Wcześniej ten sam pomysł miał Jarosław Kaczyński. Rząd PiS porzucił go w obawie, że zostanie zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny. Idea jest stosunkowo prosta. Zamiast corocznej procentowej waloryzacji emerytur, gdzie bogatsi z natury rzeczy dostają większą podwyżkę od biednych, premier przez trzy lata chciałby wszystkim dawać po równo. Tyle samo, niezależnie od tego, na jaką emeryturę sobie zapracowali. Niezależnie od moralnego aspektu takiego rozwiązania, pojawia się tu jednak zasadnicza przeszkoda prawna. -Jest wysokie prawdopodobieństwo, że Trybunał Konstytucyjny uzna waloryzację kwotową za niekonstytucyjną - mówi na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Główny zarzut wobec projektu to naruszenie praw nabytych obecnych emerytów i rencistów. Rząd ma własne ekspertyzy. Z wyliczeń "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że emerytura każdego, kto pobiera świadczenia z ZUS, wzrosłaby o 31 złotych miesięcznie. Nowy projekt nie zmniejszy deficytu budżetowego. Za to część osób może przekroczyć próg dochodowy uprawniający do pomocy społecznej dodatkowo przyznawanej najbiedniejszym emerytom.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze