Standard& Poor's, jedna z najbardziej prestiżowych instytucji finansowych ostrzega Polskę. Eksperci agencji wyliczają, że do 2012 roku deficyt finansów publicznych utrzyma się na poziomie 7 proc., a to jasna przesłanka, żeby obniżyć rating dla Polski. Standard & Poor's to jedna z tych instytucji - pisze gazeta - które rzadko się odzywają, ale jej każde słowo może mieć wielomiliardowe konsekwencje.
"DGP" podlicza, że obecnie i tak już za obsługę długu zagranicznego płacimy już 35 mld zł. To tyle samo ile wynoszą wpływy z PIT. Efekty obniżenia ratingu ostatnio obserwowano w przypadku Grecji, Hiszpanii czy Irlandii. Tam, żeby powstrzymać panikę i gwałtowną ucieczkę inwestorów, cięto na oślep wydatki, nawet te na emerytury.
Ale, jak na razie, S&P wystawia Polsce dobrą ocenę A-.
Zapytany przez "DGP" były wiceminister finansów Stanisław Gomułka, przestrzega przed powtarzaniem błędów Węgrów. - Przed zapaścią Węgrzy przez 5 lat utrzymywali deficyt na poziomie 7 proc. PKB. W Polsce tak wysoka dziura w finansach publicznych zaczęła się w 2009 roku. Jesteśmy więc w drugim roku poważnego deficytu - ostrzegł na łamach "DGP" Gomułka.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze