Trzy pary po trzydziestce. Klara i Tadeusz oszczędzają od dekady, Zosia z Mariuszem odpuścili, a Joanna musi wziąć kredyt hipoteczny tylko na siebie. Ceny nieruchomości biją rekordy, kiedy oni chcą kupić swoje pierwsze mieszkania.
Ostatni raz na wakacjach byli zaraz po studiach. Zrobili tournée po Europie: Wielka Brytania, Portugalia, Hiszpania, Francja. Opalali się i tańczyli na Costa del Sol, a na koniec zwiedzali Paryż. Chodzili wąskimi uliczkami Montmartre'u, Moulin Rouge, placu Pigalle, gdzie - jak mówią - salony mody haute couture i sklepowe wystawy to prawdziwe galerie sztuki. Do rana przesiadywali w knajpach, jedząc francuskie sery i popijając saint émilion. Bajka na kredyt z państwowego banku.
Wszystkie komentarze
I właśnie tacy ludzie windują ceny nieruchomości - cena mieszkania będzie zawsze odpowiadała temu co bank komuś pożyczy - a niby dlaczego deweloper czy zwykły kowalski miałby sprzedać za mniej , jeżeli znajdzie się frajer który zrobi z siebie niewolnika na następne 30 lat.
Nie ma mieszkań o niższym standardzie, wszystkie od ręki skupują za gotówkę fliperzy. A pociąg dziś jest (4 razy na dobę, ale jest), a jutro nie będzie bo się kolei odwidzi.
Wokół Warszawy na wszystkich liniach pociągi są znacznie częściej i mnóstwo ludzi nimi dojeżdża. Da się.
kraj nie kończy się na Warszawie i gminach ościennych
Tak tak misiu opowiadaj bajeczki. Dziwne że w ogłoszeniach można przebierać fakt nie są długo ale co szkodzi wcześniej sprawdzić jaką się ma zdolność? Sorry ale znam osoby które od 18 oszczędzały i teraz mając 27 lat i dopiero od 3 lat pracę z 3k na rękę, kupują same bez problemu 1 mieszkanie bez niczyjej pomocy.
9 LAT i oszczedzily na full mieszkanie? Szacun ... Zwłaszcza, ze 18 latkom za wiele nie zaplaca.
To tacy współcześni Frankowicze ktoś im wyliczył aktualną zdolność kredytową, dostali ślinotoku wyobrażając sobie na jakie to ich wille nie stać, za rok lub dwa wzrosną stopy procentowe o choćby 1-2% i będzie płacz ze złe banki zmusiły ich do brania kredytów pod korek, i dużego mieszkania w apartamentowcu w Warszawie.
Nie 9 lat na całe mieszkanie tylko na wklad na początek mała kawalerka. Praca od roznoszenia ulotek przez obsługę w kinie następnie pomoc stomatologa pracownicę w aptece i teraz dopiero od niedawna lepsza. 9 lat wynajmowania pokojów ale da się i teraz 1 samodzielny kredyt. A jak się życie ułoży to z partnerem może płacą i kupią większe mieszkanie przy czym kawalerka będzie dorabiała do kredytu. Trzeba tylko żyć z głową.
W Gdańsku nie da się kupić kawalerki na kredyt na rynku wtórnym, wszystko biorą flipperzy i inwestorzy. Dwupokojowych do zamieszkania też nie sposób dostać (w dobrym miejscu, nie na zadupiu, w Gdańsku nie ma tak dobrej komunikacji jak w Warszawie), wszystko jest kupowane za gotówkę pod najem krótoterminowy.
Hahaha nie da sie..... Misiu przejrzałem przed chwilą ogłoszenia jest ich od zatrzęsienia no ale nie da się jak bym słyszał Ferdka Kiepskiego. Co do mitycznych flipperów oni kupują zwykle bardzo stare zdemolowane mieszkania najlepiej starą kamienicę porządnie remontują i sprzedają bardzo dobrze.
urban sprawl to nie odpowiedz na problem, na zachodzie juz dotarlo. po co wiec powtarzac czyjes bledy?
winduje spekuła mająca luźne kapitały i kupujaca n-te mieszkanie (wraz z flipperami), a nie parka, która chce mieszkanie na swoje potrzeby mieszkaniowe.
Tak tak ci legendarni fliperzy..... Hmm a może przebrzydli kułacy przez których biedny chłop ma mało ziemi a w miastach głodują... ehhh komuna dalej w Polakach żywa. wiesz co winduje ceny? Socjalistyczne programy dopłat rządowych, oraz rozbuchana inflacja, rosnące ceny materiałów budowlanych (w tym roku piasek wzrósł z 2 do 3 zł za tonę)
Nie, ceny winduje wyższe opodatkowanie pracy niż kapitału.
Podatki swoja droga. Mamy jeden z najbardziej oprezyjnych systemow podatkowych w UE
Bzdura, nie czerp wiedzy z ?artykułów sponsorowanych? o miłych ludziach pomagających przenieść działalność do Czech.
Misiu widać że z firmami masz tylko doświadczenie jako niewykfalifikowany z pretensjami do innyż ze zarabia malo a nie do siebie że się nie uczyl nawet w zawodówce zdobywajac porządny fach. Zawsze tacy jak ty tylko narzekaja nie potrafia nic ale chca miec minimuw wille i wszystko za darmo bez starania sie o nic.
Co ty z tymi misiami? Mam satysfakcjonującą pracę i mam mieszkanie w sensownej okolicy, po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że miasto by funkcjonowało potrzebuje pracy i obecności również tych niewykWalifikowanych.
Marże deweloperów są od dawna na mniej więcej stałym poziomie. Więc z czego wynika wzrost cen? Podpowiedź: trzeba mieć z czego i musi mieć kto budować...
Potrzebuje tego nie neguję misiu tylko ze wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy na co ich stac. Nigdzie na swiecie nie ma mieszkan na pstrykniecie palcami nawet w PRL ludzie odkladali 20-30 lat by potem laskawie "przydzielili" im mieszkanie
Uparcie wracasz do tego PRLu, na tym twoja percepcja swiata sie skonczyla? Bo w tym pozostalym nigdzie na swiecie sa alternatywy: rzeczywiscie funkcjonujace spoldzielnie, budowa mieszkan komunalnych itd.
Bo to tacy współcześni frankowicze myślą ze oszukali system
Będzie jak z frankami: nie wiedzieliśmy, nie mówiono nam, miało być ok. Nie tak dawno, bo jeszcze bodajże w 2002 roku, pamiętam stopy procentowe po 9%. Niech wszyscy biorący kredyt teraz sobie policzą o ile im wzrośnie rata jeśli stopy by tak znowu poszybowały. Niemożliwe? Coż, kto wierzył w 2005 roku, że frank będzie po 5 zł? Nie piszę tego po to, żeby kredytów nie brać, ale trzeba sobie wszystko wyliczyć. I brać to na co kogoś stać, a nie na maksa (jak z frankami), bo teraz kredyt jest prawie za darmo. Nie stać mnie? Cóż, to może wynająć, kupić w innej lokalizacji, pracować z innego miasta zdalnie, itp. Niestety, polskie prawo jest takie, że jak wartość kredytu przewyższa wartość mieszkania, to nawet po jego sprzedaży bank (komornik) będzie ludzi ścigać po resztę (casus frankowiczów, uwięzionych z niesprzedawalnymi mieszkaniami, nawet jeśli powodzi im się nieźle). Ludzie też o tym nie pamiętają, że Polska to nie USA, gdzie wysyłasz klucze bankowi jak cię nie stać i masz kredyt z głowy.
Kredyt zawsze po splaceniu z odsetkami jest droższy. Przeciez to podstawy ekonomii. Nie wiem gdzie jest nizszy na antarktydzie? Po to sie bierze mniejszy i w miare mozliwosci nadplaca regularnie by zaplacic ostateczbie jak namniej
Dopóki masz zapas zdolności i możliwy wzrost raty nie przekracza wysokości czynszu, który musiałbyś płacić, wynajmując, to w czym problem? Wciąż czysty zysk, bo spłacasz swoje. Jedyne ryzyko jest takie, że poważnie zachorujesz i ZARAZEM nastąpi tąpnięcie.
Dam ci przykład: mieszkam z granicą i płacę (jak na polskie warunki) fortunę za wynajem mieszkania w dobrej dzielnicy w bardzo drogim mieście. Teoretycznie, mógłbym polskim sposobem kupić sobie tutaj mieszkanie, ale jak będę musiał wrócić szybko do Polski bo mi firma powie: 'do widzenia', to co zrobię z kredytem? No niby mogę wynająć, tutaj ceny rosną także, państwo jest stabline itp. ale jak ja będę tym zarządzać? Firmę wynajmę? Może i tak. A jak w Polsce lub gdzie indziej szybko pracy nie znajdę, to tak sprzedam od razu? Nie zawsze kredyt jest idealnym wyjściem. Do tego, tu się płaci nie tylko za nieruchomość którą się ma tutaj, tu się płaci także za taką którą się ma u siebie w kraju pochodzenia. Plus jest katastrat. To Polska jest rajem dla tych którzy mają fundusze i mogą kupować po kilka nieruchomości na wynajem lub pod inwestycję. Tzw. Zachód, za którym tęsknimy i do którego wzdychamy, ma podatki o wiele wyższe niż w Polsce, nie wspominając o katastralnym. Polska to jest Dziki Zachód odnośnie wielu rzeczy.
Niższy niż w Polsce jest np. w strefe euro, gdzie masz inflację i stopy procentowe jeszcze niższe niż w Polsce. Tylko że to są kraje stabling, gdzie takich numerów jak w Polsce raczej ci rząd nie wywinie.
To tacy współcześni Frankowicze ktoś im wyliczył aktualną zdolność kredytową, dostali ślinotoku wyobrażając sobie na jakie to ich wille nie stać, za rok lub dwa wzrosną stopy procentowe o choćby 1-2% i będzie płacz ze złe banki zmusiły ich do brania kredytów pod korek, i dużego mieszkania w apartamentowcu w Warszawie.
Dawno, dawno temu przy zdolności milion i 300 tysięcy kupiliśmy lokum za 300 tysięcy. Raty w PLN bolały. Bardzo mnie ciekawi z czego ludzie przy 10 tyś netto i 2 dzieci spłacają MILION. Naprawdę!
W punkt. Żaden bank nie wyliczy ci twojej zdolności finansowej tak dobrze jak ty sam! Gdyby kos dał im 2milony też by wzięli, byle rata mała. Powinno być jak na zachodzie, że zdolność czynszowa to zdolność kredytowa i możesz sobie wybrać czy chcesz mieszkać na swoim czy czyimś. I większość wybierała by czynsz.
A najgorsze, że biorą kredyt ponad siły, no ale ich "stać" (dopóki stopy nie wzrosną) na mieszkanie za pierdylion i to podkręca ceny na rynku.
kiedy to dawno temu? ja kupowałam w 2012 i faktycznie od tego czasu sporo spadły stopy.
Tylko Januszowi możesz w każdej chwili wypowiedzieć umowę jak Ci się coś w życiu zmieni albo znajdziesz lepsze mieszkanie. I on się będzie wtedy martwił jak kredyt spłacić. Jeżeli sam wziąłeś, to nie ma zmiłuj, musisz spłacić nawet jeżeli Ci to mieszkanie już niepotrzebne, bo np. mógłbyś się wyprowadzić gdzieś do dużo lepiej płatnej pracy.
Nie wiesz co będzie za 30 lat, nawet na 10 lat naprzód trudno jest planować.
no i? Jak drastycznie zmienią mi się życiowe plany to zawsze można wynająć mieszkanie albo nawet je sprzedać. Wbrew krążącej wokół tego mitologii to wcale nie jest trudne.
Właśnie. Mieszkanie kupione na kredyt 5 lat temu, dzisiaj warte +50%, więc w sumie można rzucić, bank przejmie i sprzeda nawet za więcej, niż zostało do spłacenia (tylko po co, skoro poszłoby za tyle na pniu), to i nie będzie gonił, a tak musielibyśmy co miesiąc płacić o wiele więcej (!) za wynajem.
moge to mieszkanie wynajac innym jak przyslowiowy Janusz.
Bank wcale się nie pali do przejęcia Twojego mieszkania, bo to dla niego dodatkowe koszty. Więc "rzucić" Ci tak łatwo nie będzie i będziesz na tym mocno stratny. I w historii kredytowej też Ci plama zostanie, która może utrudnić kolejne kredyty. Nie radzę. Lepiej już próbować wynajmować i z tego spłacać - ale jeżeli Cię nie ma na miejscu (bo np. dostałeś dobrą propozycję pracy za granicą) to taki wynajem jest cholernie ryzykowny. Jako wynajmujący masz określone obowiązki które Ci ciężko będzie wypełniać z odległości 2000 km.
Sorry, ale kredyt na 30 lat to jest forma niewolnictwa nazywana przywiązaniem do miasta. Wyrwanie się nie jest niemożliwe, ale jest trudne i wiąże się ze stratami.
Sorry misiu po kilku latach spłacisz za tyle ze kredyt spłacisz bez problemu
a co masz do Januszy? każdy orze jak może-a Ty jak sobie radzisz gorzej , to od razu wszyscy dookoła to Janusze hehehe
Tylko że jesteś przywiązany. Jak masz 25 lat to nie wiesz co będziesz w życiu robił i gdzie trafisz. Jeżeli wynajmujesz, to możesz sobie zmienić mieszkanie kiedy chcesz, jeżeli jesteś uwiązany kredytem to zawsze na zmianie stracisz.
Ja przez pierwsze 15 lat zawodowego życia przeprowadzałem się z rodziną kilka razy, w tym dwa razy za granicę i z powrotem do kraju. Kilka razy zmieniałem pracę, w tym raz kompletnie (inna branża). Moja żona podobnie. W wieku 40 lat uznaliśmy, że teraz już wiemy co w życiu będziemy robić i osiągamy stabilizację - zaczęliśmy się rozglądać za własnym miejscem do mieszkania. Naprawdę, młodzi ludzie za łatwo się dają wpuszczać w kredyt argumentem że "zapłacisz mniej" i potem płacą za to ograniczonymi możliwościami rozwoju.
Do czego jestem przywiązany? Mieszkanie sprzedajesz w 1-3 miesięcy czasem i szybciej przy obecnym wzroście cen spłacasz kredyt i masz na wkład własny na następne mieszkanie. Podejrzewam ze z kupnem mieszkania nie miałeś nigdy nic wspólnego. Przykład w USA potrafią kupować mieszkanie wielokrotnie w ciągu życia i za każdym razem w innym stanie, w Polsce też możesz tylko przełam wreszcie swoje mity w które obrosło twoje myślenie.
Sprzedaż mieszkania obciążonego hipoteką w Polsce nie jest wcale taka prosta. Tak, wiem że się da zrobić, ale wymaga czasu, wysiłku i na ogół wiąże się ze stratą. Nie porównuj do USA, bo to inny świat i inne reguły. Mitem jest że młody człowiek zaraz po studiach powinien natychmiast mieć własne mieszkanie. Wcale nie musi. Znam ludzi, którzy w wieku 30-kilku lat postanowili kompletnie zmienić swoje plany życiowe, bo uznali dotychczasową swą karierę za ślepy zaułek. I mogli to zrobić m.in. dlatego, że nie musieli myśleć o tym, że mają kredyt i że na przykład nagły tymczasowy spadek dochodów spowoduje, że bank sklasyfikuje ich kredyt jako zagrożony i zażąda natychmiastowej spłaty, albo mocno podniesie odsetki.
Nie? Od kiedy? Zwykła umowa sprzedaży z notariuszem. Naprawdę sztucznie piętrzysz problemy
masz tu krok po kroku co trzeba zrobić skomplikowane i czasochłonne to nie jest no ale jeśli dla ciebie 2-3 wizyty w banku to coś nie do przeskoczenia to już naprawdę masz problem.
"Przed rozpoczęciem czynności związanych ze sprzedażą potrzebujesz od banku dokumentu dot. Twojego kredytu. Muszą się w nim znaleźć informacje, takie jak:
dane kredytobiorcy,
wysokość zobowiązania,
numer konta do spłaty wierzytelności
czy termin spłaty kredytu.
Wystąp również o promesę. Jest to oświadczenie banku, że zgodzi się na wykreślenie hipoteki po uregulowaniu kredytu. Co ważne, promesa jest zazwyczaj ważna tylko 30 dni od daty wystawienia.
Następnie spisz z kupującym umowę przedwstępną sprzedaży mieszkania z hipoteką. Najlepiej, jeśli będzie to dokument sporządzony u notariusza, ale nie jest to wymóg konieczny, jeżeli mieszkanie ma zostać kupione za gotówkę. Umowa przedwstępna powinna mieć formę aktu notarialnego, jeśli nabywca zaciąga kredyt hipoteczny.
W umowie przedwstępnej i końcowej musi się znaleźć postanowienie o podziale kwoty uzyskanej ze sprzedaży na dwie transze. Pierwsza posłuży do spłaty kredytu. Druga trafi na Twoje konto i stanowi różnicę między całkowitą kwotą sprzedaży a kredytem (np.: sprzedajesz mieszkanie za 300 000 zł, pozostało Ci do spłaty 100 000 zł; taka kwota trafi do Twojego banku, a na Twoje konto wpłynie 200 000 zł). Po dokonaniu transakcji występujesz do sądu z wnioskiem KW-WPIS o wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej, dołączając odpowiednie oświadczenie banku, w którym bank potwierdza dokonanie spłaty kredytu oraz potwierdza możliwość wykreślenia hipoteki."
Tylko że na wieść że mieszkanie z hipoteką część kupujących się wycofa od razu, a część zaproponuje niższą cenę. Poza tym kupujący w praktyce musi mieć gotówkę, bo za kredyt bez natychmiastowego zabezpieczenia hipoteką będzie musiał drogo zapłacić.
I pytanie po co? Jest jeszcze drugi bardzo szkodliwy mit rozpowszechniany w tej chwili głównie przez developerów i pośredników: że "ceny mieszkań mogą tylko rosnąć". Już w wielu krajach ludzie się przekonali, czasem bardzo boleśnie, że to nie jest prawda. To co się w tej chwili dzieje na rynku nieruchomości w Polsce coraz bardziej przypomina klasyczną bańkę spekulacyjną. A bańki kiedyś pękają. I wtedy może się nagle okazać, że pieniądze ze sprzedaży mieszkania nie starczą na spłatę kredytu. I wtedy naprawdę jesteś upupiony, jak obecnie frankowicze. A ci, co wynajmowali będą Ci się smiać w twarz, bo koszt wynajmu nagle im zleci w dół.
dokładnie tak jak mówisz. Z mojego własnego doświadczenia - pierwsze mieszkanie (40mkw) kupiłem na kredyt mając 24 lata. Po 6 latach (i 3 dzieci :D ) potrzebowaliśmy czegoś większego, więc sprzedaliśmy nasze mieszkanie (z kredytem) i kupiliśmy inne (na kredyt i od właściciela, który też na nie spłacał kredyt!). Owszem, sytuacja bardziej skomplikowana niż zakup bułek w biedronce, ale dla średnio rozgarniętej dorosłej osoby naprawdę nic strasznego.
Ależ na sile mnożysz problemy chętnych jest tylu ze kupującego znajdziesz bez problemu wystarczy nic nie ukrywać i odpowiednia umowa no ale kolejny raz "nie da się bo nie"...... ehhh ta mentalność
A co jest złego w białych ścianach ? :P
Ogolnie tak jak piszesz trzeba tylko chciec a nie mnozyc sztucznie problemy. Sytuacja z misio999 przypomina mi sytuacje z pierwszej pracy gdzie zatrudniono mnie do czegos innego ale okazalo sie ze ,amiast techbolog od oczyszczalni potrzeba barfziej konstruktora do maszyn wiec mnie przszkolili na konstruktora. Po niecalych 2 latach pracy okazalo sie ze firma ma problemy z wyplatami, mieszkalem wtedy z rodzicami jeszcze wiec dalem rade ale wyplaty opoznione o 2 mies sklonily mnie do poszukiwania pracy gdzie indziej zwlaszcza ze starzy pracowbicy wspominali iz co jakis czas sie to zdarza. Mala miejscowość zaglębie galwanizersko lakiernicze polski. Wszystkie firmy z tej branzy znaja sie ze soba. Starzy doswiadczeni pracownicy majacy kontakty itp woleli siedziec i narzekac na swoj los uwazajac ze nie znajda innej pracy bo nikt ich nie przyjmie i koniec. Postanowilem szukac i po 2 tyg siedzialem u konkurencji w tej samej miejscowosci z wyplata netta taka jak w poprzedniej firmie mialem stawke brutto. Tyle odnosnie nie da się. Niedawno mialem kolejna zmiane formy i branzy (choc tez konstruktor maszyn) pracownicy z pierwszej firmy dalej w niej siedza i dalej narzekaja ze minimum raz w roku maja czesc wyplat opozniona o 2 mies.
Z drugiej strony jest równie możliwe, że mieszkania kupione teraz (albo za 5 lat) po 5 latach spłacania kredytu będą warte mniej niż pozostała wartość do spłaty. Dla zwykłych ludzi najkorzystniej byłoby gdyby nieruchomości miały stabilne ceny, rosnące mniej więcej o inflację/wzrost pensji.
A ja nadal uważam, że wmawianie młodym ludziom że "kto nie kupi mieszkania na 30-letni kredyt, ten frajer i ciamajda" jest szkodliwe, nabija kieszenie bankom, nakręca bańkę spekulacyjną na nieruchomościach, a młodych ludzi ogranicza w ich swobodzie układania sobie życia. Gdy się jest młodym można bez problemu mieszkać w małym wynajętym pokoiku i dojeżdżać z daleka, a zarobione pieniądze inwestować w siebie zamiast oddawać tym, którzy i tak mają ich więcej.
Owszem, tyle że obecnie 1) rata kredytu w wielu polskich miastach jest o wiele niższa od czynszu i 2) wszystko poza mieszkaniami i może kryptowalutami przynosi straty, więc interes wciąż może być opłacalny nawet w razie tąpnięcia.
Jedyne, czego nie warto teraz robić, to trzymać oszczędności na koncie. Przy obecnej inflacji nawet obligacje skarbu państwa przynoszą straty, a jeśliby uwzględnić wzrost cen mieszkań, strata byłaby wielokrotnie większa.
Banka spekulacyjna? Gdzie gdyby ceny rosly po 20-30 % rocznie gdyby stalo duzo pustostanow to moze bym sie zgodził ale nic z tego nie obserwujemy. Co innego w USA wpodczas kryzysu z 2008
To przeczytaj w artykule przewidywania. Są na poziomie 20% rocznie. Doświadczenie mnie nauczyło, że jeżeli wszyscy bezimienni "eksperci" mówią, że będzie rosło, to należy zastanowić się nad wyjściem z takiej inwestycji...
Kolor
Dobrze, że nie posłuchałem takich rad 5 lat temu. Mieszkam już gdzie indziej, ale tamto mieszkanie obecnie samo zarabia na kredyt, mogę je sprzedać w tydzień, a w kieszeni zostanie ponad 200 tysięcy. Gdybym dalej wynajmował, nie miałbym nic.
Może w swoim apartamencie na Tarchominie strzelą sobie fototapetę z Montmarte ?
szczególnie z podziwianymi przez nich "sklepami haute couture z Placu Pigalle" (nie ma tam ani na Montmartre żadnego sklepu Haute Couture, może w Monoprix się tak zapatrzyli) ?
Tak to jest jak się wymyśla postaci do artykułu lub, jeszcze gorzej, wierzy w bzdury opowiadane przez tzw. ' światowców' w Paryżu bywających.
Nie wspominając o spłacaniu wakacji przez dwa lata. Żal i rozpacz mnie ogarnia jak o tej niedoli czytam.
ja np. bym nie chciał mieszkać w Warszawie (wiem, bo próbowałem). I to absolutnie nie ze względu na możliwości, a na jakość życia w tym "mieście".
Warszawa to straszna wiocha. Dobra dla desperatów.
I to jest właśnie konstruktywny wniosek. Nie trzeba mieć mieszkania w Warszawie.
A druga sprawa to historia pierwszej pary (kolejnych już nie chciało mi się czytać)... mieszkanie za milion? No sorry, ale przy obecnych cenach to jakieś 80 do 100 m2. Może zamiast dziadować i rezygnować z przyjemność np. podróżowania kupią 60 m2. Może komfort mieszkania nie takie, ale za to pętla na szyi luźniejsza.
Nie, Warszawa jest całkiem fajna, ale za droga plus zbyt gęsto zaludniona.
Wymieniony Kalisz jest bardzo dobra alternatywa,ma świetne położenie, centralnie, nie za duży, nie za mały, jakość życia lepsza w wielu aspektach niż w stolicy....
Tylko Kraśnik! Uchwalili strefę wolną od LGBT i zakaz wprowadzania 5G - burmistrzowi przestały się łyżki giąć od tej diabelskiej technologii