Od października ustawowa płaca minimalna w Wielkiej Brytanii wzrosła o prawie 4 procent , do 5 funtów 73 pensów za godzinę. Jej dalszy wzrost odbije się fatalnie na stanie wielu firm i na poziomie zatrudnienia - twierdzi dyrektor generalny Brytyjskiej Izby Handlowej, David Frost.
Jak powiedział w rozmowie z "Sunday Times", brytyjscy pracodawcy generalnie nie mieli nic przeciwko podnoszeniu płacy minimalnej w sytuacji wysokiego zatrudnienia, ale nie widzą sensu jej wzrostu w okresie rosnącego bezrobocia.
Brytyjska Izba Handlowa przewiduje, że do końca przyszłego roku wzrośnie ono do trzech milionów. David Frost powiedział, że o ile jeszcze niedawno w rozmowach z pracodawcami padały postulaty zamrożenia płac, o tyle od dwóch tygodni słyszy o konieczności obniżenia pensji po Nowym Roku. "Pokazuje to jak daleko zaszły sprawy - nie ma obecnie tematów tabu, ale to z pewnością mniejsze zło, jeśli w ten sposób więcej ludzi utrzyma pracę" - powiedział szef Brytyjskiej Izby Handlowej.
Tymczasem do kwietnia 300 tysięcy Brytyjczyków może stracić pracę, a drugie tyle zostanie zwolnionych do końca przyszłego roku - pisze "Daily Mail". Gazeta powołuje się na oceny ekonomistów z Instytutu Zarządzania Kadrami.
Przyszły rok będzie najgorszy od co najmniej 20 lat, a cięcia personalne dotkną wszystkich sektorów gospodarki. Fala bezrobocia w 2009 roku będzie kontynuacją czarnej jesieni na rynku pracy. Według studium zamówionego przez redakcję "Daily Mail" od 1 listopada do świąt pracę w sektorze prywatnym straciło ponad 165 tysięcy osób, co zwiastuje, że "obecna recesja będzie katastrofalna".
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze