Jeśli Microsoft raz sprzedał dany egzemplarz oprogramowania OEM na terytorium Wspólnoty Europejskiej, to nie może kontrolować dalszego nim obrotu, a więc dalszych odsprzedaży - pisze w ?Rzeczpospolitej? Paweł Żerański, aplikant radcowski w Kancelarii Radcy Prawnego Macieja Gładysza
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Sami złożyliśmy komputer z nowych części i szukamy do niego legalnych Windowsów. Możemy kupić tzw. wersję przeznaczoną na rynek detaliczny (tzw. pudełkową) za blisko 1 tys. zł (Windows 7 Professional Box), lub przeznaczoną do nowych komputerów z licencją OEM za połowę tej kwoty.

Jednak w założeniach Microsoftu określonych w licencjach druga wersja może być rozpowszechniania tylko przez sprzedawców komputerów razem z nowymi maszynami. Kowalskiemu zostaje ta droższa wersja. Szczegóły można sprawdzić tutaj .

W praktyce na rynku bez trudu można kupić obydwie wersje grając Microsoftowi na nosie. Tym bardziej, że zgodnie z europejskim orzecznictwem dystrybucja tego samego programu w dwóch wersjach - pudełkowej i OEM traci sens.

Jak pisze w "Rzeczpospolitej" Paweł Żerański niemiecki Sąd Najwyższy w 2000 r. stwierdził, że "jeśli dana wersja programu została wprowadzona do obrotu przez producenta lub za jego zgodą, to dalszy obrót tą wersją, niezależnie od wewnętrznego zawężenia praw objętych umową, jest swobodnie dopuszczalny". Sąd niemiecki zastosował takie same przepisy jakie obowiązują w Polsce.

Prawnik komentuje, że dzięki pozycji ekonomicznej, Microsoftowi udało się wykreować u konsumentów zupełnie inne przekonanie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem