, czy to szok po bliskich spotkaniach z przyrodą, czy też chłód bijący z mrożonek sprawiły, że Pavlović zdobywa wicemistrzostwo w kategorii: najgorsza aktorka drugoplanowa.
Ładne zdjęcia, ładny scenariusz, ładna dziewczyna. Tylko dlaczego cała reklama nie jest ładna? Może przez to, że Natasza Urbańska chce być spontaniczna, a tymczasem sztuczność bije z niej na kilometr. W kategorii najgorsze udawanie luzaka mogłaby śmiało konkurować z Leszkiem Balcerowiczem z wyborów parlamentarnych w 1997 roku. Jest duża szansa, że pojedynek zakończyłby się zwycięstwem Nataszy
Podobno to najdroższa reklama w Polsce. Jak donoszą plotkarskie portale, produkcja spotu miała kosztować milion złotych, z czego same stroje są warte 150 tys. Ale i tak większość budżetu stanowiła gaża Joanny Krupy. Jaki efekt? Ponoć są osoby zauroczone akcentem Dżoany. Inni uważają, że gdyby w Guantanamo więziono Polaków, po kilku godzinach słuchania na okrągło "Grand, grand, grand. Tapl, tapl, tapl" przyznaliby się do wszystkiego, nawet do wywołania II wojny światowej.
Debiutowała w "Metrze", grała w "Makbecie", śpiewała do tekstów Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, a pokolenia zapamiętają ją jako "królową pasztetu". Proszę Państwa, przed wami Katarzyna Skrzynecka. Reklama produktów Profi z jej udziałem powinna trafić do podręczników do rozdziału pt. "Błędy popełniane przy zatrudnianiu celebrytów". Tylko kto popełnił ich więcej? Czy autorzy kampanii, zestawiając na bilbordach wściekle różową wieczorową suknię z jedzeniem z puszki, czy Skrzynecka, firmując swoją twarzą pasztet. Jedno jest pewne, patrząc na Skrzynecką rozbijającą się tanecznym krokiem po kuchni, aż strach sięgać po produkty Profi. Jeszcze nam przytrafi się to samo.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze