NIK łączy liczbę zabitych na polskich drogach z fatalnym system szkolenia kandydatów na kierowców. Szkoły nauki jazdy przyznają wprost, że cały system jest stworzony pod zdanie egzaminu. WORD-y także przyznają, że system jest wadliwy. Ale czy ktoś coś z tym zrobi?

"W Polsce w zasadzie nie istnieje spójny system szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców. Obowiązujące regulacje prawne (…) nie zapewniały przygotowania kandydatów na kierowców do bezpiecznego poruszania się po drogach" - tym zdaniem NIK rozpoczyna raport z kontroli tego systemu.

Mocne słowa? Dalej jest tylko "lepiej". NIK widzi związek między liczbą zabitych na drogach a systemem szkolenia kierowców.

- Policja jako przyczynę wypadków najczęściej wskazuje na nadmierną prędkość, brawurę kierowców i jazdę od wpływem alkoholu. Tymczasem w debacie publicznej ciągle mało się mówi o tym, że kierowcy – szczególnie ci, którzy prawo jazdy mają od kilku lat – są po prostu źle wyszkoleni i na kursach nie nabyli umiejętności oraz prawidłowych nawyków zachowania się na drodze – czytamy w dalszej części raportu.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Jarosław Kurski poleca
Czytaj teraz

Przydatne linki

Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Zdałem prawko w prowincjonalnym mieście z jednym rondem na krzyż. Na ekspresówce mało nie dostałem zawału bo nikt mnie nie uczył jeździć po takich drogach. Inna sprawa jak Polacy się po drogach szybkiego ruchu poruszają...
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Przecież całą nauka jazdy w Polsce to jedna wielka patologia, najwięcej czasu poświęca się na parkowanie co do centymetra/bo oczywiście za to się często oblewa/, nikogo nie interesuje jazda w nocy ,na autostradzie, w ruchliwych centrach miast, czy ktoś stracił życie podczas parkowania? Kiedy zrobi się z tym porządek? Egzaminator jest zainteresowany w oblaniu delikwenta gdyż to pompuje wyniki finansowe WORD u, tzn ilość przeprowadzonych ponownie egzaminów, granda
    @arkadia
    Ja akurat cały czas ćwiczyłam ronda i skrzyżowania. Parkowanie miałam centralnie na samym końcu i na egzaminie na tym najbardziej sie stresowałam. Myśle, że nie ma co generalizować, bo każdy ośrodek ma nieco inny program kształcenia - jedni cały czas ćwiczą parkowanie, inni ronda, a jeszcze inni zatrzymywanie sie na "Stopie" itp
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    Działalność WORDów szkół jazdy to jedno, kultura na drogach, to drugie. I ta kultura tylko częściowo jest pochodną standardów szkolenia czy realiów egzaminacyjnych. W większym stopniu zależy chyba od kultury ogólnej, a dla tej jest w Europie 'niedoskonały' ale jednak dostrzegalny gradient malejący, z północy na południe i od zachodu ku wschodowi. Zatem Polska jest, tam gdzie jest.

    www.statista.com/statistics/323869/international-and-uk-road-deaths/

    Niemniej powoli się poprawia, co widzę odwiedzając Polskę od dwóch dekad raz na kilka miesięcy. I co ma odzwierciedlenie w statystykach - mimo stałego wzrostu ilości pojazdów i ruchu, spada ilość wypadków i ilość wypadków śmiertelnych.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    >> A to właśnie tam dochodzi do niebezpiecznych manewrów jak wyprzedzanie czy pokonywanie zakrętów z dużą prędkością.

    Nie wiem jak inni, ale ja w szkole średniej na lekcji fizyki miałem zarówno o tym, jak wygląda ruch ciała po okręgu, oraz jak wygląda zderzenie pędów. Mam dziwne wrażenie, że ludzie zgłupieli już na tyle, że nie potrafią wiedzy nabytej w jednej dziedzinie, przełożyć na inną.

    PS. Mam prawo jazdy kat. B od 15 lat. W tym czasie nie miałem ani jednej kolizji z własnej winy i ani jednego wypadku. Jeżdżę autem praktycznie codziennie, w tym często także w dłuższe trasy ;-)
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Szkolenie tu nie pomoże. Chamstwo mamy we krwi. Przykład? Idę sobie Świętokrzyską w stronę maca i nagle za plecami dzwoni na mnie pedalarz. I ma pretensję że mu nie schodzę z drogi. Na chodniku. Obok jest droga dla pedalarzy oczywiście. Jeśli na złomie cham ma w doopie przepisy to za kierownicą tym bardziej. Tylko napływ świerzej krwi może to chamstwo wyplenić.
    @Ghj2354
    Kultura idzie w parze z edukacją. Co to jest "świerza" krew ?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Ghj2354
    Pedalarz ? Doprawdy , chamstwo mamy we krwi :)
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Uczą zdawać egzaminy? To na egzaminach już się nie zdaje osobnego testu z parkowania i podchodzenia empatycznego na kwestię do parkowania, tak aby inni też mogli zaparkować? Bo często widzę samochody zaparkowane tak, że i trzy by się czasami zmieściły. No to wiele tłumaczy.
    już oceniałe(a)ś
    8
    2
    Jak piszą kontrolerzy NIK, "badanie 300 losowo wybranych pytań egzaminacyjnych wykazało, że co dwudzieste pytanie oraz propozycja odpowiedzi sformułowane były w sposób niejednoznaczny, a co dwunaste zawierało błędy".

    Duża wartość dodana do tego stwierdzenia byłby przykład takiej błędnej/poprawnej odpowiedzi
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Zdawałem w 2005. Miałem 30 godzin nauki, jazdę w korkach, po różnych parszywych miejscach w Warszawie, łącznie z zawracaniem na rondzie Żaba, różnych ciasnych, jednokierunkowych, z tramwajami, jazdę powyżej 100 km/h i wszystko co najgorsze. Zdawałem 3 razy. Zdałem i od 18 lat jeżdżę bezkolizyjnie. Wtedy tak samo krytykowano system, że beznadziejny i nie uczy jazdy. Więc teraz tak sobie myślę, czy tak się pogorszyło, czy to tylko nasze polskie narzekanie?
    Oczekiwanie, że człowiek po kursie będzie od razu dobrym kierowcą jest nieracjonalne. Ważne, żeby wiedział czego nie umie i bezpiecznie swoim tempem wyrabiał odruchy.
    @AdamSt
    Żeby wiedzieć, czego się nie umie i bezpiecznie swoim tempem wyrabiać odruchy, to trzeba mieć w sobie krytycyzm, ostrożność i wyobraźnię. Trochę jeszcze ogarniać fizykę. Myślę, że system nauki jest wypaczony, a fantazja ułańska - swoją drogą obowiązuje. Jak się to zejdzie, to nieszczęście gotowe. Ja zrobiłam prawo jazdy w wieku 17 lat (kiedyś tak można było), a nauczyłam się jeździć samochodem blisko ćwierć wieku później (!). Ale poświęciłam na to pół roku i miałam szczęście trafić na wspaniałego instruktora, który nauczył mnie przede wszystkim opanowania za kierownicą - ja się mogę za kierownicą wściec, ale nie zdenerwować, przejąć czymś, ale nie spanikować. Jazdy po łuku na placu nie zaliczyłabym zapewne - ale "zwiedziłam" bezusterkowo tyle trudno dostępnych, ciasnych podziemnych garaży i innych nieprzyjaznych samochodom wjazdów/wyjazdów, że pytam - po co komu to odmierzanie słupków w lusterku? Ano właśnie...
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    @AdamSt
    Nie. To nie narzekanie. Dalej instruktorzy objeżdżają z kursantami trasy egzaminacyjne. Nie ma nauki jazdy w nocy, na drogach szybkiego ruchu , autostradzie, nie wspomnę juź o zachowaniu w trakcie poślizgu. Za to pytań teoretycznych - do woli. Ponoć nawet zdarza się pytanie o wymiary tablicy rejestracyjnej. Nikt nie uczy jazdy, uczy zdać egzamin. W końcu jest ranking szkół nauki jazdy, i ta z duźą zdawalnością ma więcej chętnych, a za tym idzie kasa. A instruktorzy w tych szkołach? Często sami mają problemy a ? uczą?.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @19991
    Poślizg? O marzycielu! Zmiana pasa na ekspresówce jest dla niektórych problematyczna, a Ty o poślizgach. :-)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0