Resort pospieszył się i dopisał do swoich tegorocznych sukcesów ponad 7 mld zł ze sprzedaży koncernu energetycznego Energa. Jak zauważa gazeta, by te pieniądze do budżetu wpłynęły, zgodę na kupno koncernu przez PGE musi wydać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Szanse na to, że wyda decyzję do końca roku,są minimalne.
Brak zaplanowanych pieniędzy z prywatyzacji nie zawali budżetu- czytamy w artykule. Zadłużenie sektora finansów publicznych również pozostanie poniżej 55 procent progu w stosunku do PKB. - Szacujemy, że dług na koniec roku wyniesie między 53 a 54 proc - mówi wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Wyniki prywatyzacyjne rządu mogłyby być lepsze, gdyby resortowi skarbu udało się domknąć jeszcze jedną transakcję- sprzedaży poznańskiego koncernu energetycznego Enea. Prywatyzacja była niemal dopięta na początku listopada, kiedy Jan Kulczyk - według nieoficjalnych informacji - oferował 5,6 mld zł za 51 proc. akcji spółki. Jednak resort kierowany przez Aleksandra Grada niespodziewanie przerwał transakcję z Kulczykiem, a wczoraj równie niespodziewanie ogłosił, że wyłączność na negocjacje uzyskał koncern EdF, którego blisko 90 procent akcji należy do państwa francuskiego.
Rząd nie wyszedł poza suchy komunikat. Wcześniej EdF złożył jedną z najsłabszych ofert na Eneę, teraz - jak wynika z informacji "Dziennika Gazety Prawnej" - jest gotów zapłacić co najmniej tyle, ile wcześniej Kulczyk. Obiecał też inwestycje oraz to, że nie sprzeda Enei przez 10 lat.
Jeżeli EdF przejmie Eneę, francuski rząd zostanie w Polsce sprzedawcą energii numer trzy, a pod względem produkcji prądu będzie ustępował jedynie PGE.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze