O dziwnych transakcjach na giełdzie energii mówiło "Gazecie" ośmiu maklerów. Efektem naszego śledztwa był tekst opublikowany w lutym 2011 r. Chodziło o zawierane na giełdzie roczne kontrakty elektrowni z tzw. spółkami obrotu, które sprzedają energię konsumentom - firmom i gospodarstwom domowym. Przez lata kontrakty były zawierane tak jak zwykłe umowy sprzedaży - między dwiema firmami. Jednak od sierpnia 2010 r. elektrownie wchodzące w skład czterech wielkich państwowych grup - Tauronu, Enei, Energi i największej Polskiej Grupy Energetycznej - muszą sprzedawać prąd na giełdzie, bo rząd chciał stworzyć prawdziwy rynek energii.
Wszystkie komentarze